SimtopiaCity - przymrużeniem oka
- bobas52
- Mistrz Humoru
- Posty: 1802
- Rejestracja: piątek 06 kwie 2018, 19:12
- Lokalizacja: Gliwice
- Origin ID: bobas52
SimtopiaCity - przymrużeniem oka
Zainspirowana Eli sąsiedzkimi odwiedzinami , postanowiłam dodać swoje trzy grosze.
Od samego początku zauważyłam, że męska populacja pomimo tego, iż stanowi zdecydowaną mniejszość, wykazuje większą ciekawością w zawieraniu nowych znajomości . Puściłam więc chłopaków na żywioł i ciekawa byłam jak sobie poradzą. Z uwagi na to, że w moim mieście zameldowałam postacie, których wcześniej nie było, rola przewodnika po SitmopiaCity losowo przypadła chłopakowi Wikkiego. Który nie tylko podjął się trudnego wyzwania ale także (wydaje mi się)spisał się na medal... za co serdecznie mu dziękuję.
Pięknego słonecznego poranka do drzwi nowo zakwaterowanego sąsiada zawitał dwuosobowy komitet powitalny. Zgodnie z niepisaną tradycją najbliżsi sąsiedzi postanowili uroczyście przywitać Jacka i się przedstawić. I tak jego oczom ukazała się niezwykle ponętna niewiasta, która wprawdzie niewiele się odzywała, za to bezustannie pozowała jakby gdzieś w krzakach czaili się paparazzi . Jej towarzysz był bardziej rozmowny. W trakcie konwersacji zdążył nawet udzielić chłopakowi kilku rad, dotyczących doboru partnerek życiowych.
Kiedy wizyta sąsiedzka dobiegła końca, Jacek w pierwszym odruchu postanowił zaczerpnąć świeżego powietrza i przy okazji trochę pobiegać. Właśnie wyruszył z domu, kiedy spotkał tę bardzo zdenerwowaną kobietę.
Dalszą konwersację w tej sytuacji uznał za bezcelową i grzecznie wycofał się do domu. Kiedy z grubsza ochłonął zamarzyło mu się zwiedzić centrum miasta, bo centra handlowe są niczym Mekka, do której dążą wierni. Już na samym wejściu urzekła go cudowna fontanna, do której miał nawet zamiar wrzucić pieniążka, aby częściej tu wracać.
Galeria była wystawna, obejście większości pomieszczenie zajęło mu sporo czasu. W końcu żołądek zaczął upominać się o strawę.
Pierwsze podejście i próba zamówienia stolika zakończyła się, marszem przez kolejne piętra za kelnerem, który chyba tego dnia był na bani, albo stracił orientację, bo zawlókł Jacka ni mniej ni więcej - do sali konferencyjnej.
Tego typu praktyki najwyraźniej był znane pozostałemu personelowi, bo po jakiś czasie kelnerka zjawiła się tam z talerzem.
Mimo pierwszych złych doświadczeń chłopak mężnie kontynuował zwiedzanie Galerii. Wychodząc z założenia, że jeśli umiesz liczyć to licz na siebie, nie tylko trafił do barku, w którym nastrój poprawiała mu osobiście zrobiona kawa, ale także znalazł miejsce gdzie dostał jedzenie i drinka.
Natomiast widok z ostatniego piętra budynku powetował mu wszystkie niedogodności.
Schodząc wstąpił jeszcze do kuchni:
Pod Galerią poznał kolejnych mieszkańców SimtopiaCity:
Po obfitującym w nowe znajomości dniu, powrót do domu jawiła się niczym sen. Chłopak zdecydowanie potrzebował odpoczynku i wytchnienia oraz poukładania sobie w głowie tego wszystkiego czego doświadczył. Spać, spać i jeszcze raz spać.
Nowy dzień powitał w lepszym nastroju i z nowymi siłami. Doszły go słuchy, że podobno w jednym z domków na przedmieściu zamieszkuje dwoje przyjaciół - chłopak i dziewczyna. Już sam ten fakt wzbudził jego zainteresowanie, bo o przyjaźniach męsko damskiej krążyły różne plotki.
W sumie oboje okazali się sympatycznymi ludkami i czas spędzony u nich upłynął w miłej atmosferze. Jacek idąc za ciosem wybrał się tym razem do śródziemnomorskie will aby rzucić okiem na piękną architekturę. Nie planował wizyty u właścicieli ... śmiało można powiedzieć, że doszło do niej spontanicznie.
Najwyraźniej pani domu stawiała pierwsze kroki w trudnej sztuce kulinarnej i wyglądało na to, że nie była zadowolona z czynionych postępów;
w tym czasie pan domu próbował okiełznać domowe urządzenia elektroniczne. Jacek nie potrafił spokojnie patrzeć na smutną minkę gospodyni i szczerze chciał pocieszyć dziewczynę.
W powrotnej drodze do domu szary kociak tak przymilnie dopominał się przysmaków, że chłopak chwilkę zabawił także u jego właścicielki.
Pani była dystyngowana i dało się wyczuć, że jest miłośniczką zwierząt i roślinności. Ogród był pięknie skomponowany i dopieszczony. Podczas miłej rozmowy, gdzie Jacek pełnił raczej rolę słuchacza, czas minął szybko. Ani się obejrzał jak zrobiło się szarawo. Pożegnał się więc grzecznie z gospodynią i wracał do domu.
W drodze powrotnej otrzymany od Delsa telefon o imprezie w Windenburgu, kolejny raz pokrzyżował jego plany. I chociaż zmęczenie dawało znać o sobie, Jacek nie mógł odmówić sobie spotkania z nowymi przyjaciółmi. Impreza przeszła jego najśmielsze wyobrażenia:
a także zweryfikowała sposób postrzegania niektórych osób :lol
I tym na wskroś zabawnym akcentem pozwolę sobie zakończyć pierwszą część relacji ... dalsza w drodze, bo mieszkańców przybywa każdego dnia, a mojemu przewodnikowi po atrakcjach jakie zafundowali mu nowi sąsiedzi - przyda się odpoczynek.
Od samego początku zauważyłam, że męska populacja pomimo tego, iż stanowi zdecydowaną mniejszość, wykazuje większą ciekawością w zawieraniu nowych znajomości . Puściłam więc chłopaków na żywioł i ciekawa byłam jak sobie poradzą. Z uwagi na to, że w moim mieście zameldowałam postacie, których wcześniej nie było, rola przewodnika po SitmopiaCity losowo przypadła chłopakowi Wikkiego. Który nie tylko podjął się trudnego wyzwania ale także (wydaje mi się)spisał się na medal... za co serdecznie mu dziękuję.
Pięknego słonecznego poranka do drzwi nowo zakwaterowanego sąsiada zawitał dwuosobowy komitet powitalny. Zgodnie z niepisaną tradycją najbliżsi sąsiedzi postanowili uroczyście przywitać Jacka i się przedstawić. I tak jego oczom ukazała się niezwykle ponętna niewiasta, która wprawdzie niewiele się odzywała, za to bezustannie pozowała jakby gdzieś w krzakach czaili się paparazzi . Jej towarzysz był bardziej rozmowny. W trakcie konwersacji zdążył nawet udzielić chłopakowi kilku rad, dotyczących doboru partnerek życiowych.
Kiedy wizyta sąsiedzka dobiegła końca, Jacek w pierwszym odruchu postanowił zaczerpnąć świeżego powietrza i przy okazji trochę pobiegać. Właśnie wyruszył z domu, kiedy spotkał tę bardzo zdenerwowaną kobietę.
Dalszą konwersację w tej sytuacji uznał za bezcelową i grzecznie wycofał się do domu. Kiedy z grubsza ochłonął zamarzyło mu się zwiedzić centrum miasta, bo centra handlowe są niczym Mekka, do której dążą wierni. Już na samym wejściu urzekła go cudowna fontanna, do której miał nawet zamiar wrzucić pieniążka, aby częściej tu wracać.
Galeria była wystawna, obejście większości pomieszczenie zajęło mu sporo czasu. W końcu żołądek zaczął upominać się o strawę.
Pierwsze podejście i próba zamówienia stolika zakończyła się, marszem przez kolejne piętra za kelnerem, który chyba tego dnia był na bani, albo stracił orientację, bo zawlókł Jacka ni mniej ni więcej - do sali konferencyjnej.
Tego typu praktyki najwyraźniej był znane pozostałemu personelowi, bo po jakiś czasie kelnerka zjawiła się tam z talerzem.
Mimo pierwszych złych doświadczeń chłopak mężnie kontynuował zwiedzanie Galerii. Wychodząc z założenia, że jeśli umiesz liczyć to licz na siebie, nie tylko trafił do barku, w którym nastrój poprawiała mu osobiście zrobiona kawa, ale także znalazł miejsce gdzie dostał jedzenie i drinka.
Natomiast widok z ostatniego piętra budynku powetował mu wszystkie niedogodności.
Schodząc wstąpił jeszcze do kuchni:
Pod Galerią poznał kolejnych mieszkańców SimtopiaCity:
Po obfitującym w nowe znajomości dniu, powrót do domu jawiła się niczym sen. Chłopak zdecydowanie potrzebował odpoczynku i wytchnienia oraz poukładania sobie w głowie tego wszystkiego czego doświadczył. Spać, spać i jeszcze raz spać.
Nowy dzień powitał w lepszym nastroju i z nowymi siłami. Doszły go słuchy, że podobno w jednym z domków na przedmieściu zamieszkuje dwoje przyjaciół - chłopak i dziewczyna. Już sam ten fakt wzbudził jego zainteresowanie, bo o przyjaźniach męsko damskiej krążyły różne plotki.
W sumie oboje okazali się sympatycznymi ludkami i czas spędzony u nich upłynął w miłej atmosferze. Jacek idąc za ciosem wybrał się tym razem do śródziemnomorskie will aby rzucić okiem na piękną architekturę. Nie planował wizyty u właścicieli ... śmiało można powiedzieć, że doszło do niej spontanicznie.
Najwyraźniej pani domu stawiała pierwsze kroki w trudnej sztuce kulinarnej i wyglądało na to, że nie była zadowolona z czynionych postępów;
w tym czasie pan domu próbował okiełznać domowe urządzenia elektroniczne. Jacek nie potrafił spokojnie patrzeć na smutną minkę gospodyni i szczerze chciał pocieszyć dziewczynę.
W powrotnej drodze do domu szary kociak tak przymilnie dopominał się przysmaków, że chłopak chwilkę zabawił także u jego właścicielki.
Pani była dystyngowana i dało się wyczuć, że jest miłośniczką zwierząt i roślinności. Ogród był pięknie skomponowany i dopieszczony. Podczas miłej rozmowy, gdzie Jacek pełnił raczej rolę słuchacza, czas minął szybko. Ani się obejrzał jak zrobiło się szarawo. Pożegnał się więc grzecznie z gospodynią i wracał do domu.
W drodze powrotnej otrzymany od Delsa telefon o imprezie w Windenburgu, kolejny raz pokrzyżował jego plany. I chociaż zmęczenie dawało znać o sobie, Jacek nie mógł odmówić sobie spotkania z nowymi przyjaciółmi. Impreza przeszła jego najśmielsze wyobrażenia:
a także zweryfikowała sposób postrzegania niektórych osób :lol
I tym na wskroś zabawnym akcentem pozwolę sobie zakończyć pierwszą część relacji ... dalsza w drodze, bo mieszkańców przybywa każdego dnia, a mojemu przewodnikowi po atrakcjach jakie zafundowali mu nowi sąsiedzi - przyda się odpoczynek.
- SimDels
- Komiksomaniak
- Posty: 3369
- Rejestracja: środa 04 kwie 2018, 10:42
- Lokalizacja: miasto kamienic
- Origin ID: SimDels
- Kontakt:
O tak, nie ma jak kapiel na golasa w deszczu (i weź tu zrozum jaka kategorie wiekowa autor gry miał na myśli)
Dziewczyna Toudy jest de best U mnie też sie tak wyginała ale faktycznie latał za nią paparazzii olewając zupełnie toudowego faceta
"Zjem na dole" no w tej syttuacji to rozwaliło sysytem i tez mnie rozbawiło działanie takiej parceli w praktyce z duza ilością schodów no ale przynajmniej wdoczek miałby fajny
Jacek zrobił niebywały rekonesans z jeszcze bardziej niebywałym finiszem Dzięki za przefajną relację
Dziewczyna Toudy jest de best U mnie też sie tak wyginała ale faktycznie latał za nią paparazzii olewając zupełnie toudowego faceta
"Zjem na dole" no w tej syttuacji to rozwaliło sysytem i tez mnie rozbawiło działanie takiej parceli w praktyce z duza ilością schodów no ale przynajmniej wdoczek miałby fajny
Jacek zrobił niebywały rekonesans z jeszcze bardziej niebywałym finiszem Dzięki za przefajną relację
- Alibali
- Pisarz
- Posty: 3536
- Rejestracja: czwartek 05 kwie 2018, 22:31
- Lokalizacja: Roztocze
- Origin ID: Aschantka
Fajnie się czyta historyjki z naszej Simtopii. To już prawie jak rodzina, i czytam o ich wyczynach z uśmiechem... Super, że u każdego z simtopowiczów te nasze ludziki zachowują się prawie tak samo - jakby miały wbudowany mechanizm w momencie powoływania ich do życia. Więc po Toudach wiem już, czego mogę się spodziewać, tak jak po Vimesach czy Stormrage'ach
Elę mój Xavier przywitał bez gaci, a u ciebie zdaje się Hillary zaprezentowała się wieczorem w stroju hmmm mocno kąpielowym Ale przysięgam - nie tworzyłam ich jako ekshibicjonistów ani nudystów , nie wiem skąd mają te nawyki...
Elę mój Xavier przywitał bez gaci, a u ciebie zdaje się Hillary zaprezentowała się wieczorem w stroju hmmm mocno kąpielowym Ale przysięgam - nie tworzyłam ich jako ekshibicjonistów ani nudystów , nie wiem skąd mają te nawyki...
- kreatora
- Satyryk
- Posty: 2228
- Rejestracja: środa 04 kwie 2018, 13:49
- Lokalizacja: Gdańsk
- Origin ID: kreatora
Fakt - jak sie pogra chwile w Simtopii to tak jakby sie spotykalo ze znajomymi
Jack mial wiecej szczescia w barze od Vimesów bo trafił w barze na barmankę - jednak dla facetów zdecydowanie polecam Ali bar na dworcu.
Touda jest przyjacielski w odroznieniu do jego zony,a Hillary postrzelona i nieprzywidywalna.
Zdaje się ze na zachowanie simow wplywa czy byli grani przez swoich tworcow czy trafili swiezo z Galerii. Sim grany jest bardziej aktywny i sam z siebie produkuje towarzyskie interakcje. Sim nie grany najczesciej tkwi w jednym niejscu i jest chyba zbyt niesmialy by podejmowac jakies akcje z własnej woli.
Jack mial wiecej szczescia w barze od Vimesów bo trafił w barze na barmankę - jednak dla facetów zdecydowanie polecam Ali bar na dworcu.
Touda jest przyjacielski w odroznieniu do jego zony,a Hillary postrzelona i nieprzywidywalna.
Zdaje się ze na zachowanie simow wplywa czy byli grani przez swoich tworcow czy trafili swiezo z Galerii. Sim grany jest bardziej aktywny i sam z siebie produkuje towarzyskie interakcje. Sim nie grany najczesciej tkwi w jednym niejscu i jest chyba zbyt niesmialy by podejmowac jakies akcje z własnej woli.
ORIGIN ID Kreatora Hero of Answers on EA AHQ
- Alibali
- Pisarz
- Posty: 3536
- Rejestracja: czwartek 05 kwie 2018, 22:31
- Lokalizacja: Roztocze
- Origin ID: Aschantka
No właśnie Hillary była grana, i to sporo, i dorobiła się już czegoś tam w swojej historii. Na pewno lubi łowić ryby i zna się na artefaktach
Ostatnio zmieniony niedziela 06 paź 2019, 20:01 przez Alibali, łącznie zmieniany 1 raz.
Oj, nie wiem jak to się stało, że przeoczyłam tą super relację z Simtopii, za to dziś mam ucztę pełna świetnych zdjęć i humorystycznych dialogów.
Obrodziło w tym mieście w rudzielców, co mnie bardzo cieszy, choć sama się wyłamałam i dałam mojej parce azjatów czarne włosy. Na dodatek zapomniałam im podrasować umiejętności i dlatego to kompletni dyletanci w każdej dziedzinie, sporo czasu upłynie zanim przestaną się kaleczyć nożami i obsługiwać laptop jednym palcem.
Dobrze, że pozostałe towarzystwo jest wyszkolone prawie na maksa, i pomaga im przerwać. Po za tym, to miasto ma dziwny wpływ na ludzików, wszyscy zachowują się tam, ekem ...bardzo swobodnie.
Dzięki Bożenko
Obrodziło w tym mieście w rudzielców, co mnie bardzo cieszy, choć sama się wyłamałam i dałam mojej parce azjatów czarne włosy. Na dodatek zapomniałam im podrasować umiejętności i dlatego to kompletni dyletanci w każdej dziedzinie, sporo czasu upłynie zanim przestaną się kaleczyć nożami i obsługiwać laptop jednym palcem.
Dobrze, że pozostałe towarzystwo jest wyszkolone prawie na maksa, i pomaga im przerwać. Po za tym, to miasto ma dziwny wpływ na ludzików, wszyscy zachowują się tam, ekem ...bardzo swobodnie.
Dzięki Bożenko
- bobas52
- Mistrz Humoru
- Posty: 1802
- Rejestracja: piątek 06 kwie 2018, 19:12
- Lokalizacja: Gliwice
- Origin ID: bobas52
W związku z tym, że Jacek kategorycznie odmówił dalszej współpracy i wyjechał na Sulani w poszukiwaniu szamana względnie szamanki, którzy byliby władni wyleczyć go z przeżytego szoku , musiałam pilnie znaleźć zastępstwo.
Nie chcąc narażać inne osoby uznałam, że najbardziej uczciwe będzie dalsze zwiedzanie moim simselfem. Dzięki temu do miasteczka wprowadziła się Bobi z jej wierną suczką Nelką. Tym razem obyło się bez komitetów powitalnych, co nie oznacza, że nikt nas nie odwiedził .Jeszcze dobrze nie rozlokowałyśmy się, a już za drzwiami pojawiła się pierwsza sąsiadka... o czym powiadomiło mnie leciutkie powarkiwanie Neli.
Przywitawszy Carmelę usłyszałam kolejne pukanie i tym razem zawitała do nas Keiko.
W efekcie finalnym po wyjściu pierwszych gości, o wyjście zaczęła dopominać się suczka, a w zasadzie jej pęcherz.
Dzięki temu poznałam nową znajomą o nietuzinkowym imieniu- Alanys . Przyznam się szczerze, że było mi to nawet na rękę, bo jakoś nie miałam ochoty chodzić od domu do domu, i tym samym powielać zachowania pewnego związku wyznaniowego. Zdecydowanie bardziej odpowiadało mi zawieranie znajomości na mieście.
Ponieważ dom, przed którym ucięłyśmy sobie z Alanys pogawędkę znajdował się bardzo blisko mojego domostwa, po pożegnaniu się z nowo poznaną znajomą postanowiłam, w tym konkretnym wypadku, zrobić jednak odstępstwo od reguły ... i zapukałam do drzwi. Otworzyła mi śliczna brunetka o wdzięcznym imieniu Stella. Już od progu dało się zauważyć, że gospodyni ceni przytulne kobiece wnętrza i nieobce są jej tajniki ich aranżacji. Szczególnie pięknie prezentował się zaaranżowany ze smakiem balkon od strony ogrodu, gdzie w zasadzie przebiegła cała wizyta.
Stella opowiadała tak ciekawie o swoich podróżach, że mimowolnie wracając do domu, wstąpiła na dworzec rzucić okiem na rozkład jazdy pociągów. Chyba odezwała się we mnie długo skrywana tęsknota za urlopem i wypoczynkiem gdzieś nie koniecznie w ciepłych krajach.
Już miałam iść prosto do domu, kiedy kolejny raz wpadłam na Alanys i - Biankę.
Z uwagi na fakt, że cała rozmowa miała miejsce w okolicach dworca, miałam możliwość zaobserwować zachowania męskiej populacji... a także poznać drugą połówkę rodziny Stormrage. Mając jeszcze w pamięci niedawne żale pani Stormrage, nie omieszkałam coś niefortunne palnąć.
Zmęczona ale bogatsza w nowe znajomości dowlekłam się do domu i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Moja nowa znajoma Carmela okazała się bardzo rozrywkową dziewczyną. Codziennie o tej samej porze (czyli w godzinach wieczornych) miewałam od niej telefony z zaproszeniem na różnego rodzaju imprezy. Praktycznie mogłam według niej regulować sobie zegarek. Jak nie dzwoniła to zjawiła się pod drzwiami, i nie zrażało jej nawet to, że kilkakrotnie się od nich odbiła.
Dlatego też, kiedy pewnego wieczoru spotkałyśmy się w najbardziej obleganym miejscu Simtopi, padły następujące słowa:
Nie było wyjścia, następnego dnia posłusznie wybrałam się więc odwiedzić willę mojej nowej przyjaciółki. Przepych i elegancja tej posesji uświadomiły mi jak duża dzieli nas granica. Oglądając "ścianę sławy" czułam się nie przymierzając jak uboga krewna. Natomiast to co nastąpiło później, po prostu mnie dobiło.
Jak niepyszna zmyłam się w angielskim stylu. Musiałam ochłonąć i przy okazji :
zaliczyłam też SPA, bo nic tak nie działa uspokajająco jak oddać się w ręce fachowców od odnowy biologicznej:
Goszcząc u Carmelii uwagę moją przykuł nowoczesny dom, który znajdował się pod drugiej stronie ulicy. Z jednej strony bałam się kolejnego nawet przypadkowego spotkania z Matteo, ale ciekawość - zwyciężyła. Tym razem to ja odbiłam się od drzwi. Lokatorka tego modernu najwyraźniej, nie wróciła jeszcze z pracy.
Dopiero drugie podejście pozwoliło mi poznać Kamelię, która okazała się dyplomowanym specjalistą w dziedzinie aranżacji wnętrz i ogrodów. Nie dziwota, że zaprojektowany przez nią dom był w każdym calu nowoczesny i uwzględniał wszystkie najnowsze trendy dizajnu.
Wracając do domu zaskoczył mnie pierwszy śnieg. Zima przyszła wcześniej niż się jej spodziewałam.
W okresie jesieni praktycznie udało mi się poznać wszystkich mieszkańców przedmieścia SimtopiCity. Wyjątek stanowiła miłośniczka kociaków. Skorzystałam więc z okazji i kiedy Dels kolejny raz zawitał w nasze progi, przy okazji odprowadzania go do domu, oboje przywitaliśmy się z Fredzią.
Dels, który był prawdziwą skarbnicą wiedzy odnoście wszystkich mieszkańców wspomniał coś jeszcze: o niejakim Matti,który swój super nowoczesny modern postawiła na wzgórzu, rodzinie łamaczy serc Vimesach, nowej mieszkance Karo oraz sympatycznej parce o nazwisku Ascendo.Wszystkie te informacje skrupulatnie odnotowałam w notesie, obiecując sobie jak najszybciej poznać pozostałych mieszkańców naszego miasteczka. Bo domeną malutkich miasteczek jest to, że większość mieszkańców się zna - tu nie może być inaczej. A zatem do zobaczenia .
Nie chcąc narażać inne osoby uznałam, że najbardziej uczciwe będzie dalsze zwiedzanie moim simselfem. Dzięki temu do miasteczka wprowadziła się Bobi z jej wierną suczką Nelką. Tym razem obyło się bez komitetów powitalnych, co nie oznacza, że nikt nas nie odwiedził .Jeszcze dobrze nie rozlokowałyśmy się, a już za drzwiami pojawiła się pierwsza sąsiadka... o czym powiadomiło mnie leciutkie powarkiwanie Neli.
Przywitawszy Carmelę usłyszałam kolejne pukanie i tym razem zawitała do nas Keiko.
W efekcie finalnym po wyjściu pierwszych gości, o wyjście zaczęła dopominać się suczka, a w zasadzie jej pęcherz.
Dzięki temu poznałam nową znajomą o nietuzinkowym imieniu- Alanys . Przyznam się szczerze, że było mi to nawet na rękę, bo jakoś nie miałam ochoty chodzić od domu do domu, i tym samym powielać zachowania pewnego związku wyznaniowego. Zdecydowanie bardziej odpowiadało mi zawieranie znajomości na mieście.
Ponieważ dom, przed którym ucięłyśmy sobie z Alanys pogawędkę znajdował się bardzo blisko mojego domostwa, po pożegnaniu się z nowo poznaną znajomą postanowiłam, w tym konkretnym wypadku, zrobić jednak odstępstwo od reguły ... i zapukałam do drzwi. Otworzyła mi śliczna brunetka o wdzięcznym imieniu Stella. Już od progu dało się zauważyć, że gospodyni ceni przytulne kobiece wnętrza i nieobce są jej tajniki ich aranżacji. Szczególnie pięknie prezentował się zaaranżowany ze smakiem balkon od strony ogrodu, gdzie w zasadzie przebiegła cała wizyta.
Stella opowiadała tak ciekawie o swoich podróżach, że mimowolnie wracając do domu, wstąpiła na dworzec rzucić okiem na rozkład jazdy pociągów. Chyba odezwała się we mnie długo skrywana tęsknota za urlopem i wypoczynkiem gdzieś nie koniecznie w ciepłych krajach.
Już miałam iść prosto do domu, kiedy kolejny raz wpadłam na Alanys i - Biankę.
Z uwagi na fakt, że cała rozmowa miała miejsce w okolicach dworca, miałam możliwość zaobserwować zachowania męskiej populacji... a także poznać drugą połówkę rodziny Stormrage. Mając jeszcze w pamięci niedawne żale pani Stormrage, nie omieszkałam coś niefortunne palnąć.
Zmęczona ale bogatsza w nowe znajomości dowlekłam się do domu i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Moja nowa znajoma Carmela okazała się bardzo rozrywkową dziewczyną. Codziennie o tej samej porze (czyli w godzinach wieczornych) miewałam od niej telefony z zaproszeniem na różnego rodzaju imprezy. Praktycznie mogłam według niej regulować sobie zegarek. Jak nie dzwoniła to zjawiła się pod drzwiami, i nie zrażało jej nawet to, że kilkakrotnie się od nich odbiła.
Dlatego też, kiedy pewnego wieczoru spotkałyśmy się w najbardziej obleganym miejscu Simtopi, padły następujące słowa:
Nie było wyjścia, następnego dnia posłusznie wybrałam się więc odwiedzić willę mojej nowej przyjaciółki. Przepych i elegancja tej posesji uświadomiły mi jak duża dzieli nas granica. Oglądając "ścianę sławy" czułam się nie przymierzając jak uboga krewna. Natomiast to co nastąpiło później, po prostu mnie dobiło.
Jak niepyszna zmyłam się w angielskim stylu. Musiałam ochłonąć i przy okazji :
zaliczyłam też SPA, bo nic tak nie działa uspokajająco jak oddać się w ręce fachowców od odnowy biologicznej:
Goszcząc u Carmelii uwagę moją przykuł nowoczesny dom, który znajdował się pod drugiej stronie ulicy. Z jednej strony bałam się kolejnego nawet przypadkowego spotkania z Matteo, ale ciekawość - zwyciężyła. Tym razem to ja odbiłam się od drzwi. Lokatorka tego modernu najwyraźniej, nie wróciła jeszcze z pracy.
Dopiero drugie podejście pozwoliło mi poznać Kamelię, która okazała się dyplomowanym specjalistą w dziedzinie aranżacji wnętrz i ogrodów. Nie dziwota, że zaprojektowany przez nią dom był w każdym calu nowoczesny i uwzględniał wszystkie najnowsze trendy dizajnu.
Wracając do domu zaskoczył mnie pierwszy śnieg. Zima przyszła wcześniej niż się jej spodziewałam.
W okresie jesieni praktycznie udało mi się poznać wszystkich mieszkańców przedmieścia SimtopiCity. Wyjątek stanowiła miłośniczka kociaków. Skorzystałam więc z okazji i kiedy Dels kolejny raz zawitał w nasze progi, przy okazji odprowadzania go do domu, oboje przywitaliśmy się z Fredzią.
Dels, który był prawdziwą skarbnicą wiedzy odnoście wszystkich mieszkańców wspomniał coś jeszcze: o niejakim Matti,który swój super nowoczesny modern postawiła na wzgórzu, rodzinie łamaczy serc Vimesach, nowej mieszkance Karo oraz sympatycznej parce o nazwisku Ascendo.Wszystkie te informacje skrupulatnie odnotowałam w notesie, obiecując sobie jak najszybciej poznać pozostałych mieszkańców naszego miasteczka. Bo domeną malutkich miasteczek jest to, że większość mieszkańców się zna - tu nie może być inaczej. A zatem do zobaczenia .
Ostatnio zmieniony sobota 05 paź 2019, 07:34 przez bobas52, łącznie zmieniany 2 razy.
- kreatora
- Satyryk
- Posty: 2228
- Rejestracja: środa 04 kwie 2018, 13:49
- Lokalizacja: Gdańsk
- Origin ID: kreatora
Milo poznac nowych mieszkancow tym razem tą zenską połowę. Ne mozna sie nudzić Jeszcze fajniej ze wiekszosc z nich to milonerzy ktorzy nie muszą pracowac i latwo ich spotkac. Jesli chodzi o Mateo t nie widzę przeszkód - mozna go poderwac na luzie i bez wyrzutów sumienia. Carmela nie ma monopolu na niego i z tego co wiem to ona raczej preferuje sąsiadów niz przystojnego gwiazdora ktorego ma w chacie.
Wiec dlaczego nie?
I fakt dworcowy pub to idealne miejsce na spotkania facetów.
( Zapomnialam dodac Altowi stroj zimowy i letni bo powstal przed dodatkiem Pory roku i jak widze jego stroje w cudzych w grach teraz to umieram z wrazenia. OKULARY???: )
Fajna nastepna relacja z naszej Simtopii
PS Proponuje by na kazdy nastepny odcinek jesli takowy bedzie tworzyc nowy temat bo zdjecia przestana sie wyswietlac. Na razie dzialaja ale jak sie wiecej dorzuci w jednym temacie to przestana
Wiec dlaczego nie?
I fakt dworcowy pub to idealne miejsce na spotkania facetów.
( Zapomnialam dodac Altowi stroj zimowy i letni bo powstal przed dodatkiem Pory roku i jak widze jego stroje w cudzych w grach teraz to umieram z wrazenia. OKULARY???: )
Fajna nastepna relacja z naszej Simtopii
PS Proponuje by na kazdy nastepny odcinek jesli takowy bedzie tworzyc nowy temat bo zdjecia przestana sie wyswietlac. Na razie dzialaja ale jak sie wiecej dorzuci w jednym temacie to przestana
ORIGIN ID Kreatora Hero of Answers on EA AHQ
- SimDels
- Komiksomaniak
- Posty: 3369
- Rejestracja: środa 04 kwie 2018, 10:42
- Lokalizacja: miasto kamienic
- Origin ID: SimDels
- Kontakt:
O rety ponownie uczta dla oka i zacieszu
Fantastyczne i fajnie że tak w formie pierwszej osoby jakby czytającej swój pamiętnik, bardzo mi sie to podoba.
Carmela jak widać nie znosi nudy ani trywialnych tematów o gotowaniu za to szybko stała się przyjaciółka simowej Bobi z która widocznie rozmawiała na mniej przyziemne tematy Fajna rzeczą jest takie bardziej poznawanie naszych ludzików przy okazji i chyba zawsze możemy być przy tym zaskoczeni.Cudowniackie focisze, kociacha panterkowa naprawde de best z ta minką na stole
Ps naprawde fajnie jest widzieć żyjące swoim życiem miacho w Twoium komiksie , podobnie Eli czy w filmie Ari. W taki sposób miasto funkcjonuje na forum troche poza ramą tematu ,szerzej i ponmadczasowo (tak śpiący jestem i "fizjologuję) w każdym razie brawo i chcę więcej naturalnie
Fantastyczne i fajnie że tak w formie pierwszej osoby jakby czytającej swój pamiętnik, bardzo mi sie to podoba.
Carmela jak widać nie znosi nudy ani trywialnych tematów o gotowaniu za to szybko stała się przyjaciółka simowej Bobi z która widocznie rozmawiała na mniej przyziemne tematy Fajna rzeczą jest takie bardziej poznawanie naszych ludzików przy okazji i chyba zawsze możemy być przy tym zaskoczeni.Cudowniackie focisze, kociacha panterkowa naprawde de best z ta minką na stole
Ps naprawde fajnie jest widzieć żyjące swoim życiem miacho w Twoium komiksie , podobnie Eli czy w filmie Ari. W taki sposób miasto funkcjonuje na forum troche poza ramą tematu ,szerzej i ponmadczasowo (tak śpiący jestem i "fizjologuję) w każdym razie brawo i chcę więcej naturalnie
Widzę , że lokalna społeczność podzieliło się na dwa obozy - damski i męski. Panie założyły kącik kulinarny, i wymieniają się przepisami , natomiast panowie okupują dworcowy pub, by rozmawiać o nader ważnych męskich sprawach, przy okazji testując jakość tamtejszych drinków.
Carmela to wyjątkowo towarzyska simka, chyba ma zamiar poznać wszystkich mieszkańców, bez niczyjej pomocy.
Cóż sława wymaga poświecenia, choć to niebezpieczne zostawiać na dłuższy czas tak przystojnego współlokatora. Andrea bowiem, ma to "coś", co powoduje słabość w nogach, i żadne modły tu nie pomogą.
Kicia Fredry jest fantastyczna, i równie gościnna jak jej pani. Z kolei Nela, jak na dobrze wychowanego pieska przystało, poszła w odwiedziny z prezentem.
Dzięki Bożenko za kolejną uroczą relację
Carmela to wyjątkowo towarzyska simka, chyba ma zamiar poznać wszystkich mieszkańców, bez niczyjej pomocy.
Cóż sława wymaga poświecenia, choć to niebezpieczne zostawiać na dłuższy czas tak przystojnego współlokatora. Andrea bowiem, ma to "coś", co powoduje słabość w nogach, i żadne modły tu nie pomogą.
Kicia Fredry jest fantastyczna, i równie gościnna jak jej pani. Z kolei Nela, jak na dobrze wychowanego pieska przystało, poszła w odwiedziny z prezentem.
Dzięki Bożenko za kolejną uroczą relację
- bobas52
- Mistrz Humoru
- Posty: 1802
- Rejestracja: piątek 06 kwie 2018, 19:12
- Lokalizacja: Gliwice
- Origin ID: bobas52
Najwierniejszym czytelnikom i komentatorom jestem wdzięczna za życzliwe potraktowanie tej relacji.
Muszę się Wam przyznać do czegoś - nawet nie przypuszczała, że tak dobrze będę się bawić w naszym mieście, i że Wasze ludziki sprawią mi tyle frajdy . Odkrywanie ich charakterów i być może "odczarowywanie" przypisanych im zachowań sprawiło, że gra: wzrusza oraz bawi do łez. Ale o tym w dalszej części.
Ps. Diabliczko @Ktosik, w imieniu Neli dziękuję za spostrzegawczość i docenienie jej starań.
Muszę się Wam przyznać do czegoś - nawet nie przypuszczała, że tak dobrze będę się bawić w naszym mieście, i że Wasze ludziki sprawią mi tyle frajdy . Odkrywanie ich charakterów i być może "odczarowywanie" przypisanych im zachowań sprawiło, że gra: wzrusza oraz bawi do łez. Ale o tym w dalszej części.
Ps. Diabliczko @Ktosik, w imieniu Neli dziękuję za spostrzegawczość i docenienie jej starań.
- Alibali
- Pisarz
- Posty: 3536
- Rejestracja: czwartek 05 kwie 2018, 22:31
- Lokalizacja: Roztocze
- Origin ID: Aschantka
Nooo, wracam do żywych powoli... I do forum. Wpadałam tu, ale czasu i siły starczało na przeczytanie, i ewentualne dokonanie powinności, czyli zagłosowanie w fotkach i fotostory.
Ale czytałam Bobinko uważnie historyjkę. Widzę, że dworcowy pub cieszy się niezmiernym zainteresowaniem - i jak należało przypuszczać - głównie męskiej populacji. Co jak co, ale ten "wysiłek" panowie mają opanowany perfect. Z uśmiechem też zauważyłam, jak panowie dbają o swoją kondycję w SPA - lepiej chyba jeszcze niż nasze panie.
W mojej wersji Simtopii Carmela też jest hmmm dość rozrywkowa. Ale najbardziej zaskoczyła mnie współlokatorka Vimesów.
Widzę, że grono naszych simtopowych ludzików znacznie się poszerzyło, ale że nie byłam na bieżąco z galerią, więc do końca nie ogarniam. Piękną "kociczkę" ma Fredra, ale jej nie widziałam jeszcze, choć powprowadzali się u mnie lokatorzy z simtopowej społeczności gromadnie:(
Dzięki za relację z przygód twojego simselfa. Miło się czyta relacje, a jeszcze milej i ciekawiej te - prowadzone w odmienny sposób - tu akurat w pierwszej osobie.
Ale czytałam Bobinko uważnie historyjkę. Widzę, że dworcowy pub cieszy się niezmiernym zainteresowaniem - i jak należało przypuszczać - głównie męskiej populacji. Co jak co, ale ten "wysiłek" panowie mają opanowany perfect. Z uśmiechem też zauważyłam, jak panowie dbają o swoją kondycję w SPA - lepiej chyba jeszcze niż nasze panie.
W mojej wersji Simtopii Carmela też jest hmmm dość rozrywkowa. Ale najbardziej zaskoczyła mnie współlokatorka Vimesów.
Widzę, że grono naszych simtopowych ludzików znacznie się poszerzyło, ale że nie byłam na bieżąco z galerią, więc do końca nie ogarniam. Piękną "kociczkę" ma Fredra, ale jej nie widziałam jeszcze, choć powprowadzali się u mnie lokatorzy z simtopowej społeczności gromadnie:(
Dzięki za relację z przygód twojego simselfa. Miło się czyta relacje, a jeszcze milej i ciekawiej te - prowadzone w odmienny sposób - tu akurat w pierwszej osobie.
Z prawdziwą przyjemnością wędrowałem wraz z Jackiem, a potem Bobi po ulicach Simtopii. Miło też było poznać mieszkańców miasta. Szczególnie Panie są sympatyczne, wygadane, przyjaźnie nastawione do świata, natomiast Panowie ... no cóż jakoś nie dorównują elokwencją żeńskiej części miasta. Jak widać bowiem z relacji, wolą okupować okolice dworca niż wdawać się w dysputy bądź zająć obowiązkami
Opowiadanie o wydarzeniach w mieście w pierwszej osobie przez narratorkę zdecydowanie jest bardziej wiarygodne i do mnie trafiało idealnie. A Jacek .. no cóż, aby się odstresować po przeżyciach w Simtopii pojechał do Sulani do swojej najlepszej przyjaciółki Igi (w której się zresztą podkochuje od zawsze). Jednak i tam spotkało go rozczarowanie, gdyż Iga jako prekursorka została niespodziewanie przez Twórcę przeniesiona do magicznego świata, w którym szlifuje czarodziejskie umiejętności. Jacek więc niepocieszony zaszył się w swoim domu w Wierzbowej Zatoczce i .. przeżywa towarzyskie porażki
Opowiadanie o wydarzeniach w mieście w pierwszej osobie przez narratorkę zdecydowanie jest bardziej wiarygodne i do mnie trafiało idealnie. A Jacek .. no cóż, aby się odstresować po przeżyciach w Simtopii pojechał do Sulani do swojej najlepszej przyjaciółki Igi (w której się zresztą podkochuje od zawsze). Jednak i tam spotkało go rozczarowanie, gdyż Iga jako prekursorka została niespodziewanie przez Twórcę przeniesiona do magicznego świata, w którym szlifuje czarodziejskie umiejętności. Jacek więc niepocieszony zaszył się w swoim domu w Wierzbowej Zatoczce i .. przeżywa towarzyskie porażki