Dzieki wszystkim za urocze komenty
Mam nadzieję ze @Ktosik Gabi zdązy to przeczytać , bo to ze wzledu na nią tak się spieszyłam z II czescią
Odkrycie ze Informacje w anonsach w kalendarzu o Jarmarku nie pokrywaja sie z rzeczywistością byly jeszcze jednym dodowem na to ze prasa klamie, . W kalendarzu jak byk widniało ogloszenie, zeodbedzie sie konkurs olbrzymich warzyw, wiec przywlokłem na ten jarmark mojego gigantycznego grzyba. No i co ? Okazało sie ze trwa konkurs na najlepse jajko i najokazalszy okaz drobiu. Musiałem wrócic biegiem do chaty aby zawlec na Jarmark moją miss kurnika,
Dodatkowo nie zorientowalem sie kto bedzie sędzia wiec zamiast podlizyaac sie pani burmistrz jak kretyn usilowalem sie zaprzyjąźnić z włascicielka straganu, straszną jedza ktora na wstepie zaprzyjaźniania przywaliła mi torebką nie wierzac w szczerość moich intencji. Intencje szcere nie byly, ale mogly być! Jak tak mozna podejrzewać kogos od startu o najgorsze zamiary! Jakos uspokoilem babę i z oporami zaznajomilem sie z nia dostatecznie. Niestety babunia popadła w nastepna skrajność i zaczęla ze mną flirtowa! Zdecydowanie nie był to mój udany dzień! Przekupywać nikogo nie miałem zamiaru! Gdyby to mnie ktoś chcial przekupic to w koncu mogłbym to jakoś zaakceptowac ale wydać swoja kase na coś takiego? Moje zasady zdecydowanie mi na to nie powalały. Wygralem oczwiscie bez łapowki i w nagrode dostalem przepis na owocowy przysmak dla zawierzaków. Niestety jakis złodziej ukradl mi tę kurę!
Stworca zaczął przebakiwać, ze to chyba pora abym poszukał sobie zony czemu ja opieralem sie stanowczo. Z pomocą eleiksiru i zaklęć dawalem sobie teraz rade z gospodarstwem bez problemu i nie zamierzalem zamieniac stylu zycia szczesliwego singla na styl zycia żonatego i na pewno słabo szczesliwego ojca rodziny. O ile wiem dzieci jest trudniej hodować niz kurczaki. Kandydatki podsuniete przez Stworce na zony obejrzalem.Nie powiem i ładne i seksowne ale zadna z nich nie wywarla na mnie piorunujacego wrazenia. Bardziej spodobala mi sie brunetka. ktora wygladala na taka dla której wyczyszczenie obory to nie problem. Blondynka o zapędach atytstycznych raczej nie wchodziła w rachubę - chyba tylko jako cel skoku w bok. Na skoki w bok jednak i tak nie mialem czasu.
Wlasnie odkrylem całą nową dziedzine sztuki wekowania, a przy okazji pare przepisow na przysmaki dla zwierząt. Wystarczyło zrobic dżem z truskawek i mieć go w wyposazeniu aby doznać olśnienia, ze jak ten dżem wymieszam z czyms innym to dostane nowy przysmak. Eureka! I nawet nie byłem w wannie! Odkrylem tez cos w rodzaju czekolady oraz kremu. Pyszności!
Zakochac sie na umór w sie w którejś z panien nie zakochałem, ale zaprzyjaznilem sie za to i to bardzo z Michaelem strażnikiem zwierzat . ktory co wieczor zjawial sie u mnie w domu aby rozegrać ze mna partyjke szachow. Tez był singlem ale chyba nie za bardzo szczesliwym. Pewnego wieczoru po przegranej partyjce szachow Michael zadal mi niesmialo pytanie czy nie moglibyśmy tej przyjaźni zamienić na coś innego. niestety ja jestem zdecydowany hetero więc choc go bardzo lubilem musiałem odmówić. Nie zjawił sie potem przez jakiś tydzień ale chyba w koncu pogodził sie z losem, znow zaczął sie pojawiać i nigdy już nie wrócił do tego tematu
Zycie na farmie toczylo sie nadal dość spokojnie z nielicznymi wyjatkami. Takim wyjatkiem była straszliwa burza z piorunami. W dzien zrobilo sie prawie tak ciemno jak w nocy. Pobieglem zagonić kury do kurnika a gdy uspokajanełem bardzo zdenewowaną lame trafil mnie piorun, wprawdzie bez skutków smiertelnych ale co sie najadłem strachu tego mi nikt nie odbierze. Skutki zmianu klimatu nawet w tym swiecie sie odczuwało.
Czarnowlosa Emma odwiedzala mnie teraz bez zaproszen regularnie. Zaliczylismy juz kazdy sprzet nadajacy sie do zaliczenia w mojej chacie i przyznam sie ze nawet zapraszalem ją sam aby mnie odwiedziła. Polubiłem ja bardzo ale czy szalalem za nia? Chyba nie. Czasem zapominalem o jej istnieniuna na cale tygodnie. Przeprowadzalem naukowe eksperymenty! Idea wyhodowania bojowego demonicznego koguta mnie owladnela.
A dokładniej zajęty byłem zaprzyjaznianiem sie z ptakami i gdy wreszcie udało mi sią zaprosić stado ptakow aby przeniosly sie do mojego gospodarstwa byłem wniebowziety. Koniec z tepieniem much, bo ptaszki liwidowały je do zera. Wprawdzie trzeba je bylo regularnie obsypywać prezentami ale rewanzowaly sie za to tez wyjatkowymi prezentami, W krotkim czasie poznalem wszystkie wzory haftow a dodatkowo dwie wyjatkowe recepty na przysmaki- czarny i teczowy przysmak. Wprawdzie wymagany dzem z krowojagód raczej bylo trudno zrobic ze wzgledu na brak tych jagód ale jedną udało mi sie kupic na straganie i po potraktowaniu tej jagody parokrotnie czarem pomnażania mialem ich wystarczajaco aby wyprodukowac z nich 12 słoików dzemu .. Klątwę jaka na mnie spadla przy koncu tego pomazania zlikwiedowalem momentalnie eliksirem. Jednak jeszcze nie wyprobowalem czaru pomnazania na obsydianowym jajku z powodu braku tego jajka. Choc polowalem na nie codziennie na straganie jajka obsydianowego nie zdobyłem do tej pory,Mialem tez duze watpliwości czy mozna rozmnozyc jajko poza kurą. A potrzebowalbym tych obsydianowych jaj duzo... Czyli jak widzicie nie mialem czasu na kizi mizi i love story.
Jeden tęczowy przysmak jak idiota zmarnowalem na Mucke - zadnego pozytku z teczowego mleka nie było oprocz wyzszej ceny za butelke i lepszego samopoczucia po opiciu sie tym mlekiem.
Emma nadal mnie odwiedzala regularnie i nawet zacząlem być w niej iej odrobinę zakochany ale gdybym wiedzial co z tych odwiedzin wyniknie to usunąłbym jej numer telefonu z notesika!
Upiekszylem troche gospodarstwo, dosadzilem drzewek i kwiatków. Mućka chyba była zadowolona poprawą otoczenia, bo juz nie wylewala mi mleka a jakosc tego mleka byla wspaniała. A moze po prostu zlagodnała na starość? Wprawdzie od czasu do czasu dawalem jej przysmak na poprawe zdrowia ale starosc dawala jej sie we znaki. Większość dnia przesypiała w obórce.
Pewnej burzliwej nocy pojawil sie pod zagrodą Mućki Kosiarz. Odstał 16 godzin od polnocy do popołudnia. Zdaje sie ze nie dotarlo do niego ze krowe trudniej obudzic niz sima i dodatkowo krowa z obory na deszcz dobrowolnie nie wylezie... (Chyba sie zbugowala w tej oborze ale nie wiadomo czy z powodu bugu gry czy ze strachu. Z obory wylazła dopiero po restarcie gry i ponownym wejściu do sejfu)
Ja opłakiwałem krowe,a Emma ktora mnie znow spontanicznie odwiedziła tez nie miała radosnej miny. Myslalem ze to mój nastrój jej sie udzielił idiota!
Powod jej nastroju odkrylem pod koniec tygoda podczas wizyty w pubie. Wrecz nie moglem tego przyjąć do wiadomosci! Po prostu mnie ogluszyło! I wystartowalem z najglupszum pytaniem na swiecie : "Czy to naprawdę moje?" Jednak nie dostałem w pysk choc powinienem dostać. Emma wziela poprawke na moje przerazenie i ogłupiemie - nie moge powiedziec - wykazała sie klasą w przeciwienstwie do mnie
Doszedlem do siebie po paru minutach i udawalem nawet ze sie cieszę choc dalej bylem przerazony wizją wzięcia na siebie odpowiedzialnosci za skutki naszych igraszek. Musialem to przemysleć...
Zycie Farnera część druga
- kreatora
- Satyryk
- Posty: 2231
- Rejestracja: środa 04 kwie 2018, 13:49
- Lokalizacja: Gdańsk
- Origin ID: kreatora
Zycie Farnera część druga
ORIGIN ID Kreatora Hero of Answers on EA AHQ
- Alibali
- Pisarz
- Posty: 3732
- Rejestracja: czwartek 05 kwie 2018, 22:31
- Lokalizacja: Roztocze
- Origin ID: Aschantka
Oj Elu. Weź poprawkę na moje słabe serce ostatnio! Kosiarz przylazł po krówkę? Serio? Widziałam już fotkę Bobinki, gdy śmierć zabrała liska enpece ale zwierzątko domowe też zabiera? Tyle zachodu kosztuje zaprzyjaźnienie się z Mućką czy Lamiszczem, a tu tak - rach ciach - i to pomimo podawania przysmaku zdrowotnego? Jeśli tak jest to za bardzo się EA nie popisała!
Że prasa kłamie, to wiemy od dawna, i to na dodatek w poczciwych Simach nawet! Bez ostrzeżenia tak wprowadzić w błąd co do celu wystawy! Dobrze, że Twój Sim miał czas kopnąć się do domu po kurę i sprostać zadaniu!
Zaprzyjaźnianie się (z kimkolwiek) niesie ze sobą nieprzewidywalne skutki. Zawsze istnieje ryzyko, że to, co my bierzemy za zwykłe gesty przyjaźni - kto inny odbierze za sygnały do głębszego zapoznawania się. Albo - sygnał zaproszenia do odwiedzin trwających godzinami. Takiego pecha i ja miewam - ledwie zaprzyjaźniona osoba przybywa kiedy chce i jak chce, bez ostrzeżenia, przesiadując godzinami (jakby na odległość wiedziała, że ja mam trochę wolnego i wielką ochotę pograć sobie wreszcie w moją ulubioną grę!) wlokąc za sobą czasami inne osoby spragnione "zaprzyjaźniania", a niekoniecznie ja pałam tym samym!
Zaprzyjaźnienie się twojego farmera przyniosło też nieoczekiwany skutek. Ciekawa jestem, co zrobi... Ja dzieci w grze nie miewam ostatnio... Stałam się wygodnicka?
Co do jajka obsydianowego Elu - trzeba codziennie być na targu i odwiedzać oba kramy - bo różnią się oferowanym towarem. Ja tak właśnie nabyłam dwa obsydianowe jajka. I jak już szczęśliwie dohodowałam się tego piekielnego kura, to przyszedł lis i mi go porwał! Została mi tylko fotka jako dowód rzeczowy. Nie wiem jakimi mocami dysponuje ten piekielny kurczak, oprócz uśmiercenia nachalnego Sima, ale zdążyłam się przekonać, że opłaca się wychować kurę ze złotego jaja. Zanim mi gra się zbugowała, zdążyłam zauważyć, że taka kura potrafi poprawić jakość hodowanych warzyw w try miga. Wiem, że twój Sim czarnoksiężnik potrafi to zrobić jednym zaklęciem, ale fajnie jest poobserwować inne metody. A gra mi się zbugowała, gdy zachciało mi się przyspieszyć upływ czasu w grze, bo nie mogłam doczekać się tego jarmarku. Miałam już taaaaką dynię! No i wpadłam na głupi pomysł tego przyspieszania...
Fajnie się czyta twoją opowiastkę - taką bez wstrząsów wielkich, i dramatycznych zwrotów akcji - relację ze zwykłego simowego życia pełnego trudów i trosk... Prawie jak naszego ludzkiego
Że prasa kłamie, to wiemy od dawna, i to na dodatek w poczciwych Simach nawet! Bez ostrzeżenia tak wprowadzić w błąd co do celu wystawy! Dobrze, że Twój Sim miał czas kopnąć się do domu po kurę i sprostać zadaniu!
Zaprzyjaźnianie się (z kimkolwiek) niesie ze sobą nieprzewidywalne skutki. Zawsze istnieje ryzyko, że to, co my bierzemy za zwykłe gesty przyjaźni - kto inny odbierze za sygnały do głębszego zapoznawania się. Albo - sygnał zaproszenia do odwiedzin trwających godzinami. Takiego pecha i ja miewam - ledwie zaprzyjaźniona osoba przybywa kiedy chce i jak chce, bez ostrzeżenia, przesiadując godzinami (jakby na odległość wiedziała, że ja mam trochę wolnego i wielką ochotę pograć sobie wreszcie w moją ulubioną grę!) wlokąc za sobą czasami inne osoby spragnione "zaprzyjaźniania", a niekoniecznie ja pałam tym samym!
Zaprzyjaźnienie się twojego farmera przyniosło też nieoczekiwany skutek. Ciekawa jestem, co zrobi... Ja dzieci w grze nie miewam ostatnio... Stałam się wygodnicka?
Co do jajka obsydianowego Elu - trzeba codziennie być na targu i odwiedzać oba kramy - bo różnią się oferowanym towarem. Ja tak właśnie nabyłam dwa obsydianowe jajka. I jak już szczęśliwie dohodowałam się tego piekielnego kura, to przyszedł lis i mi go porwał! Została mi tylko fotka jako dowód rzeczowy. Nie wiem jakimi mocami dysponuje ten piekielny kurczak, oprócz uśmiercenia nachalnego Sima, ale zdążyłam się przekonać, że opłaca się wychować kurę ze złotego jaja. Zanim mi gra się zbugowała, zdążyłam zauważyć, że taka kura potrafi poprawić jakość hodowanych warzyw w try miga. Wiem, że twój Sim czarnoksiężnik potrafi to zrobić jednym zaklęciem, ale fajnie jest poobserwować inne metody. A gra mi się zbugowała, gdy zachciało mi się przyspieszyć upływ czasu w grze, bo nie mogłam doczekać się tego jarmarku. Miałam już taaaaką dynię! No i wpadłam na głupi pomysł tego przyspieszania...
Fajnie się czyta twoją opowiastkę - taką bez wstrząsów wielkich, i dramatycznych zwrotów akcji - relację ze zwykłego simowego życia pełnego trudów i trosk... Prawie jak naszego ludzkiego
- bobas52
- Mistrz Humoru
- Posty: 1858
- Rejestracja: piątek 06 kwie 2018, 19:12
- Lokalizacja: Gliwice
- Origin ID: bobas52
Nie pozostaje mi nic innego jak przyznać za Alutkiem, że Twoją relację z życia farmera czyta się z niekłamaną przyjemnością.
W wielu momentach odnajduję swoje przemyślenia na temat radzenia sobie z trudnościami przed jakimi staje Jacuś w kontaktach ze społecznością farmerskiej okolicy, jak również ze zjednywaniem sobie ptasich przyjaciół
Mnie dla odmiany po mozolnym zaprzyjaźnianiu się z ptakami nie tylko w końcu udało się poprosić je o pomoc, ale także dostałam prezent w postaci przysmaku dla zwierząt
Zauważam, że bez kumoterstwa, korupcji, nepotyzmy nawet w grze ciężko osiągnąć sukces Nie żebym zachęcała do takiego postępowania, ale obserwując jak wyglądają konkursy, takie przemyślenia same się nasuwają.
Co się tyczy Michaela strażnika zwierząt, to nie dość, że nie odkryłam jego preferencji seksualnych nie odkryłam również jego przydatności w samej grze
Podsumowując dzisiejszy odcinek śmiało można powiedzieć, że kiedy coś się kończy, coś innego się zaczyna. Mućki ogromnie mi żal ... za to za 9 miesięcy narodzi się nowy członek rodziny.
W wielu momentach odnajduję swoje przemyślenia na temat radzenia sobie z trudnościami przed jakimi staje Jacuś w kontaktach ze społecznością farmerskiej okolicy, jak również ze zjednywaniem sobie ptasich przyjaciół
Mnie dla odmiany po mozolnym zaprzyjaźnianiu się z ptakami nie tylko w końcu udało się poprosić je o pomoc, ale także dostałam prezent w postaci przysmaku dla zwierząt
Zauważam, że bez kumoterstwa, korupcji, nepotyzmy nawet w grze ciężko osiągnąć sukces Nie żebym zachęcała do takiego postępowania, ale obserwując jak wyglądają konkursy, takie przemyślenia same się nasuwają.
Co się tyczy Michaela strażnika zwierząt, to nie dość, że nie odkryłam jego preferencji seksualnych nie odkryłam również jego przydatności w samej grze
Podsumowując dzisiejszy odcinek śmiało można powiedzieć, że kiedy coś się kończy, coś innego się zaczyna. Mućki ogromnie mi żal ... za to za 9 miesięcy narodzi się nowy członek rodziny.
Elu, dziękuję za ten pośpiech, zdążyłam to przeczytać przed wyjazdem, ale już nie zdążyłam nic napisać.
No tak, prasa kłamie a konkursy nie zawsze są sprawiedliwe, ale na szczęście z miss kurnika nikt nie miał szans, więc udało mu się wygrać. Gratuluję!
Wprawdzie stracił swoją cudną kurkę, ale zyskał wielbicielkę w postaci właścicielki straganu. XD
Widzę, że Stwórca nie zaprzestał swatania i stale podsuwa mu jakieś kandydatki na żonę, choć nasz farmer z większą czułością zwraca się do swoich zwierząt niż do dziewczyn.
Zdarzyła się jednak nieprzewidziana rzecz, bo jak wygdakała jedna z kurek, urocza Emma po wizycie w obórce, chyba mu zniesie jajko.
Mam nadzieję, że jak Jacuś oswoi się z tą wiadomością, i jak każdy Vimes będzie kochającym tatusiem.
Świetnie się czyta historyjkę, to tak jakbym przyglądała się twojej grze. Fotki też cudne, a szczególnie ta kosiarzem! Może to bug w grze, ale wyszła z tego niecodzienna sytuacja!
Zrobić dżem z krowojagód to faktycznie problem, ja poradziłam sobie w ten sposób, że na targu smaków zebrałam jagodę i zaszczepiłam w domowym ogródku na innej roślinie.
Buziaki
No tak, prasa kłamie a konkursy nie zawsze są sprawiedliwe, ale na szczęście z miss kurnika nikt nie miał szans, więc udało mu się wygrać. Gratuluję!
Wprawdzie stracił swoją cudną kurkę, ale zyskał wielbicielkę w postaci właścicielki straganu. XD
Widzę, że Stwórca nie zaprzestał swatania i stale podsuwa mu jakieś kandydatki na żonę, choć nasz farmer z większą czułością zwraca się do swoich zwierząt niż do dziewczyn.
Zdarzyła się jednak nieprzewidziana rzecz, bo jak wygdakała jedna z kurek, urocza Emma po wizycie w obórce, chyba mu zniesie jajko.
Mam nadzieję, że jak Jacuś oswoi się z tą wiadomością, i jak każdy Vimes będzie kochającym tatusiem.
Świetnie się czyta historyjkę, to tak jakbym przyglądała się twojej grze. Fotki też cudne, a szczególnie ta kosiarzem! Może to bug w grze, ale wyszła z tego niecodzienna sytuacja!
Zrobić dżem z krowojagód to faktycznie problem, ja poradziłam sobie w ten sposób, że na targu smaków zebrałam jagodę i zaszczepiłam w domowym ogródku na innej roślinie.
Buziaki
- SimDels
- Komiksomaniak
- Posty: 3445
- Rejestracja: środa 04 kwie 2018, 10:42
- Lokalizacja: miasto kamienic
- Origin ID: SimDels
- Kontakt:
Padłem ze śmiechu widząc teksty nie tylko kurek czy Mrocznego Miejmy nadzieje, że skoro już nowiny potrafią spadać jak cegły z niebios to ta cegła "oczywiście że cieszy" naszego farmera Dałaś czadu Ja tez tak pomyslałem, że te kurki i te warzywa to tak chyba po złości nie rosną albo maleją
Faktycznie trochę to przykrawe że Mroczny nie oszczędza nawet zwierzaków farmerskich ale prawdziwy mistrz nawet z takiej sytuacji potrafi zrobić niezła bekę
Zaprzyjaźnianie się i współpraca z ćwirkami jest za to superowa i daje radocha. Mój ludzik zdażył się na razie zakolegować tylko z zającem, który praktycznie nic nie zaoferował więc współpraca z zającami czasami leży lepiej chyba zainwestować w relacje z kurkami nadrzewnymi.
Przy okazji podziękowanie Elu za podpowiedzi związane z targowaniem się w przestrzeni publicznej (opcja z eko) bo to naprawdę działa, ludziki same pojawiają się nie wiadomo skąd i obsługują zarówno budki z żarciem jak i stoiska handlowe
Faktycznie trochę to przykrawe że Mroczny nie oszczędza nawet zwierzaków farmerskich ale prawdziwy mistrz nawet z takiej sytuacji potrafi zrobić niezła bekę
Zaprzyjaźnianie się i współpraca z ćwirkami jest za to superowa i daje radocha. Mój ludzik zdażył się na razie zakolegować tylko z zającem, który praktycznie nic nie zaoferował więc współpraca z zającami czasami leży lepiej chyba zainwestować w relacje z kurkami nadrzewnymi.
Przy okazji podziękowanie Elu za podpowiedzi związane z targowaniem się w przestrzeni publicznej (opcja z eko) bo to naprawdę działa, ludziki same pojawiają się nie wiadomo skąd i obsługują zarówno budki z żarciem jak i stoiska handlowe