Notka od Stworcy - niestety trzeba co chwila klikac prawym w strone i wybierac opcje "odswież" pomimo ze focie nie są duze - max 1450 pare , wiekszosc mniej i wszystkie jpg nie bardzo chcą się wczytywac
Hej witam.Mam na imię Alec - ten z loczkiem Podobno z nas dwóch ja jestem bardziej odpowiedzialny.Wedlug Stwórcy jestem. Tanie pochlebstwo aby mnie zmusic do roboty. Bo to na mnie ten sadysta zwalił spisywanie relacji z Simtopa City. Podobno nie wszystko da się zawrzeć w jakimś tam jego komiksie nie wspominając , ze pewne zdjecia nie miały prawa tu sie pokazac. Zwykły wykret! Jak sie chce to sie wszystko zmieści - no chyba ze sie nie ma talentu. No a Touda bez ciuchow wygladalby znakomicie na zdjeciu. Co za klata... i nie tylko! Ale na razie ta wizyta była jeszcze przed nami, a ja swoja opinie przezornie zachowałem dla siebie. Pan każe - sługa musi. Na dzien dzisiejszy a raczej na bardzo pózny wieczór mamy wyznaczone spotkanie z bylą syrenką. I mam nie pytać czy nie teskni za swoim ogonem, bo nie wypada.

Wygadany Alt, ktory nie ma zadnych zahamowań i zyskuje wszedzie przyjaciół oczywiscie natychmiast znalazl wspolny temat z tą Murea Waters. Ja trzymałem się z tylu bo az mnie zwijało zeby zapytać o ten ogon. Wiadomo, ze najbardziej korci to co zabronione.
No i nie wytrzymałem!
Rano Alt oswiadczyl, ze on zostaje w do domu aby zająć sie ogrodem, a ja mam rozwijac sobie charyzme i starac sie znów nie zbłaźnić. On nie musi, bo ma mistrzostwo w tej dziedzinie, a ogród trzeba podlać.
Teoretycznie w chacie powinien byc jakis facet z dziewczyną, ale zastałem tylko dziewczynę. To była najkrótsza wizyta jaką mozna sobie wyobrazić. Coś tam z siebie wydusiłem na dzień dobry - jakiś glupi dowcip, palnęłem coś i powiało lodem. Mialem pelne prawo tak pomysleć! Michalea wygladala jak studentka magii! Wiec stwierdzenie, ze wyglada jak czarownica było wręcz pochlebstwem!
W domu zastałem bardzo zadowolonego z siebie Alta i wpatrzoną w niego jak w swiety obrazek Ness. Udałem ze nic mnie to nie obchodzi. Bo i dlaczego mialo mnie to obchodzić? Powtorzyłem sobie to jeszcze cztery razy i prawie w to uwierzyłem. Prawie...
W planie były jeszcze dwie wizyty ale jak to z planami bywa poszły sie bujać, bo ktoś zastukał do drzwi. Okazalo sie, ze to ex-syrenka Murea, ktora chyba po obejrzeniu dostepnej męskiej populacji poszla po rozum do głowy i postanowiła przestać być obrażona. No ja myślę! Wszyscy faceci ponizej wieku seniora byli tu juz zaklepani i przyspawani do swoich pań.
Jakoś nie wypadało zostawić goscia samego tym bardziej , ze to była szansa i dla naszej Ness na rozpoczęcie zycia towazyskiego. Zdecydowanie bylem za tym, aby zaprzyjaźniała sie z tą jak widać dobrze wychowana panienka niz z takim na przyklad z Victarionem. (Az mnie wstrząsło na idee.)
Ale ex-syrenka była tylko pierwszą osobą rodzaju zenskiego ktora wpadla na genialny pomysl ze nalezy nam złozyc rewizyte. Nie rozumialem tylko dlaczego te damy zostawily w domu swoich facetow i przyszly tu same. Nastepna bowiem zjawila sie Hilary i to bez swojego Xawerego. Pewnie leżał w domu i dochodzil do siebie po wczorajszej nocy.
To ze Carmela wlazła nam do chaty bez pukania i zaproszenia wcale mnie juz nie zdziwiło. Takie coś pasowalo do niej idealnie. Taka juz była - jak cos chciala dostac, to to brala, a jak jej tego odmówiono to tym bardziej tego chciała.
Mialem tylko nadzieję, ze Alt ją zaabsorbuje dostatecznie podczas gdy ja zwieje do sypialni a jak bede mial szczescie to gdy sie obudze chata bedzie już pusta. Prawdopodobnie lodówka tez bedzie pusta ale to akurat można było łatwo zmienić.
Nastepnego ranka oprotestowałem ideę samotnych wizyt. Mowy nie ma! Alt ktory zatrudnił z rana pokojówkę troche sie opierał twierdząc ze on powinien zostać w chacie aby te pokojowke obejrzeć i stwierdzic czy sie nadaje. Pokojówka nie zając - jutro tez sie zjawi i sobie ją obejrzysz. Mialem złosliwą nadzieje ze pokojowka bedzie albo rodzaju męskiego, albo w wieku emerytalnym. Lubiłem go. W koncu to moj daleki kuzyn ale zaczynał dzialac mi na nerwy. I tak oboje wylądowalismy pod elegancka willą Toudy.

To byla bardzo dziwna wizyta. Ktos nam otworzyl ale w chata wydawała się być pusta. No pies byl. I w łazience zdecydowanie ktos byl. Postanowilismy poczekac az wylezie. Ale to trwalo tak długo, ze ja zdazylem ugotowac obiad. Byłem glodny, i mialem nadzieje. ze gospodarz sie nie obrazi na swiezo upieczony udziec barani. Znudzony Alt wlazł do basenu. Kiedy wreszcie gospodarz nam sie objawil w calej swej okazałości i nagusieńki okazalo sie ze byl zachwycony przygotowanym posiłkiem. Najpierw zje - potem sie ubierze zdecydował. Alt w gaciach kąpielowych nawet pasowal do towarzystwa. Ja mniej ale nie zamierzałem sie dostosowywać. Umierałem z ciekawosci zeby zobaczyc damę z ktora ten rudowłosy przystojniak urzedował w lazience ale ona postanowiła wziąć dłuuuugą kąpiel.

Stwórca sie zaparł , ze na dame musimy poczekać - tez był ciekawy. No i powinnismy sie przeciez przywitać! I tu niespodzianka. Z Toudą zdązylismy sie zaprzyjaznic, namówic go na zmiane stroju i znaleźć sporo wspólnych tematów. Omowilismy z przyjemnoscia ostatni mecz ktory Touda ogladnał i ktory podobno reprezentacja Simtopii przerżnęla haniebnie 27 do zera z Windenburgiem. Nic dziwnego. Simtopia grała jednym zawodnikiem w wieku emerytalnym gdy Windenburg wystawił sześciu. Ale prawdziwą niespodzianką był fakt ze pani serca Toudy - Masahiro - okazala sie być super gwiazdą. Wprawdzie nie dało sie z nią przywitać ale obejrzenie super gwiazdy wynoszącej śmieci było warte wszystkiego! Postanowiłem ze nie bedę świnią i nie sprzedam foci ktorej jej ukradkiem zrobiłem do tabloidów. Nie wiem jak Alt , bo wiem ze tez ją cyknąl z tymi smieciami.

Przed ostatnią wizytą postanowilismy wpaść do domu, przespać sie wyluzowac no i pomóc smarkatej odrobić lekcje. Z lekka zdrętwiałem gdy okazalo sie ze przed naszym domem spaceruje sobie wczorajsza czarownica.
Alt byl we flirciarskim nastroju, a kiedy on w taki nastrój wpadał, to mu normalnie odbijało. Wszystko to co nosilo kieckę bylo potencjalna boginią i obiektem godnym pożądania. Na co dzien byl normalnym facetem - ale we flirciarskim nastroju Casanovą i don Juanem w jednej osobie. Czasem dostawał po pysku ale przewaznie damy byly zachwycone. Mialem nadzieje że oberwie i teraz, ale nie tym razem. Znów mu się upieklo.
Stworca wysłal karnie Alta do basenu ze ochłonąl w zimnej wodzie przed drzemką. W ten sposob przed imponujacym pałacem w srodziemnomorskim stylu Alt objawił sie w gaciach kapielowych na bosaka i wciąz we flirciarskim nastroju. Stworca mial nadzieje ze podczas podróży ten kretyn przebierze sie w cos odpowiedniego i ochłonie. Ja sie przebralem. Ale nie z Altem takie numery...
No i znów to samo. Wpuscic nas wpuszczono ale po gospodarzach nie było ani śladu. Jednak po poszukiwaniach znaleźli sie. W sypialni...
Kiedy gospodarze z tej sypialni wreszcie wylezli Alt dal dużą plamę. Wystartowal swoim zwyczajem z całowaniem rączek do slicznej i egzotycznej Keiko. ale ta dała mu taki odpór i tak zwymyslała, że z mety mu ten flirciarski nastroj minął.
Gospodarz domu mial taką minę. że az strach było sie z nim przywitać. Uznalem ze na zaprzyjaźnianie sie teraz z państwem Keiko , a szczegolnie z panem Keiko, to nie jest najlepszy moment. Lepiej opuscic dobrowolnie te hacjendę zanim on nas spusci po schodach. Moze im przejdzie i sie jeszcze zaprzyjaźnimy ale na pewno nie teraz.
Misja była zakonczona - nieważne z jakim skutkiem - i trzeba to było oblać. Do szczęścia teraz potrzebna nam byla tylko przytulna knajpa, sympatyczny barman i duuuzo drinków aby Alt mogl czyms spłukać ostatnie upokorzenie. Postanowilismy poszukac tej knajpy w Centrum Handlowym, ktore Dels tak polecał Altowi.
Centrum Handlowe bylo no... imponujące bylo. I duze. Przelecielismy ze cztery jadlodajnie, parę sklepów ale ni cholery nie znaleźmy tego co nam bylo potrzebne. Czyli męskiego, normalnego pubu z alkoholem. Pewnie byl w podziemiach ale na to żesmy nie wpadli aby tam zajrzeć. Za to odkrylismy szalenie wytworny damski barek. Bez barmana. Nie bardzo czulismy sie tam na miejscu w tym eleganckim otoczeniu, ale kit z tym. Alkohol tam byl. Niestety po barmanie nie bylo ani sladu. Bylo info ze jest gdzies na parceli ale nie chcialo nam sie typa szukać.
W desperacji wymyslilem, ze gdzie jak gdzie ale na dworcu coś powinno działać nawet nad ranem i jakis trunek tam znajdziemy.
I bingo! Odkrylismy tam świetny, tradycyjny pub niestety z barmanką a nie z tradycyjnym facetem - ale nie wymagajmy za duzo. Cos tam pomajstrowalismy ze światłem aby bylo bardziej nastrojowo choc Alt uznal ze chyba za duzo tego fioletu i cali happy moglismy wreszcie ugasić pragnienie. Żadnych bab na szczescie w okolicy! Oprocz barmanki. Ale ona była elementem wyposażenia więc to sie nie liczyło. Jak na razie mialem po dziurki w nosie kontaktów towarzyskich.
Wisienką na torcie bylo odkrycie na zapleczu sprzętu do karaoke. Wprawdzie w towarzystwie zardzewiałej rury ale po trzech drinkach zdecydownanie bardziej peferowalem rurę niż wytworną elegancję.
Skonczylismy! Teraz moze Stwórca sie od nas odczepi!