@bobas52 - zbyt skrótowo napisałam w powyższym komentarzu, więc niezręcznie i niezrozumiale wyszło, i tu biję się w piersi! Mea culpa! Dlatego przedstawię mój tok myślenia. Bo to, co piszący miał na myśli, a to jak jego słowa zostały odebrane, to dwie zupełnie inne sprawy.

A już szczególnie wtedy, gdy autor wypocin (jak ja powyżej) robi błędy w komunikowaniu się, używając skrótów czy wyrażając się niejasno.
Nic nie mam do cytatu (słowa Jana Zamoyskiego o chowaniu młodzieży), który mimo upływu lat i zmian jakie zaszły nadal jest aktualny. I bardzo lubię takie odniesienia w tekstach czy historyjkach obrazkowych, bo dodają klimatu.
Natomiast na komiksowym obrazku rozbawił mnie kontekst sytuacyjny. Sim siedzi przy stoliku (na pierwszy rzut oka skojarzył mi się z nauczycielem, dlatego napisałam „belfer”; dopiero teraz widzę, że to licealista), przygląda się dwóm uczniom sprawdzającym coś w telefonie i mówi:
- Już w 1600 roku było wiadomo, że: „takie będą Rzeczypospolite, jak ich młodzieży chowanie”. Jan Zamojski… Jak widać nic się nie zmieniło…
I z jednej strony można przyjąć, że nic się nie zmieniło, bo to co włożymy do głów młodemu pokoleniu, czy też to co zostanie w różny sposób do tych głów włożone – wpłynie na to, jak będzie wyglądał nasz świat, miasto czy kraj…
Ale z drugiej, kiedyś nie było takiego zróżnicowania mediów, typu prasa, radio, telewizja, a przede wszystkim nie było Internetu, poprzez który do tych mediów mamy dostęp. Młody człowiek - o tym jak wygląda świat, czy jak ma w założeniu wyglądać i jakimi zasadami kierować się – dowiadywał się od rodziców, dziadków, nauczycieli i najbliższej społeczności, w której przyszło mu żyć. Wychowawcy mieli ogromny wpływ na to, jakich wyborów życiowych dokona. W zasadzie to oni ich dokonywali, a wychowanek się dostosowywał. Przekazane prawdy trudno było zweryfikować czy podważyć, nawet jeśli ktoś czuł – że coś mu nie do końca pasuje. Młodego obywatela łatwiej było ukształtować w sensie pozytywnym, jak i negatywnym.
Obecnie na „młodzieży chowanie” mają wpływ czynniki, których przed laty, choćby jeszcze za mojego dzieciństwa, nikt w ogóle nie brał pod uwagę. Wkracza tu pewien chaos i nieobliczalność. Czyli, jednym zdaniem: telefony z Internetem i powszechny dostęp do informacji sprawiły, że wychowanie już nie jest takie proste, a jego efekty nie takie oczywiste jak kiedyś, zaś Rzeczypospolite nie tak jednorodne…

Oczywiście to tylko moje skojarzenia i moja interpretacja, które mi się automatycznie nasunęły przy tej scence rodzajowej. A jako, że temat szeroki, to takich spojrzeń może być wiele.
I, Bobi, absolutnie nie uważam, że spojrzenie na rzeczywistość grową masz z perspektywy osoby leciwej. Poza tym, wiekowo mi bliżej do Ciebie niż do współczesnej młodzieży.
Jak już się tak rozpisałam, to jeszcze nadmienię jedną rzecz. A mianowicie, przynajmniej ja tak mam, choć nie wiem jak inni – ale zazwyczaj oddzielam to co napisane, przedstawione w opowieściach, historyjkach, komiksach i na obrazkach, od autora danej treści. To znaczy, wiem że jakieś części nas i naszego przetwarzania rzeczywistości są i zawsze będą w naszych opowieściach, ale uważam ( i to tylko moje zdanie), że nie da się do końca stwierdzić czy to, co przedstawił autor jest w danym momencie zgodne z jego poglądami czy ideami. Bo może być, ale nie musi... No, chyba że autor zaznaczy, że to też jego spojrzenie i wizje. Sama często wrzucam w usta moich bohaterów słowa, które – gdybym była na ich miejscu – nie byłyby moimi słowami. Albo… stworzone przeze mnie postacie widzą świat niekoniecznie tak, jak ja go widzę. Nie zawsze też mają takie jak ja spojrzenie na relacje, związki czy konkretne wydarzenia.
