A tak naprawdę...
Bolesny jest moment, kiedy uświadamiasz sobie, ze problemy wszystkich wokoło są bardziej romantyczne niż twój własny, osobisty dramat. Nieważne co przeżywają – i tak są w lepszej niż ty sytuacji. Mimo wielu możliwości, jakie stawia przed Tobą gra zwana życiem, dalej tkwisz w zaszczurzonym domu, bo chyba uważasz że nie stać cię na nic lepszego w życiu. Jednocześnie pewna SIŁA trzyma cię w nim i nie pozwala robić tego, co wszyscy inni, żeby choć trochę polepszyć twoją sytuację (na przykład malować obrazy czy pisać dochodowe książki... choćby). Wszystko wydaje się być takie proste, a jednocześnie cholernie skomplikowane...
Za oknami zapadł już zmrok, kiedy zabrałem się za pisanie pamiętnika. Budynek tonął w ciszy, którą rozpraszały spadające krople wody, sączące się z zepsutej rury. Odkąd rodzice nas zostawili, razem z bratem walczymy z przeciwnościami losu w najtańszym mieszkaniu w San Myszuno. Bez szans, bez nadziei...
Na kolację jedliśmy tanie kanapki. Musieliśmy uważać na okruchy, bo czasem przychodzą po nie szczury i karaluchy... Staram się jak mogę, naprawdę, ale one zawsze wracają...
Mój młodszy braciszek Euron właśnie zasnął. Słyszę czasem, jak chlipie przez sen i powtarza: „mamo...” Poprosił o to, byśmy mogli spać w jednym łóżku, bo boi się ciemności, potworów i często miewa koszmary. Rozumiem, że nie chce być sam. W końcu mamy tylko siebie. Nie ma kogoś, kogo moglibyśmy zapytać o radę w ważnych dla każdego, młodego Sima sprawach...
Czasem jest ciężko, ale staramy się nie narzekać. Świat jest pełen absurdów i zabawnych bugów, prawda? Tak szczerze to wydaje mi się, że cały świat się zbugował.
Wierzę w to, że moi rodzice żyją i pewnego dnia znowu się spotkamy! To jakoś pomaga, ale czasem mam ochotę zdjąć maskę, wybiec z naszego zaszczurzonego mieszkania i wybuchnąć płaczem.

...TO NIE!!!


BUAHAHAHAHA! Aż sobie ten poemat przesmutny przepisałem do pamiętnika, żeby zachować dla potomnych. Gdy będę już starym Simem, dziadkiem siwym, pokażę to wnukom i udowodnię, że da się napisać w jedną noc coś, za co dostaniesz potem 6 z plusem i pochwałę nauczycielki. I ten jej wzrok... „Biedna sierotka (to JA!), pewnie nie dojada, nie dosypia i kapie jej na głowę...” Z tym kapaniem to prawda akurat, ale to dlatego, że czasem po prostu nie chce mi się tej rury dokręcać, a do administratorki nie dzwonię (kiedyś jej zapyskowałem i teraz mnie nie lubi), bo ostatni razem, jak prosiłem ją o naprawę tego syfu odpowiedziała przyjaźnie, że już woli włożyć głowę w imadło, niż przychodzić do naszej nory.

„Problem” z cechą.
Tak, jestem SZÓSTKOWYM UCZNIEM mimo że czasem wagaruję, mówię brzydkie słowa i pyskuję dorosłym! Nauczycielka teraz lubi mnie o wieeeele bardziej niż na początku naszej znajomości, ale wciąż ma kilka uwag. Tuż po tym jak oddała mi fałszywy pamiętnik szepnęła, że chciałaby ze mną porozmawiać. Miała minę jak siostra miłosierdzia, kiedy wyrażała współczucie dla mojej trudnej sytuacji. Dodała, że przykro jej z powodu rodziców a ja już chciałem ją uspokoić, że stary sobie przynajmniej polatał a z matki i tak nie było pożytku, bo kręciła się bez sensu po mieszkaniu albo non stop oglądała telewizję... Ale tak naprawdę, to miło, że to powiedziała...
Ale to nie koniec... Stwierdziła, że źle mnie oceniła, że jestem „wartościowym, młodym Simem i mam na pewno wysoki poziom empatii” (no nie wiem, wart jestem tyle, co zhakuję w necie a co do empatii, to niestety, są tu pewne deficyty...). Jednocześnie niepokoją ją napady szaleńczego śmiechu... (Ojej, ale smuteczek!). Może więc warto, abym udał się do kliniki Czynienia Atrakcyjniejszymi Simów (w skrócie CAS) aby mnie tam trochę naprawili? Na przykład przydzielili mi nową cechę, choćby głupek albo szalony (tak, kusi perspektywa gadania z telewizorem, wystarczy mi zbugowany sąsiad!). To dopiero będzie awans!
A właśnie, zapomniałem o Raju...


Rodzinne tajemnice Wolfa
Pewnego dnia do naszego mieszkania teleportował się Wolf. Przyjść mu do nas pozwolono, toteż już po chwili rozglądał się po moim lokum. Nie jestem Simem specjalnie wstydliwym (wyjąwszy te napady zażenowania, po których chodzę jak paralityk i potem muszę słuchać wiolinów, bo nie wiadomo dlaczego, ale radio mnie wtedy uspokaja. Kiedyś, na początku, chciałem zapytać o radę Raja, ale odpowiedział coś w stylu: HA, AHA, HO, czyli to, co zwykle, więc zrezygnowałem) toteż nie miałem specjalnie kwaśnej miny, kiedy taksował wzrokiem naszą biedę i ubóstwo.

Podobno jego stara ma przyjemny domek w Windenburgu. Kojarzę ją, to taka jedna gruba babka z garbatym nosem, która wygląda jak przyjazna matrona z Klubu Gospodyń Domowych. Była całkiem miła, kiedy gawędziliśmy pod budką z ostrym żarciem... Do momentu, w którym się na nią, niespodziewanie dla mnie samego, wydarłem. Wówczas rozmowa stała się nieprzyjemna i SIŁA zmusiła mnie do odejścia. W sumie szkoda, gdyby Mila się na mnie obraziła na zawsze...
Tymczasem (wiem, lubię wstawiać dygresje) mój kumpel oznajmił uroczyście, że od dawna nie mieszkają już w Windenburgu. Jego matka bowiem pewnego ranka oznajmiła, że wyszła za mąż (podobno miała przy tym wyjątkowo podekscytowaną minę, coś jak ta laska współlokatorka Jade, gdy zobaczy hot-dogi serwowane przez przystojnego Sima) za Akirę Kibo, gościa z nieco bogatszej dzielnicy Myszuno. Sim jeden wie, jak mieszczą się w tym lokalu. Wprawdzie najstarszy brat Wolfa wyprowadził się (tej samej nocy, jeju, podejrzane!) do swojej żony (tym razem była to Simka a nie jak poprzednio - kocica. Nie pytajcie jak to się stało bo do tej pory zbieram szczękę z podłogi), ale został jeszcze on – Wolf i jego młodszy brat, kolega z klasy Eurona. Mieszkanie jest wprawdzie dwupoziomowe, ale mieszka tam obecnie sześcioro Simów...
Akira Kibo miał bowiem dwie współlokatorki. Starsza jest niezła za to ta młodsza... Ma na imię Darling i wygląda... O tak:

Wolf stwierdził, że Darling chyba na niego leci ale jak raz, na próbę, chciał z nią poflirtować, to odpowiedziała mu, ze jest perwersem, że za szybko i w ogóle... O matko... Wstyd trochę.
To takie na gorąco (wizualizacje), które zapamiętałem z nowego życia Wolfa:

Po wyjściu Wolfa włożyłem inną koszulkę <a tak naprawdę to inny sejw był> i postanowiłem rozprawić się z plugastwem, które zatruwa życie moich przyjaciół:

Imprezy, dziewczyny i nauka...
Dni mijają na znikaniu w szkole a noce na... głównie spaniu. SIŁA, która każe mi słuchać skrzypcowych arii i zatyka mordę, kiedy chcę komuś brzydko odpowiedzieć (czasem nie zdąży, BUAHAHAHA! Jakie to piękne!) często sprawia, ze jestem bardziej śpiący w nocy, niż powinienem. Miło z jej strony, że tak o nas dba!

Czasami jednak pozwalam sobie na wyjścia na dyskotekę. Ostatnio zwykle bawię się na Klifach czyli tam, gdzie poznałem Lilith. Jest naprawdę ładna i nawet ta grzywka mi nie przeszkadza ale, niestety, nawet SIŁA nie jest w stanie sprawić, żebym poczuł do niej chemię! Co innego Jade... Ilekroć jest w pobliżu wskakują mi do głowy różne fajne pomysły, na przykład na to, jak by tu użyć krzaków...

Czasem też wykorzystuję potencjał simowy, aby odrobić pracę domową. Różnie jednak z tym potencjałem bywa...

No i jest jeszcze Jessica, z którą dalej się spotykam (blisko mieszka w sumie...). Tak, nie ochłodłem w miłosnych zapałach i nieprędko to nastąpi, choć czasem mam wrażenie, że SIŁA chce mnie z nią rozdzielić... Trzymam się dzielnie! Jest starsza, doświadczona i kradnie. Sam kradzieżą się trochę brzydzę - jest strasznie przypałowo, gdy ktoś cię nakryje i potem musisz szukać szafy, żeby wypłakać smutek (co innego wysyłać spamerskie prośby o pienądze do Raja – jest debilem, więc zawsze się zgadza...), ale ma doświadczenie w sprawach dewiacji, dlatego chłonę jej nauki prawie tak mocno jak lektury szkolne (mam nauczkę po korepetycjach u Candy, ze lepiej samemu przeczytać niż potem wyjść na idiotę...)

Lilith wpada za to czasem i sobie gawędzimy. Tak jak pisałem, szkoda że SIŁA nie ma takiej mocy, zeby ta laska naprawdę mi się spodobała. Co gorsza, po tym flirciarskim zrywie wtedy, na Klifach, ona także nie ma za bardzo ochoty na romanse... Za to opowiada dużo o wampirach i jęczy na światło słoneczne. Może kiedyś poproszę ją o...

Tymczasem pewnej niespokojnej nocy...

...

Edit.
Miałam w końcu nie załączać tej piosenki, ale z drugiej strony jest integralną częścią pierwszego i ostatniego kadru. Jeśli ktoś chce czystej beki, niech tego nie słucha... Bo to w sumie nie jest zabawne.

https://youtu.be/dTZQ2IB_x7c
Postaram się już nie zmieniać konwencji za mocno.