Pieknie dziekuje za odwiedziny
@bobas52
@Kropka
@Alibali
@Pablo
@SimDels
@Aericia
@Ktosik
@Wikki
Spojrzenie z jednej strony może być bardzo subiektywne. Zawsze mamy tendencje do wybielania własnej osoby i szukania winy w niej, a nie w sobie i ten - zdaje sie ostatni odcinek, bo z happy endem, a happy endem opowiastki powinny sie kończyć - jest właśnie o tym...
Super Gwiazda część IV
Szkoła, nowi przyjaciele i wszystkie nowe odkrycia jak na przykład odnalezienie potwora pod łożkiem spowodowaly ze wizyta u "braciszków" na razie została zapomniana.. Nie mialem jednak złudzeń, ze temat powróci.
Wrócił nawet szybciej niz myslalem i nie było rady trzeba było te wizytę odwalić mimo milczacej dezaprobaty mojej zony, dla ktorej wizyta " u tych pań" była prawdopodobnie jeszcze jednym powodem do obrazy.
Braciszkowie w entuzjazm nie wpadli na widok nowej siostrzyczki co bylo do przewidzenia. Na mój widok zreszta też nie. Na ich miejscu tez bym nie szalał z radości. Rozrywkowy ojciec ktory poleciał na panienke niewiele starsza od nich, zostawiajac ich matke na lodzie nie jest kims, kogo sie nazywa autorytetem.
Odgrywanie sie jednak na małej to było ponizej pasa. Gdyby spojrzenie mogło uszkodzic kogos cielesnie to moj Jack mialby juz obity tylek. Chyba odczytał moja mine własciwie, bo sie uspokoił. Na szczęście Wera miala wiecej cierpliwosci do nowej siostrzyczki od braci i zabrała ją od tych idiotow pod domek dla lalek. Najchetniej sam bym sie zmył pod ten domek dla lalek, bo ja w odrózniemiu od Kaji wiedzialem co mnie czeka.

No i niestety - nie pomyliłem sie. Teresa wiedzala o mnie wiecej niz chyba ja sam. Zostalem poddany gruntownej psychoanalizie, pokornie wysłuchałem kazania o tym jak to niektórym facetom w wieku przejsciowym testesteron na mózg pada i co z tego wynika. Dowiedziałem sie tez jaka ona była przezorna nie wychodzac za mnie, z gory przewidując ze to byłaby katastrofa zakończona rozwodem. Powstrzymalem sie przezornie od przypomnienia jej, ze to mój kot uratowal ja od tej katastrofy. Kot miał tylko mnie i nie mogłem go przecież narazic na taki stress jak zamieszkanie z nielubianą, obcą osobą! (Przynajmniej taka zawsze byla moja wersja oficjalna, gdy powracał temat, ze moze jednak powiniśmy zamieszkać razem.) To nie była dobra chwila na roztrzasanie tego typu detali.

Kiedy jednak Teresa zabrala sie za omawianie "zalet' mojej obecnej zony, to już mnie z lekka spieniło. "Bo przecież ta głupia lala z przerosnietym biustem poleciała tylko na Twoją forsę, chatę i sławę idioto! Gdzie Ty miales rozum? Chyba w spodniach!" . Najbardziej mnie zabolało, ze niestety moglo byc w tym ziarenko prawdy biorac pod uwage jak teraz układały sie moje stosunki z Marią. Czyli pod kazdym wzgledem nie była to wizyta udana.

To ze utraciłem kontakt z synami tez bylo moją winą, a nie jest milo wiedzieć, że nie jest się akceptowanym przez własne dzieci. Stwórca mnie nieco pocieszyl, ze Jack w swiecie równoległym spisał sie na medal, uwolnil jakąś mieścine od potwora i jest ogolnie szanowanym obywatelem. Mało tego mam juz swietnego wnuka dzieki niemu. No ale to sie miało zdarzyć w swiecie rownoleglym o ile to była prawda a nie bujdy Stworcy. Troche mnie ta wiesc o swiatach rownoleglych trzepła. Teraz juz wiedziałem dlaczego Stworca mnie ostatnio tak rzadko odwiedzał. Tkwil z moimi potomkami w tych cholernych równoległych swiatach, a moje problemy olewał! A co z Karlem i Wera zapytałem? Spoko Ci nie zostali przeniesieni do tych innych światów wiec żyja sobie spokojnie tutaj. Jak na razie mam dosc miejsca na wszystkie światy z Twoim włącznie. I taka odpowiedz Stworcy według niego miala mnie pocieszyć? A co bedzie jak mu tego miejsca zabraknie?

Nastepnego ranka mój świat jednak istniał dalej polewany deszczem i nieco doszedlem do siebie.
Kaja po spotkaniu z "braciszkami" doszła do wniosku, ze posiadanie rodzeństwa nie jest szczytem szczęścia. A jesli niestety takowe się posiada najlepiej by mieszkalo daleko. W końu od czego są telefony? Jeden problem dla mnie z glowy. Z jej punktu widzenia wszystko ułozyło sie jak najlepiej. Papa czyli ja, w ramach rekompensaty za stress kupił jej statek piratów, ktory nadawał sie świetnie do wspolnych zabaw z rówieśnikamii, a ktore to zabawy jej przerosnieci bracia prawdopodobnie by olali.

Przez przypadek - a wlasciwie przez glupia pomyłke Stworcy, ktory kliknął nie w to w co zamierzal - moja córka odkryła , ze ma wrodzoną smykalke do produkcji filmikow. Co zaowocowalo zawarciem pierwszej w jej zyciu spolki handlowej. Ona filmiki nagrywała , a ja je obrabialem, bo czego sie nie robi dla ukochanego dziecka. Oczywiscie kasa i zaszczyty za tą malą produkcje spływały na nią. Pierwsze osobiscie zarobione pieniadze! I to w podstawówce. Pękałem z dumy. Kaja samodzielnie zdobyla swoją pierwszą gwiazdke - to, że jej w tym tochę pomogłem bylo bez znaczenia!

Ogladajac na co dzien lodowato uprzejme stosunki moje z jej matką Kaja uznała, ze ze tak własnie malzenstwo działa i któregos dnia podzielila sie ze mną wnioskami które jej z tego wynikły. " Czy to prawda, że taki ślub jest za karę? Ale kto o tym decyduje i co wyście takiego okropnego zrobili aby na to zasłuzyć?" Ona musi to wiedzieć, bo nie chce dać się wrobić w cos takiego! Jedyną odpowiedzią , która z siebie wydusiłem - ale tylko to przyszlo mi do glowy w tamtym momencie - ze przyczyną były prawdopodobnie moje słabe wyniki w szkole. No i zeby lepiej nie pytała mamy, co ona z kolei przeskrobała, bo mamie będzie przykro.
Musialem zrobic sobie drinka zeby dojść do siebie. Gdy piłem tego drinka naszła mnie refleksja, ze własciwie ja sam nie wiem jak wlasciwie dobre małzenstwo powinno działac. Moze kazde wyglada tak jak moje? Moze to był naprawdę idiotyczny pomysł aby sie żenic? Moze zbyt wiele oczekiwałem? Czy ja wlasciwie sam nie jestem winien? Uznałem z gory, ze wszystko mi sie nalezy podane na jak na tacy. Milość, szacunek i seks kiedy tylko wyrażę na to ochote, bo z łaski ozenilem sie z szara myszką, więc glupiutka myszka powinna byc mi za to wdzieczna do końca świata. A kiedy Maria postanowiła sama cos osiagnąć a nie zawdzięczac wszytko mnie - poczułem się zlekcewazony i obrazony brakiem naleznego mi uwielbienia więc demonstracyjnie zdradziłem ją z Niną. Cholera! Cholera! Kretyn! Czy to sie da jeszcze naprawić?
I tak zlazłem z piedestalu super gwiazdy, na ktorym sam nie wiedzac o tym cały czas tkwiłem i postanowilem pierwszy raz w zyciu uczciwie porozmawiać z moja zoną. Pierwszy raz w zyciu jak z równym sobie partnerem, a nie jak z biednym, głupiutkim dziewczątkiem z przedmiescia, która wszystko zawdziecza mnie i powinna być nieustannie mi za to wdzięczna. To była dluga i trudna dla mnie rozmowa. Nie łatwo przyznać sie do tego ze sie bylo zapatrzonym we wlasny pępek pieprzonym gwiazdorem i ze traktowalem ja jak ulubioną zabawkę, którą po zabawie odstawia sie na półkę. Brałem, a nic nie dawałem. Musialem jednak poznac prawdę. Albo mamy jeszce szansę albo nie. Kiedy jednak ta rozmowa sie skonczyla byłem najszczęśliwszym facetem na ziemi! Kaja bedzie chyba musiała zmienic zdanie o malzenstwie.
Niestety, a moze stety z powodu cholernej słuzby ktora przylazła nie wtedy kiedy powinna, Kaja straciła bardzo prawdopdobną szansę na następnego - tym razem młodszego braciszka.
Zdjecie - dobrze ukryte. XD