Zycie Farnera część druga
: piątek 27 sie 2021, 23:57
Dzieki wszystkim za urocze komenty
Mam nadzieję ze @Ktosik Gabi zdązy to przeczytać , bo to ze wzledu na nią tak się spieszyłam z II czescią
Odkrycie ze Informacje w anonsach w kalendarzu o Jarmarku nie pokrywaja sie z rzeczywistością byly jeszcze jednym dodowem na to ze prasa klamie, . W kalendarzu jak byk widniało ogloszenie, zeodbedzie sie konkurs olbrzymich warzyw, wiec przywlokłem na ten jarmark mojego gigantycznego grzyba. No i co ? Okazało sie ze trwa konkurs na najlepse jajko i najokazalszy okaz drobiu. Musiałem wrócic biegiem do chaty aby zawlec na Jarmark moją miss kurnika, Dodatkowo nie zorientowalem sie kto bedzie sędzia wiec zamiast podlizyaac sie pani burmistrz jak kretyn usilowalem sie zaprzyjąźnić z włascicielka straganu, straszną jedza ktora na wstepie zaprzyjaźniania przywaliła mi torebką nie wierzac w szczerość moich intencji. Intencje szcere nie byly, ale mogly być! Jak tak mozna podejrzewać kogos od startu o najgorsze zamiary! Jakos uspokoilem babę i z oporami zaznajomilem sie z nia dostatecznie. Niestety babunia popadła w nastepna skrajność i zaczęla ze mną flirtowa! Zdecydowanie nie był to mój udany dzień! Przekupywać nikogo nie miałem zamiaru! Gdyby to mnie ktoś chcial przekupic to w koncu mogłbym to jakoś zaakceptowac ale wydać swoja kase na coś takiego? Moje zasady zdecydowanie mi na to nie powalały. Wygralem oczwiscie bez łapowki i w nagrode dostalem przepis na owocowy przysmak dla zawierzaków. Niestety jakis złodziej ukradl mi tę kurę! Stworca zaczął przebakiwać, ze to chyba pora abym poszukał sobie zony czemu ja opieralem sie stanowczo. Z pomocą eleiksiru i zaklęć dawalem sobie teraz rade z gospodarstwem bez problemu i nie zamierzalem zamieniac stylu zycia szczesliwego singla na styl zycia żonatego i na pewno słabo szczesliwego ojca rodziny. O ile wiem dzieci jest trudniej hodować niz kurczaki. Kandydatki podsuniete przez Stworce na zony obejrzalem.Nie powiem i ładne i seksowne ale zadna z nich nie wywarla na mnie piorunujacego wrazenia. Bardziej spodobala mi sie brunetka. ktora wygladala na taka dla której wyczyszczenie obory to nie problem. Blondynka o zapędach atytstycznych raczej nie wchodziła w rachubę - chyba tylko jako cel skoku w bok. Na skoki w bok jednak i tak nie mialem czasu. Wlasnie odkrylem całą nową dziedzine sztuki wekowania, a przy okazji pare przepisow na przysmaki dla zwierząt. Wystarczyło zrobic dżem z truskawek i mieć go w wyposazeniu aby doznać olśnienia, ze jak ten dżem wymieszam z czyms innym to dostane nowy przysmak. Eureka! I nawet nie byłem w wannie! Odkrylem tez cos w rodzaju czekolady oraz kremu. Pyszności! Zakochac sie na umór w sie w którejś z panien nie zakochałem, ale zaprzyjaznilem sie za to i to bardzo z Michaelem strażnikiem zwierzat . ktory co wieczor zjawial sie u mnie w domu aby rozegrać ze mna partyjke szachow. Tez był singlem ale chyba nie za bardzo szczesliwym. Pewnego wieczoru po przegranej partyjce szachow Michael zadal mi niesmialo pytanie czy nie moglibyśmy tej przyjaźni zamienić na coś innego. niestety ja jestem zdecydowany hetero więc choc go bardzo lubilem musiałem odmówić. Nie zjawił sie potem przez jakiś tydzień ale chyba w koncu pogodził sie z losem, znow zaczął sie pojawiać i nigdy już nie wrócił do tego tematu Zycie na farmie toczylo sie nadal dość spokojnie z nielicznymi wyjatkami. Takim wyjatkiem była straszliwa burza z piorunami. W dzien zrobilo sie prawie tak ciemno jak w nocy. Pobieglem zagonić kury do kurnika a gdy uspokajanełem bardzo zdenewowaną lame trafil mnie piorun, wprawdzie bez skutków smiertelnych ale co sie najadłem strachu tego mi nikt nie odbierze. Skutki zmianu klimatu nawet w tym swiecie sie odczuwało. Czarnowlosa Emma odwiedzala mnie teraz bez zaproszen regularnie. Zaliczylismy juz kazdy sprzet nadajacy sie do zaliczenia w mojej chacie i przyznam sie ze nawet zapraszalem ją sam aby mnie odwiedziła. Polubiłem ja bardzo ale czy szalalem za nia? Chyba nie. Czasem zapominalem o jej istnieniuna na cale tygodnie. Przeprowadzalem naukowe eksperymenty! Idea wyhodowania bojowego demonicznego koguta mnie owladnela. A dokładniej zajęty byłem zaprzyjaznianiem sie z ptakami i gdy wreszcie udało mi sią zaprosić stado ptakow aby przeniosly sie do mojego gospodarstwa byłem wniebowziety. Koniec z tepieniem much, bo ptaszki liwidowały je do zera. Wprawdzie trzeba je bylo regularnie obsypywać prezentami ale rewanzowaly sie za to tez wyjatkowymi prezentami, W krotkim czasie poznalem wszystkie wzory haftow a dodatkowo dwie wyjatkowe recepty na przysmaki- czarny i teczowy przysmak. Wprawdzie wymagany dzem z krowojagód raczej bylo trudno zrobic ze wzgledu na brak tych jagód ale jedną udało mi sie kupic na straganie i po potraktowaniu tej jagody parokrotnie czarem pomnażania mialem ich wystarczajaco aby wyprodukowac z nich 12 słoików dzemu .. Klątwę jaka na mnie spadla przy koncu tego pomazania zlikwiedowalem momentalnie eliksirem. Jednak jeszcze nie wyprobowalem czaru pomnazania na obsydianowym jajku z powodu braku tego jajka. Choc polowalem na nie codziennie na straganie jajka obsydianowego nie zdobyłem do tej pory,Mialem tez duze watpliwości czy mozna rozmnozyc jajko poza kurą. A potrzebowalbym tych obsydianowych jaj duzo... Czyli jak widzicie nie mialem czasu na kizi mizi i love story. Jeden tęczowy przysmak jak idiota zmarnowalem na Mucke - zadnego pozytku z teczowego mleka nie było oprocz wyzszej ceny za butelke i lepszego samopoczucia po opiciu sie tym mlekiem. Emma nadal mnie odwiedzala regularnie i nawet zacząlem być w niej iej odrobinę zakochany ale gdybym wiedzial co z tych odwiedzin wyniknie to usunąłbym jej numer telefonu z notesika! Upiekszylem troche gospodarstwo, dosadzilem drzewek i kwiatków. Mućka chyba była zadowolona poprawą otoczenia, bo juz nie wylewala mi mleka a jakosc tego mleka byla wspaniała. A moze po prostu zlagodnała na starość? Wprawdzie od czasu do czasu dawalem jej przysmak na poprawe zdrowia ale starosc dawala jej sie we znaki. Większość dnia przesypiała w obórce. Pewnej burzliwej nocy pojawil sie pod zagrodą Mućki Kosiarz. Odstał 16 godzin od polnocy do popołudnia. Zdaje sie ze nie dotarlo do niego ze krowe trudniej obudzic niz sima i dodatkowo krowa z obory na deszcz dobrowolnie nie wylezie... (Chyba sie zbugowala w tej oborze ale nie wiadomo czy z powodu bugu gry czy ze strachu. Z obory wylazła dopiero po restarcie gry i ponownym wejściu do sejfu) Ja opłakiwałem krowe,a Emma ktora mnie znow spontanicznie odwiedziła tez nie miała radosnej miny. Myslalem ze to mój nastrój jej sie udzielił idiota! Powod jej nastroju odkrylem pod koniec tygoda podczas wizyty w pubie. Wrecz nie moglem tego przyjąć do wiadomosci! Po prostu mnie ogluszyło! I wystartowalem z najglupszum pytaniem na swiecie : "Czy to naprawdę moje?" Jednak nie dostałem w pysk choc powinienem dostać. Emma wziela poprawke na moje przerazenie i ogłupiemie - nie moge powiedziec - wykazała sie klasą w przeciwienstwie do mnie Doszedlem do siebie po paru minutach i udawalem nawet ze sie cieszę choc dalej bylem przerazony wizją wzięcia na siebie odpowiedzialnosci za skutki naszych igraszek. Musialem to przemysleć...

Mam nadzieję ze @Ktosik Gabi zdązy to przeczytać , bo to ze wzledu na nią tak się spieszyłam z II czescią

Odkrycie ze Informacje w anonsach w kalendarzu o Jarmarku nie pokrywaja sie z rzeczywistością byly jeszcze jednym dodowem na to ze prasa klamie, . W kalendarzu jak byk widniało ogloszenie, zeodbedzie sie konkurs olbrzymich warzyw, wiec przywlokłem na ten jarmark mojego gigantycznego grzyba. No i co ? Okazało sie ze trwa konkurs na najlepse jajko i najokazalszy okaz drobiu. Musiałem wrócic biegiem do chaty aby zawlec na Jarmark moją miss kurnika, Dodatkowo nie zorientowalem sie kto bedzie sędzia wiec zamiast podlizyaac sie pani burmistrz jak kretyn usilowalem sie zaprzyjąźnić z włascicielka straganu, straszną jedza ktora na wstepie zaprzyjaźniania przywaliła mi torebką nie wierzac w szczerość moich intencji. Intencje szcere nie byly, ale mogly być! Jak tak mozna podejrzewać kogos od startu o najgorsze zamiary! Jakos uspokoilem babę i z oporami zaznajomilem sie z nia dostatecznie. Niestety babunia popadła w nastepna skrajność i zaczęla ze mną flirtowa! Zdecydowanie nie był to mój udany dzień! Przekupywać nikogo nie miałem zamiaru! Gdyby to mnie ktoś chcial przekupic to w koncu mogłbym to jakoś zaakceptowac ale wydać swoja kase na coś takiego? Moje zasady zdecydowanie mi na to nie powalały. Wygralem oczwiscie bez łapowki i w nagrode dostalem przepis na owocowy przysmak dla zawierzaków. Niestety jakis złodziej ukradl mi tę kurę! Stworca zaczął przebakiwać, ze to chyba pora abym poszukał sobie zony czemu ja opieralem sie stanowczo. Z pomocą eleiksiru i zaklęć dawalem sobie teraz rade z gospodarstwem bez problemu i nie zamierzalem zamieniac stylu zycia szczesliwego singla na styl zycia żonatego i na pewno słabo szczesliwego ojca rodziny. O ile wiem dzieci jest trudniej hodować niz kurczaki. Kandydatki podsuniete przez Stworce na zony obejrzalem.Nie powiem i ładne i seksowne ale zadna z nich nie wywarla na mnie piorunujacego wrazenia. Bardziej spodobala mi sie brunetka. ktora wygladala na taka dla której wyczyszczenie obory to nie problem. Blondynka o zapędach atytstycznych raczej nie wchodziła w rachubę - chyba tylko jako cel skoku w bok. Na skoki w bok jednak i tak nie mialem czasu. Wlasnie odkrylem całą nową dziedzine sztuki wekowania, a przy okazji pare przepisow na przysmaki dla zwierząt. Wystarczyło zrobic dżem z truskawek i mieć go w wyposazeniu aby doznać olśnienia, ze jak ten dżem wymieszam z czyms innym to dostane nowy przysmak. Eureka! I nawet nie byłem w wannie! Odkrylem tez cos w rodzaju czekolady oraz kremu. Pyszności! Zakochac sie na umór w sie w którejś z panien nie zakochałem, ale zaprzyjaznilem sie za to i to bardzo z Michaelem strażnikiem zwierzat . ktory co wieczor zjawial sie u mnie w domu aby rozegrać ze mna partyjke szachow. Tez był singlem ale chyba nie za bardzo szczesliwym. Pewnego wieczoru po przegranej partyjce szachow Michael zadal mi niesmialo pytanie czy nie moglibyśmy tej przyjaźni zamienić na coś innego. niestety ja jestem zdecydowany hetero więc choc go bardzo lubilem musiałem odmówić. Nie zjawił sie potem przez jakiś tydzień ale chyba w koncu pogodził sie z losem, znow zaczął sie pojawiać i nigdy już nie wrócił do tego tematu Zycie na farmie toczylo sie nadal dość spokojnie z nielicznymi wyjatkami. Takim wyjatkiem była straszliwa burza z piorunami. W dzien zrobilo sie prawie tak ciemno jak w nocy. Pobieglem zagonić kury do kurnika a gdy uspokajanełem bardzo zdenewowaną lame trafil mnie piorun, wprawdzie bez skutków smiertelnych ale co sie najadłem strachu tego mi nikt nie odbierze. Skutki zmianu klimatu nawet w tym swiecie sie odczuwało. Czarnowlosa Emma odwiedzala mnie teraz bez zaproszen regularnie. Zaliczylismy juz kazdy sprzet nadajacy sie do zaliczenia w mojej chacie i przyznam sie ze nawet zapraszalem ją sam aby mnie odwiedziła. Polubiłem ja bardzo ale czy szalalem za nia? Chyba nie. Czasem zapominalem o jej istnieniuna na cale tygodnie. Przeprowadzalem naukowe eksperymenty! Idea wyhodowania bojowego demonicznego koguta mnie owladnela. A dokładniej zajęty byłem zaprzyjaznianiem sie z ptakami i gdy wreszcie udało mi sią zaprosić stado ptakow aby przeniosly sie do mojego gospodarstwa byłem wniebowziety. Koniec z tepieniem much, bo ptaszki liwidowały je do zera. Wprawdzie trzeba je bylo regularnie obsypywać prezentami ale rewanzowaly sie za to tez wyjatkowymi prezentami, W krotkim czasie poznalem wszystkie wzory haftow a dodatkowo dwie wyjatkowe recepty na przysmaki- czarny i teczowy przysmak. Wprawdzie wymagany dzem z krowojagód raczej bylo trudno zrobic ze wzgledu na brak tych jagód ale jedną udało mi sie kupic na straganie i po potraktowaniu tej jagody parokrotnie czarem pomnażania mialem ich wystarczajaco aby wyprodukowac z nich 12 słoików dzemu .. Klątwę jaka na mnie spadla przy koncu tego pomazania zlikwiedowalem momentalnie eliksirem. Jednak jeszcze nie wyprobowalem czaru pomnazania na obsydianowym jajku z powodu braku tego jajka. Choc polowalem na nie codziennie na straganie jajka obsydianowego nie zdobyłem do tej pory,Mialem tez duze watpliwości czy mozna rozmnozyc jajko poza kurą. A potrzebowalbym tych obsydianowych jaj duzo... Czyli jak widzicie nie mialem czasu na kizi mizi i love story. Jeden tęczowy przysmak jak idiota zmarnowalem na Mucke - zadnego pozytku z teczowego mleka nie było oprocz wyzszej ceny za butelke i lepszego samopoczucia po opiciu sie tym mlekiem. Emma nadal mnie odwiedzala regularnie i nawet zacząlem być w niej iej odrobinę zakochany ale gdybym wiedzial co z tych odwiedzin wyniknie to usunąłbym jej numer telefonu z notesika! Upiekszylem troche gospodarstwo, dosadzilem drzewek i kwiatków. Mućka chyba była zadowolona poprawą otoczenia, bo juz nie wylewala mi mleka a jakosc tego mleka byla wspaniała. A moze po prostu zlagodnała na starość? Wprawdzie od czasu do czasu dawalem jej przysmak na poprawe zdrowia ale starosc dawala jej sie we znaki. Większość dnia przesypiała w obórce. Pewnej burzliwej nocy pojawil sie pod zagrodą Mućki Kosiarz. Odstał 16 godzin od polnocy do popołudnia. Zdaje sie ze nie dotarlo do niego ze krowe trudniej obudzic niz sima i dodatkowo krowa z obory na deszcz dobrowolnie nie wylezie... (Chyba sie zbugowala w tej oborze ale nie wiadomo czy z powodu bugu gry czy ze strachu. Z obory wylazła dopiero po restarcie gry i ponownym wejściu do sejfu) Ja opłakiwałem krowe,a Emma ktora mnie znow spontanicznie odwiedziła tez nie miała radosnej miny. Myslalem ze to mój nastrój jej sie udzielił idiota! Powod jej nastroju odkrylem pod koniec tygoda podczas wizyty w pubie. Wrecz nie moglem tego przyjąć do wiadomosci! Po prostu mnie ogluszyło! I wystartowalem z najglupszum pytaniem na swiecie : "Czy to naprawdę moje?" Jednak nie dostałem w pysk choc powinienem dostać. Emma wziela poprawke na moje przerazenie i ogłupiemie - nie moge powiedziec - wykazała sie klasą w przeciwienstwie do mnie Doszedlem do siebie po paru minutach i udawalem nawet ze sie cieszę choc dalej bylem przerazony wizją wzięcia na siebie odpowiedzialnosci za skutki naszych igraszek. Musialem to przemysleć...