Żyjemy w czasach, kiedy często dążymy do celu po trupach, w pogoni za lepszym życiem, awansem w pracy. Nie jesteśmy idealni, dlatego chociaż bądźmy szczerzy wobec siebie i innych. Nie musimy stwarzać pozorów. Paradoksalnie, sama jesteśmy przeciętna - czyli wystarczająco dobra jeśli chodzi o inteligencję, wystarczająco pracowita i średnio aktywna.
Prawdopodobnie z tęsknoty za cudowną rodziną, która odzwierciedlałaby mój wizerunek prawie idealnej rodziny, powstała ta historyjka.
Na chwilę cofnijmy się do ostatniego okresu studiów Debbi, kiedy to Nathaniel poczuł się odstawiony od piersi

I muszę powiedzieć, że jako samouk wręcz rewelacyjnie opanował programowanie. Do tego stopnia, że zaczął pracować jako wolny strzelec w tej dziedzinie. Zarobki były rewelacyjne i co było istotne mógł pracować zdalnie. Ten system sprawdził się w późniejszym czasie. Ale dojdziemy i do tego.
Debbi po skończeniu studiów natomiast zaczęła pracować jako zawodowy mistrz obrazów realistycznych. Jej prace w większości przypadków trafiały do prywatnych kolekcjonerów lub do Galerii Malarskich za niebagatelne pieniądze. Oboje wyszli z założenia, że skoro przyszłość rysuje im się znakomicie, to przyszła pora aby zalegalizować ich związek. Wzięli cichy i skromny ślub. Ponieważ nigdy nie stronili od ludzi, dlatego ich dom często bywał pełny znajomych.
Wszystko uległo zmianie kiedy Debii zaszła w ciążę. Nie macie pojęcia jakie było moje zaskoczenie, kiedy w Dzień Psikusa zaczął się poród. I tym sposobem na świat przyszedł pierworodny syn obojga - Benjamin.
Nathaniel kiedy pierwszy raz wziął syna na ręce nie potrafił ukryć wzruszenia. Nie omieszkałam również powiadomić Marvicza, że obie zostałyśmy babciami

Debbi nawet zaczęła się martwić, czy maluch będzie w stanie samodzielnie chodzić, bo Nathaniel początkowo nie wypuszczał go z rąk ani na chwilę. Wyjątek stanowiło mycie i karmienie oraz spanie.
Ojciec i syn stanowili dosłownie jedno ciało.
Nathaniel promieniał ze szczęścia i dawał temu wyraz na każdym kroku.
Nawet dawni koledzy nie byli go w stanie wyciągnąć z domu.
Kotka Sasanka, od kiedy pojawił się nowy członek rodziny poczuła się w obowiązku dotrzymywania mu towarzystwa, akurat wtedy kiedy sam miała wolne.
Oglądając te zdjęcia można dojść do wniosku, że jedynie Nathaniel uczestniczył w wychowaniu i opiece nad Benjaminem. Otóż nic podobnego Debbi bywała dopuszczana do syna

Beniamin okazał się wesołym i pojętnym chłopcem, który nie stwarzał problemów wychowawczych.
Rodzice mieli pełne ręce roboty i przyznam się szczerze, że zdarzało im się padać ze zmęczenia po całym dniu opieki nad synem.
Pewnego zimowego wieczoru odwiedził rodzinę starszy pan z siwą brodą.
Chłopczyk był tak zaaferowany tymi odwiedzinami, że potem długo jeszcze nie potrafił zasnąć. Mikołaj, o którym opowiadali mu rodzice jednak istniał i przyszedł odwiedzić go osobiście. To wspomnienie na długo zostanie w jego pamięci. Kiedyś mając swoje dzieci będzie im opowiadał o tym fakcie

Tym którzy dotrwają do końca winszuję wytrwałości i życzę zdrowej, pogodnej niedzieli.
