Polejbuda Simiańska
: poniedziałek 04 lis 2019, 23:34
Gaudeamus igitur~ Iuvenes dum sumus~!
Jako dohtor nauk prohtologicznych pragnę Państwu zaprezentować Polejbudę Simiańską.
Ten przepyszny gmach wzniesiony został na zielonych równinach Newcrest, a wszystko to możliwe było dzięki subwencjom z Unii Simropejskiej (Kłaniamy Ci się i błogosławimy Ciebie, że przez krzyż i mękę swoją odkupiłaś świat). Pruskie cegły zostały odzyskane w ramach reparacji wojennych i przywiezione w kontenerach Simsenfaust. No to wloz! Udajmy się do kazamatów, gdzie znajduje się szatnia.
Jest to obszar grozy nawiedzany przez szatniarkę. Najczęściej zza lady dobiegają skowyty o treści butów nie wytarł! bądź niech czeka! nie widzi, że jem?!. Zgubienie numerka skutkuje zasuwaniem do domu bez kapoty, bowiem (sim) bóg wybacza - szatniara nigdy! W lochach mieści się także Bistro pod "Rozpuszczonym kucem". Jak sama nazwa wskazuje, przesiaduje tam śmietanka intelektualna, bohema uczelni - rozpuszczone kuce, które nie przechlały jeszcze stypendium. Kuce jedzą, kuce piją, kuce w piwnicy sobie żyją - takie są kuce, mieszkają w kantynie i unikają łażenia na zajęcia, leniwe wałkonie. Budynek jest stary, cegła zimna - w piwnicy musi znajdować się kotłownia.
Jest to miejsce, w którym szatniarka i cieć palą szlugi oraz wymieniają oddechy (usmolona łapa palacza mnie podomkę szatniarki - taką mam wizję romansu między węglem, miałem a sadzą ulatniającą się z pieca). Nieoficjalnie palą tu dohtoranci. Odważni magistranci w zimie ośmielają się spalić tutaj fajkę w "kolejorza", a "czujka" sprawdza czy jest "czysto". Paltoty i katany zostawione w lochach - pora wrócić na powierzchnię i poprosić o klucze do sali. Leźmy więc do portierni.
To prawdziwa nora Sfinksa. Bez jego wiedzy nikt nie przedrze się na teren uczelni, a już na pewno nie wlezie do żadnej sali. Lęka się go nawet młodszy personel naukowy (legenda głosi, że pewien młody dohtor nie uszanował tradycji i nie odział się stosownie do powagi miejsca. Podejrzewany o bycie studentem udającym ciało pedagogiczne, został wylegitymowany, a później opierniczony za za mało formalny wygląd - od tego czasu nikt nie odważył się poprosić o klucze do sali bez marynarki). Dalej leziemy korytarzem. Aż dochodzimy do Hall of fame - patrz i płacz ilu utalentowanych ludzi wydała ta ziemia. Masz nadzieję, że kiedyś też coś osiągniesz (albo w końcu skończysz tę inżynierkę ;-;), ale równocześnie niemalże słyszysz metafizyczny skowyt duchów przeszłości, który rozdrapuje ci trzewia słowami: nigdy do nas nie dołączysz, leniwa moczymordo~. I teraz TE drzwi. Drzwi jęczące infernalne słowa porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy tu wchodzicie. Tak! To drzwi do...
Sekretariatu!
Przesiaduje tam Mojra, która dzierży w swych rękach ludzkie losy - indeksy. Może w każdej chwili zgubić dowolny indeks tak, by znalazł się dopiero po obowiązującym terminie zaliczeń. Podobnież wydarzyć się może z legitymacją studencką honorowaną przez liczne bary, w których odbywają się czwartki studenckie. Ów Cerber strzeże bram do Jego Magnificencji Rehtora, najwyższego sędziego, największego kata. Zasiada on w swym rektoracie na złotym tronie, na którym dzierży swe gronostaje i udziela błogosławin lub rzuca fatwy. Ale nie można się zadręczać. Powróćmy do nieco tylko mniej groźnego, ale i tak relatywnie bezpiecznego miejsca - do auli. Tam odbywają się wykłady, prelekcje, większe kolokwia i zaliczenia przedmiotów, ale również istnieje legenda, iż odbywa się tam koło naukowe filmoznawców, na którym studenci oglądają np. "Simnnibal holocaust" i dyskutują o nim (choć nikt nigdy nie pamiętał ażeby projekcja się udała - za każdym razem, kiedy prowadzący odpalał płytę z arcydziełem, jak za dotknięciem magicznej różdżki, studenci sami zmieniali się w zombie i bełkotali coś w niezrozumiałym narzeczu, po czym chwiejnym krokiem opuszczali aulę w towarzystwie łatwopalnych oparów unoszących się w powietrzu - ponoć sam prowadzący wyniesiony kiedyś został przez medyków z pierwszego piętra i bełkotał coś o tym, że został zaatakowany przez zombie, a intensywny zapach taniej wiśni, który przykleił się do jego osoby, to tylko woda kolońska od żony). Do auli przylega także funkcjonalne zaplecze (gdzie prowadzący może urwać się na fajka podczas projekcji). Na parterze znajduje się także niewielka sala na jakieś zajęcia nie wymagające artefaktów, precjozów ani innych insygniów - tylko kartka i długopis (tak, podobno niektóre te studenty coś notują, ale KTO TO WIE). Ale zobaczmy co jest na piętrze, może tam się dzieje coś ciekawszego? Po lewej znajdują się gabinety:
-> ewidentnie nadążającej za współczesnością dohtor (o nie, ale to chyba nie ta słynna prohtolożka, co nie?): -> ewidentnie nie goniącego za nowinkami profesora starej daty: Po prawej od schodów znajduje się za to częściowo przeszklona sala komputerowa (tzw. nowe technologie - stąd te atarynki na stołach XD). Dalej mamy salę do laborków: chemicy tam czarują wybuchy i badają w sekwencjonerach oraz pod mikroskopem swoje odkrycia. Mamy jeszcze salę lekarską - tam szkolą się młodzi medycy, a także stawiają pierwsze kroki w sztuce w przyległej do niej salce praktycznej (aha! to tam dohtor prohtologii zagląda do... nie no, donikąd w sumie, to taka czarna ścieżka kariery). I ostatnie miejsce - biblioteka. Wejścia strzeże tam nieubłagany bies wymagający wypełnienia rewersów i strzegący drogocennych zbiorów. A teraz jeszcze rzuciki:
-> Parter: -> Pierwsze piętro: -> Lochy: +Bonus:
Kolejka do sekretariatu: trzeba prolongować legitymację studencką - oznakę zniewolenia XD
Kłaniam się nisko, mam nadzieję, że ktoś to przeżył XD
Co złego to nie ja - to cerber czający się w odmętach sekretariatu XD
Link XD https://www.ea.com/pl-pl/games/the-sims ... axis=false
Jako dohtor nauk prohtologicznych pragnę Państwu zaprezentować Polejbudę Simiańską.
Ten przepyszny gmach wzniesiony został na zielonych równinach Newcrest, a wszystko to możliwe było dzięki subwencjom z Unii Simropejskiej (Kłaniamy Ci się i błogosławimy Ciebie, że przez krzyż i mękę swoją odkupiłaś świat). Pruskie cegły zostały odzyskane w ramach reparacji wojennych i przywiezione w kontenerach Simsenfaust. No to wloz! Udajmy się do kazamatów, gdzie znajduje się szatnia.
Jest to obszar grozy nawiedzany przez szatniarkę. Najczęściej zza lady dobiegają skowyty o treści butów nie wytarł! bądź niech czeka! nie widzi, że jem?!. Zgubienie numerka skutkuje zasuwaniem do domu bez kapoty, bowiem (sim) bóg wybacza - szatniara nigdy! W lochach mieści się także Bistro pod "Rozpuszczonym kucem". Jak sama nazwa wskazuje, przesiaduje tam śmietanka intelektualna, bohema uczelni - rozpuszczone kuce, które nie przechlały jeszcze stypendium. Kuce jedzą, kuce piją, kuce w piwnicy sobie żyją - takie są kuce, mieszkają w kantynie i unikają łażenia na zajęcia, leniwe wałkonie. Budynek jest stary, cegła zimna - w piwnicy musi znajdować się kotłownia.
Jest to miejsce, w którym szatniarka i cieć palą szlugi oraz wymieniają oddechy (usmolona łapa palacza mnie podomkę szatniarki - taką mam wizję romansu między węglem, miałem a sadzą ulatniającą się z pieca). Nieoficjalnie palą tu dohtoranci. Odważni magistranci w zimie ośmielają się spalić tutaj fajkę w "kolejorza", a "czujka" sprawdza czy jest "czysto". Paltoty i katany zostawione w lochach - pora wrócić na powierzchnię i poprosić o klucze do sali. Leźmy więc do portierni.
To prawdziwa nora Sfinksa. Bez jego wiedzy nikt nie przedrze się na teren uczelni, a już na pewno nie wlezie do żadnej sali. Lęka się go nawet młodszy personel naukowy (legenda głosi, że pewien młody dohtor nie uszanował tradycji i nie odział się stosownie do powagi miejsca. Podejrzewany o bycie studentem udającym ciało pedagogiczne, został wylegitymowany, a później opierniczony za za mało formalny wygląd - od tego czasu nikt nie odważył się poprosić o klucze do sali bez marynarki). Dalej leziemy korytarzem. Aż dochodzimy do Hall of fame - patrz i płacz ilu utalentowanych ludzi wydała ta ziemia. Masz nadzieję, że kiedyś też coś osiągniesz (albo w końcu skończysz tę inżynierkę ;-;), ale równocześnie niemalże słyszysz metafizyczny skowyt duchów przeszłości, który rozdrapuje ci trzewia słowami: nigdy do nas nie dołączysz, leniwa moczymordo~. I teraz TE drzwi. Drzwi jęczące infernalne słowa porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy tu wchodzicie. Tak! To drzwi do...
Sekretariatu!
Przesiaduje tam Mojra, która dzierży w swych rękach ludzkie losy - indeksy. Może w każdej chwili zgubić dowolny indeks tak, by znalazł się dopiero po obowiązującym terminie zaliczeń. Podobnież wydarzyć się może z legitymacją studencką honorowaną przez liczne bary, w których odbywają się czwartki studenckie. Ów Cerber strzeże bram do Jego Magnificencji Rehtora, najwyższego sędziego, największego kata. Zasiada on w swym rektoracie na złotym tronie, na którym dzierży swe gronostaje i udziela błogosławin lub rzuca fatwy. Ale nie można się zadręczać. Powróćmy do nieco tylko mniej groźnego, ale i tak relatywnie bezpiecznego miejsca - do auli. Tam odbywają się wykłady, prelekcje, większe kolokwia i zaliczenia przedmiotów, ale również istnieje legenda, iż odbywa się tam koło naukowe filmoznawców, na którym studenci oglądają np. "Simnnibal holocaust" i dyskutują o nim (choć nikt nigdy nie pamiętał ażeby projekcja się udała - za każdym razem, kiedy prowadzący odpalał płytę z arcydziełem, jak za dotknięciem magicznej różdżki, studenci sami zmieniali się w zombie i bełkotali coś w niezrozumiałym narzeczu, po czym chwiejnym krokiem opuszczali aulę w towarzystwie łatwopalnych oparów unoszących się w powietrzu - ponoć sam prowadzący wyniesiony kiedyś został przez medyków z pierwszego piętra i bełkotał coś o tym, że został zaatakowany przez zombie, a intensywny zapach taniej wiśni, który przykleił się do jego osoby, to tylko woda kolońska od żony). Do auli przylega także funkcjonalne zaplecze (gdzie prowadzący może urwać się na fajka podczas projekcji). Na parterze znajduje się także niewielka sala na jakieś zajęcia nie wymagające artefaktów, precjozów ani innych insygniów - tylko kartka i długopis (tak, podobno niektóre te studenty coś notują, ale KTO TO WIE). Ale zobaczmy co jest na piętrze, może tam się dzieje coś ciekawszego? Po lewej znajdują się gabinety:
-> ewidentnie nadążającej za współczesnością dohtor (o nie, ale to chyba nie ta słynna prohtolożka, co nie?): -> ewidentnie nie goniącego za nowinkami profesora starej daty: Po prawej od schodów znajduje się za to częściowo przeszklona sala komputerowa (tzw. nowe technologie - stąd te atarynki na stołach XD). Dalej mamy salę do laborków: chemicy tam czarują wybuchy i badają w sekwencjonerach oraz pod mikroskopem swoje odkrycia. Mamy jeszcze salę lekarską - tam szkolą się młodzi medycy, a także stawiają pierwsze kroki w sztuce w przyległej do niej salce praktycznej (aha! to tam dohtor prohtologii zagląda do... nie no, donikąd w sumie, to taka czarna ścieżka kariery). I ostatnie miejsce - biblioteka. Wejścia strzeże tam nieubłagany bies wymagający wypełnienia rewersów i strzegący drogocennych zbiorów. A teraz jeszcze rzuciki:
-> Parter: -> Pierwsze piętro: -> Lochy: +Bonus:
Kolejka do sekretariatu: trzeba prolongować legitymację studencką - oznakę zniewolenia XD
Kłaniam się nisko, mam nadzieję, że ktoś to przeżył XD
Co złego to nie ja - to cerber czający się w odmętach sekretariatu XD
Link XD https://www.ea.com/pl-pl/games/the-sims ... axis=false