
Na pierwszy ogień (albo na pierwszą krew) domek, który może przypaść do gustu jakiejś wampirzej familli. Jeśli chodzi o moje utrzymywanie czegoś w klimatach (jakichkolwiek) czy stylach, to lepiej przemilczę, ale mam nadzieję, że tym razem wyszło nie najgorzej.
A w środeczku tak się prezentuje:
Oraz mhrrrooczne podziemia:
I drugi domek, zdecydowanie dla simów ceniących sobie rodzinną atmosferę i zbilansowane posiłki:
I to by na razie było na tyle

Już się gdzieś chwaliłam, ale ponieważ nadal mam z tego zaciesz to się pochwalę raz jeszcze... Na moim antycznym sprzęcie udało mi się odpalić trójeczkę w mocno okrojonej wresji. Niestety stary lapek nie udźwinie wszystkiego co posiadam do tej odsłony więc z bólem serca dokonałam wyboru i oprócz podstawki zainstalowałam jedynie Zwierzaki, Pory roku, Podróże (bo bez tego to to sobie nie wyobrażam) i ten dodatek z syrenami (Rajska wyspa - chyba). I oczywiście cieszę się jak dzieciak, i ostatnio nawet coś tam budowałam.
Kiedyś budowałam tam tam bardzo dużo, cudując z kodami, terenem itepe, teraz jakby trochę wyszłam z wprawy, ale jedno muszę stwierdzić. Pomimo że brakuje mni (z racji niewielu dodatków) całej masy sprzętów i dekoracji, które uwielbiałam nie odczuwam jakoś szczególnie ich braku. Być może ma na to jakiś wpływ że się już trochę przyzwyczaiłam i nauczyłam jakoś sobie radzić z przedmiotowo-dekoracyjną nędzą jaką serwuje czwóreczka, ale sądzę że jednak głownie dlatego, że w trójce mam do dyspozycji to fantastyczne narzędzie pozwalające dowolnie manipulować teksturami i kolorami. I na obecną chwilę uważam, że twórcy przy minimaliźmie do którego sporwadzili czwórkę, okrawacjąc grę także i z tej funkcji pojechali po bandzie i dokonali simzbrodni. Bo naprawdę z tym narzędziem w grze starczyłaby nie wielka ilość przedmiotów. A tak nawet wydawane (nawiasem mówiąc niczego nie urywające) akcesoria ani niczego nie urozmaicają ani nie są w stanie zatrzymać grze popularności lecącej w dół z hukiem toaletowej spłuczki. Szkoda, ale trudno...
Ja liczę, ze za jakiś czas uda i mi się nabyć jakiegoś super lapka nowszej generacji, który pociągnie mi tę trójeczkę i wtedy na bank do niej wrócę na dłużej. W czwórce niezmiennie frajdę sprawia mi jedynie budowanie, niezmiennie rozgrywką bawię się sporadycznie. I to do tego stopnia, że nie wiem czy przed końcem edycji tej odsłony, moja bazowa rodzina zdąży wychować dwoje swoich pociech

W trójce rozgrywka potrafi zaskoczyć, często w zabawny sposób, w czwórce niestety wszystko jest przewidywalne jak flaki z olejem. Ostatnio szukałam kandydata na faceta dla mojej simki (trójkowej). Znalazłam coś co spełniało moje oczekiwania, simki już niekoniecznie. Okazało się bowiem, że gdy po wywołaniu pożaru w domu pojawił się strażak, to dla niej ów właśnie był tym superatrakcyjnym i godnym uwagi. I chyba jednak racja zostanie przy niej, bo po powrocie z urlopu okazało się że mój protegowany zdązył posiwieć i się zgarbić. Nie przeszkadza mu to jednak wydzwaniać z zapewnienianiami o dozgonnej miłości (w jego przypadku zapewne okaże się to prorocze). Pozstanowiłam jednak, że póki nie usidlimy nie dokooptujemy do rodziny rzeczonego bohaterskiego strażaka, to koniec ze zwiedzaniem grobowców i poszukiwaniem przygód, bo najwyraźniej czas "tu" i "tam" jakoś zupełnie niezależnie od siebie upływa. I takie tam sobie historie simowe w mojej uwielbianej trójeczce się snują same
