Historia ciągnie się dalej...
: poniedziałek 18 cze 2018, 19:12
Ta rodzina zawsze przysparzała mi dużo rozrywki, śmiechu i czasem łez, ale to co zdażyło się od 6 rano w czwartek do 18 w piątek (czas simowy) przrosło moje wyobrażenia.
Do gry weszłam z myślą by trochę zmienić ogród (poszczepiać rośliny jakoś inaczej rozstawić), ale gdy wszystkie ekran ładowanie się załadowały (może zapomniałam przez ten czas...nie wiem) i zobaczyłam stan tej rodzina czyli między innymi Michał leżący do góry tyłkiem przed schodami a Kasia spała na ławce przed domem brudna jak nie wiem co, jakoś zaczełam grać nimi normalnie a nie robić tego co chciałam.
Ogarnąć ośmio simowa rodzina z trzema zwierzaki to naprawdę sztuka (dodatkowo bug, który sprawia, że zwierzaki za nic nie chcą SAME pomyślec i podejść do miska tylko trzeba je wołać), pomine to, że musiałam wychodzić z gry bez zapisywania bo inaczej Antek by już dłużej nie pożył...tak krowokwiat, ta krowa jest co raz bardziej upierdliwa. Nie wiem ile razy oni spuźnili się do praca przez to, że jedli i zapomniałam im odkliknąć albo wogóle zapomniałam że idą do pracy i nawet nie wstali, tak wyglądał też czwartkowy poranek.
Cały czwartek był raczej "normalny" jeśli tego określenie można użyć przy Fiołkach, do wieczora gdy Kasia spełniając osattni punkt aspiracji pojechała na cmentarz zwierzaki do brindelton
Kasia łaziła po cmentarzu i męczyła zwierzaki by sie z nimi pobawić i wypełnić aspiracje...niby nic ciekawego a jednak po powrocie po raz 10 zdażyło się to...
Chyba jednak usunę tą rakieta z ogródek bo to chyba już lekkie przegięcie.
Nie wiem jakim cudem ale gdy o 4 rano w końcu udało mi się ogarnąć zobaczyłam nagrobek w ogódek...nagrobek Nancy Landgrab.
Jak ? Skąd? Po co? Dlaczego? Kiedy? w jednej chwili przypomniały mi się wszystkie pytania z języka Polskiego, a oczywiście gdy pytają się na jakie pytania odpowiada coś to czarna dziura.
Coś co mnie najmniej dziwi to to, że nagrobek stał gdzie? przy mućce...wydziedzicze tą krowe kiedyś obiecuje.
A! W tak zwanym między czasie byłam świadkiem bójki kota seniora z golden retriverem...kot rozpoczął bójke. Może poszło o żarcie? Albo kryzys wiek bardzo średniego Irmy?
Piątek zapowiadał się normalnie, ale taki nie był. Irma zachorowała ale miałam w planach pójście z Michał do pracy bo zaczełam sprawe ale zawsze wolałam go wysłac samego.
W pracy można powiedzieć było nudno patrząc na to co działo sie po powrocie do domu. Michał w końcu zrobił coś w kierunek zakończenia sprawy i nawet udało mu sie zamknąć właściwą osobę. Potem jako prawdziwy policjant zasiadł przy wypiekach z mikrowali przy stole i grał na telefonie
Widocznie za to też dostaje się awans bo Michał dostał miano posterunkowego
Zdecydowanie najsmutniejszy i najciekawszy moment.
Wiele osób czekało na "rozwiązanie' Planu B z poprzedni wpis.
Gdy razem z Michałem wróciłam do dom, rodzina jak zawsze była nieogarnięta ale to pomine, chciałam zobaczyć przedmioty które dostał za awans, najeżdżam myszką na tryb budowania i widze..
,,Nie możesz wejść w tryb budowania gdy umiera simka
Pierwsze co mówie "No nie, zeżarł albo Kasie albo Ale" potem "ho un Irma!" nie wiem czemu po Włoski, możliwe, że mimo tego, że mówie i po Polsku i po Włoski to myśle po Włosku (moje umiejętności tłumaczenia, może prościej. To co gadamy do siebie w głowie to jak pewnie Wy to mówicie po Polsku, ja po włosku
)
Tak, w koniec nastał czas na Irme. I muszę Wam powiedzieć, że było mi mimo wszystko smutno. I z powodu, że ona umiera i z tego jak bardzo ta rodzina jest dziwna. Ich kot umiera a jedno robi drinki, drugie ogląda rybki a trzecie żre...taka sytuacja
przynajmniej Kasia i Michał okazali się w miare normalni bo byli obok.
No ale dobra, plan się udał kociak odszedł w ciepłym domu a Arek pogadał z mrocznym (Kasia zaczeła go podrywać ale cśiii)
Ale powiem szczerze, dziwnie jest gdy w rodzinie gdzie zawsze coś sie działo, było wesoło wszyscy chodzą ze spuszczonymi głowami i co krok płaczą, może to dziwne ale człowiekowi to sie udziela, nie wiem jak skoro na codzień w pracy widze gorsze sytuacje, gdzie PRAWDZIWI ludzie walczą o życie albo już je stracili i to ja muszę matce 6 latka powiedzieć że jej synek zmarł,
tak teraz sobie myślę jak działają te wszystkie spotkania z psychologiem dla ratowników, nauka walczenia z własnymi emocjami i radzenia sobie ze śmiercią, że w tak trudnej pracy to nieco pomaga a w grze komputerowej jest Ci smutno gdy kot "umiera" .
Teraz może się wydawać, że jestem w ciężkiej żałobie po niej ale nie, po prostu zastanawiam się jak to działa
Na takie refleksja mnie naszło, pewnie ze zmęczenia bo ciągne teraz 48 godzinny dyżur więc chyba lepiej skończe to pisać, bo kto wie ja bardzo zbocze z temat zaraz
Do zobaczenia w nastepny wpis, mam nadzieje, że już z porami rok
A i dzięki wielkie za własny dział 
Do gry weszłam z myślą by trochę zmienić ogród (poszczepiać rośliny jakoś inaczej rozstawić), ale gdy wszystkie ekran ładowanie się załadowały (może zapomniałam przez ten czas...nie wiem) i zobaczyłam stan tej rodzina czyli między innymi Michał leżący do góry tyłkiem przed schodami a Kasia spała na ławce przed domem brudna jak nie wiem co, jakoś zaczełam grać nimi normalnie a nie robić tego co chciałam.
Ogarnąć ośmio simowa rodzina z trzema zwierzaki to naprawdę sztuka (dodatkowo bug, który sprawia, że zwierzaki za nic nie chcą SAME pomyślec i podejść do miska tylko trzeba je wołać), pomine to, że musiałam wychodzić z gry bez zapisywania bo inaczej Antek by już dłużej nie pożył...tak krowokwiat, ta krowa jest co raz bardziej upierdliwa. Nie wiem ile razy oni spuźnili się do praca przez to, że jedli i zapomniałam im odkliknąć albo wogóle zapomniałam że idą do pracy i nawet nie wstali, tak wyglądał też czwartkowy poranek.
Cały czwartek był raczej "normalny" jeśli tego określenie można użyć przy Fiołkach, do wieczora gdy Kasia spełniając osattni punkt aspiracji pojechała na cmentarz zwierzaki do brindelton
Kasia łaziła po cmentarzu i męczyła zwierzaki by sie z nimi pobawić i wypełnić aspiracje...niby nic ciekawego a jednak po powrocie po raz 10 zdażyło się to...
Chyba jednak usunę tą rakieta z ogródek bo to chyba już lekkie przegięcie.
Nie wiem jakim cudem ale gdy o 4 rano w końcu udało mi się ogarnąć zobaczyłam nagrobek w ogódek...nagrobek Nancy Landgrab.
Jak ? Skąd? Po co? Dlaczego? Kiedy? w jednej chwili przypomniały mi się wszystkie pytania z języka Polskiego, a oczywiście gdy pytają się na jakie pytania odpowiada coś to czarna dziura.
Coś co mnie najmniej dziwi to to, że nagrobek stał gdzie? przy mućce...wydziedzicze tą krowe kiedyś obiecuje.
A! W tak zwanym między czasie byłam świadkiem bójki kota seniora z golden retriverem...kot rozpoczął bójke. Może poszło o żarcie? Albo kryzys wiek bardzo średniego Irmy?
Piątek zapowiadał się normalnie, ale taki nie był. Irma zachorowała ale miałam w planach pójście z Michał do pracy bo zaczełam sprawe ale zawsze wolałam go wysłac samego.
W pracy można powiedzieć było nudno patrząc na to co działo sie po powrocie do domu. Michał w końcu zrobił coś w kierunek zakończenia sprawy i nawet udało mu sie zamknąć właściwą osobę. Potem jako prawdziwy policjant zasiadł przy wypiekach z mikrowali przy stole i grał na telefonie


Zdecydowanie najsmutniejszy i najciekawszy moment.
Wiele osób czekało na "rozwiązanie' Planu B z poprzedni wpis.
Gdy razem z Michałem wróciłam do dom, rodzina jak zawsze była nieogarnięta ale to pomine, chciałam zobaczyć przedmioty które dostał za awans, najeżdżam myszką na tryb budowania i widze..
,,Nie możesz wejść w tryb budowania gdy umiera simka
Pierwsze co mówie "No nie, zeżarł albo Kasie albo Ale" potem "ho un Irma!" nie wiem czemu po Włoski, możliwe, że mimo tego, że mówie i po Polsku i po Włoski to myśle po Włosku (moje umiejętności tłumaczenia, może prościej. To co gadamy do siebie w głowie to jak pewnie Wy to mówicie po Polsku, ja po włosku

Tak, w koniec nastał czas na Irme. I muszę Wam powiedzieć, że było mi mimo wszystko smutno. I z powodu, że ona umiera i z tego jak bardzo ta rodzina jest dziwna. Ich kot umiera a jedno robi drinki, drugie ogląda rybki a trzecie żre...taka sytuacja

No ale dobra, plan się udał kociak odszedł w ciepłym domu a Arek pogadał z mrocznym (Kasia zaczeła go podrywać ale cśiii)
Ale powiem szczerze, dziwnie jest gdy w rodzinie gdzie zawsze coś sie działo, było wesoło wszyscy chodzą ze spuszczonymi głowami i co krok płaczą, może to dziwne ale człowiekowi to sie udziela, nie wiem jak skoro na codzień w pracy widze gorsze sytuacje, gdzie PRAWDZIWI ludzie walczą o życie albo już je stracili i to ja muszę matce 6 latka powiedzieć że jej synek zmarł,
tak teraz sobie myślę jak działają te wszystkie spotkania z psychologiem dla ratowników, nauka walczenia z własnymi emocjami i radzenia sobie ze śmiercią, że w tak trudnej pracy to nieco pomaga a w grze komputerowej jest Ci smutno gdy kot "umiera" .
Teraz może się wydawać, że jestem w ciężkiej żałobie po niej ale nie, po prostu zastanawiam się jak to działa

Na takie refleksja mnie naszło, pewnie ze zmęczenia bo ciągne teraz 48 godzinny dyżur więc chyba lepiej skończe to pisać, bo kto wie ja bardzo zbocze z temat zaraz

Do zobaczenia w nastepny wpis, mam nadzieje, że już z porami rok

