Nikt nie pamiętał o jej losach i nikt nie wiedział kto był jej twórcą...
Popadała w ruinę milcząc o swojej historii choć widziała wiele. Nikt nie zdawał się też nie pamiętać czemu nazywana jest willą Alstad.
Budowę pierwszego ceglanego domu rozpoczęła rodzina osadników przybyłych z daleka wiele wieków temu rozpoczynając tu nowe życie.
Z czasem ich potomkowie unowocześniali skromny szachulcowy dom z podcieniami dobudowywując piętro i kryjąc dach dachówką a nieopodal powstało miasto.
Rodzina zyskała przez kilka pokoleń pozycję szanowanych choć drobnych właścicieli ziemskich jednak kilka wieków później wielki pożar strawił miasto oraz stary zapadający się dom szachulcowy rodziny Alstad. Przed wybuchem pożaru dom zamieszkiwała ostatnia już z rodu założycielskiego, Helen Alstad, która całe życie poświęciła m.in na udowadnianie sobie i wszystkim wokół pozycji wielkiej damy pomimo zamieszkiwania w niemodnej już zawalającej się średniowiecznej ruderze i braku herbu szlacheckiego.
Nie wiadomo czy jej żywot dobiegł końca w dramatycznym pożarze bo nigdy nie widziano jej już potem ani martwej ani żywej. Mówiono jednakże iż ponoć, że w ruinach domu coś niepokojącego odstrasza ciekawskich...
Nie uląkł się tej siły nowy nabywca krnąbrny mieszczanin z pobliskiego Kopytkowa (Kopistadt) - a jakże - także mający ambicję wspinania się po szczeblach społecznej drabiny, Egon Von Dupke.
Pragnął także zbudować na ruinach starego domu nowoczesną jak na swoje czasy, barokową siedzibę. Szybko po tym fachowcy w towarzystwie swojego nowatorskiego drewnianego dźwigu wznieśli zdobiony pałacyk jednak nowy właściciel nie nacieszył się nań długo... W dn.06.16.1666 roku zniknął w tajemniczych okolicznościach zaś niepotwierdzone plotki głosiły iż niejako w studni własnej lub w wychodku za grzechy i krnąbrność się utopił. Kolejny nabywca przybieżył na fali nowego osadnictwa. Wtedy w wielu miejscach dwoma językami jednocześnie tu władano i taką umiejętność miał także Jerzy z Zajączkowa. Wieść niesie, że śniły mu się zjawy wymawiające słowa "Ten dom jest nasz" oraz "Dieses haus gehört uns" na przemian ,co skłoniło go do ucieczki w nocy w niewiadomym kierunku. Być może stracił zmysły choć to tylko plotka, prawda pozostaje kolejna tajemnicą zaklętą w murach. Przez pewien czas uznawano dom za przeklęty przez co pozostawał pusty w ruinę popadając nieuchronnie.
Zdewastowany dom w późniejszym czasie częściowo strawił pożar. Wtedy pałacyk był już częścią miasta; był rok 1932 okres ponownego rozkwitu miast i przypływu nowych osadników. Cała kraina rozwijała się jak nigdy dotąd a pałacyk którego częścią były wkomponowane fragmenty pierwszego szachulcowego domu uległ trzeciej wielkiej przebudowie. Tym razem postawiono na modny historyzm mieszając inspiracje średniowiecznym szachulcem czy barokiem i tak z resztek starego oraz pomysłowości nowych trendów narodziła się obecna bryła budynku. Szczęśliwa szanowana lekarka (stomatolożka zresztą) Von Zombke widziana była po raz ostatni niedługo po przebudowie i zasiedleniu domu. Mówiono wtedy, że wyrosły jej wielkie kły i w wilkołaka zamienić się miała choć zdaje się, że nawet najmłodsze dziatki nie dały temu wiary... Nie mniej i wbrew owej nie wierze, dom w lokalnej społeczności uznano znów za przeklęty i pozostał jeszcze długo pusty.
Po wielkiej wojnie nowy czas przyniósł duże zmiany. Wokół pojawili się ludzie mówiący znanym skądinąd językiem z przeszłości i tak dom zasiedlił Jan Kiełbasa oraz jego żona Genowefa Kiełbasa (z domu Pasztecińska) oraz ich pięcioro dzieci jednak wieść niesie, że ledwie kilka tygodni po zasiedleniu willi uciekli nocą w popłochu i tyle ich widziano...
Czy także im śnili im się kolejno Altstadowie, Von Dupke, Kiełbasa i pani Zombke sugerujący opuszczenie domu?
Nikt do dziś nie wyjaśnił tej zagadki a o mieszkańcach i ich niezliczonych historiach zapamiętanych przez stare mury zapomniano. Nieliczni spekulują o tym, że to miejsce mocy odwiedzane przez UFO co wyjaśniałoby tajemnicę niewyjaśnionych zniknięć wielu właścicieli parceli. Nie mniej willa szczątkowo pamiętająca XII wiek znów popadała w ruinę dając schronienie podejrzanym simom wyjętym spod systemu... Podłogi zaczęły się zapadać a teren wokół zaczynał przypominać wysypisko (bo jak wiadomo kultura poza swoim podwórkiem każe niektórym wyrzucać śmieci gdzie popadnie).
Znalazło się jednak tajemnicze stowarzyszenie badające zjawiska paranormalne a nawet paranienormalne ,które zorganizowało w starym budynku miejsce regularnych seansów mających na celu wskrzeszenie zapomnianych historii dawnych lokatorów a może jak twierdzą inni... nawet samych postaci związanych z tym miejscem...
Czy mistrzowie tych seansów nie będą aby kolejnymi co znikną w otmętach niepamięci? Czas pokaże...
Opuszczony dom można złapać pod linkiem:
https://www.ea.com/pl-pl/games/the-sims ... axis=false
Długo zastanawiałem się nad tym cóż mrocznego można by dołożyć do naszej wspólnej opowieści o mrocznych miejscach mniej lub bardziej inspirowanych Halloween i ostatecznie padło na opuszczony dom trochę inspirowany nie wiele skromniejszą willą blisko moich rodzinnych stron (także zrujnowaną i przez to przywołująca pytania). Zapomniałem o planowanej piwnicy no ale przeca...nie byłbym soba gdybym pamiętał o wszystkim ;P