No jasne, że nie wygląda! Bo w realu jest bałagan jak jasny gwint! Walają się stare podobrazia, pędzle i farby, szmaty do wycierania, a palety i podłoga lepią się od nakapanych farb!
Ale jak nasza Bobi ma zrobić bałagan, skoro nawet w pracowni malarza podłożyła grubo, sumiennie i pracowicie gazety pod sztalugi, co by przypadkiem farbka nie chlapnęła i wypielęgnowanego parkietu nie zalała! A szkice do przyszłych arcydzieł miast kurzyć się w kącie - wiszą równiutko przypięte do ściany.
To oczywiście żart.
Bo Bobinko twoja pracownia jest piękna - czyściutka, schludna, wysprzątana. Zapraszają rozstawione sztalugi i rozpoczęte obrazy. W kąciku na podorędziu stoją gotowe do użycia manekiny a nawet wypchane (powiedzmy) ptaszki

Ba, nawet wiaderka z farbami czekają skromnie w kąciku, dla ostrożności postawione za drzwiami.
Wnętrze jest ciepłe, sprawia wrażenie zamieszkałego, a nie tylko atelier odwiedzanego od przypadku do przypadku...
Ale żeby gdzieś chociaż jakieś pęknięcie tynku, jakaś pajęczynka

.... Ale to pęknięcie to byłaby chyba wielka rana na serduszku Bobiny!
Żebyś ty Bobi zobaczyła moją pracownię w realu
