Kolejna odsłona losów mojej zawikłanej, wielopokoleniowej rodzinki.
Po zakończeniu studiów cała czwórka (Leo, Pati, Luna, Śrubula) przeprowadziła się do Brindleton Bay i zamieszkali w domu o nazwie Dream House.
Mieli nadzieję, że uda im się uciec od kosmitów, ale byli w błędzie, istoty pozaziemskie szybko ich namierzyły.
Niebezpieczny związek Luny z wampirem przerodził się w wielką miłość. Postanowili wziąć cichy ślub, by nie bulwersować sąsiadów, i Caleb dołączył do rodzinki. W niedługim czasie na świat przyszła ich córka Bella, jednak nie miała cech po ojcu. Młodzi podjęli pracę, Śrubula zajęła się domem, natomiast Leo i Pati, ponieważ byli już staruszkami, pomagali przy wychowywaniu dziecka. Nie nacieszyli się długo swoją wnuczką, bo upomniał się o nich mroczny Kosiarz. Dom trochę opustoszał.
Caleb starał się jak mógł być dobrym ojcem, nawet udawał, że smakuje mu normalne jedzenie. Postanowił również nie wysysać krwi z innych, zaspokajając swoje mroczne pragnienie pakietami plazmy.
Nie wiem komu bardziej się marzył wamiprzy potomek, Calebowi czy mnie

, więc Luna ponownie zaszła w ciążę.
W szpitalu podczas porodu gra zgotowała wszystkim niespodziankę.
Na świat przyszły trojaczki

, trzy córeczki - Viola, Carla i Ella, z czego tylko Ella okazała się być małą wampirzycą.
Rodzice pewnie byli szczęśliwi, ale ja byłam w szoku, bo nagle rodzinka liczyła siedmiu simów.
Tego się nie spodziewałam nawet w najśmielszych marzeniach.
Luna podchodziła do wychowania dzieci ze spokojem, natomiast Caleb bardzo emocjonalnie. Sam od siebie co chwilę doglądał, co porabiają jego pociechy. Byłam zdziwiona, że to taki troskliwy Sim.
Śrubula w roli niani spisała się doskonale.

(Nadal uważam, że Sługusy są fajne, jedynie trzeba uważać, by nie zamokły, bo wtedy same się nie naprawią)
Ponieważ rodzice mieli teraz ręce pełne roboty z maluszkami, Bella czuła się trochę zaniedbywana, choć jej też poświęcali swój czas, lecz nie tak dużo jak kiedyś. Na poprawę nastroju odnalazła w sobie jakieś zielone zwierzę mocy, i cały czas paradowała po domu w tym przebraniu.
Gdy trojaczki podrosły i stały się dziećmi, było troszkę łatwiej. Dodając im nowe cechy okazało się, że muszą zaprzyjaźnić się z trójką innych dzieci.
W szkole nie miały szans nikogo poznać, bo w całym simowym świecie nie było ani jednego dzieciaka. Zostało kilku dorosłych i sami staruszkowie, choć gra powinna wygenerować jakichś simów.
Postanowiłam do miasta wprowadzić nową rodzinę.
Składała się z czwórki dzieciaków (chyba rozpoznacie je bez trudu XD),
oraz ich opiekunki, którą pewnie też znacie.
Moja gromadka od razu serdecznie ich powitała. Dorośli się polubili, dziewczynki zyskały nowych przyjaciół, i od tej pory stale się odwiedzali.
Opiekowanie się tą rodzinką było karkołomne, myszka grzała się od klikania, rozgrywka zaczynała mnie nudzić, więc przestałam też robić zdjęcia.
Dobrnęłam do momentu gdy Bella stała się młodą dorosłą, a trojaczki nastolatkami. Zapis skasowałam, zostawiając sobie w bibliotece tylko nastoletnią wampirzycę Ellę.
Zachowała się jedna, pożegnalna fotka, gdzie rodzinka jest w komplecie.
„I to by było na tyle”, jak żartobliwie mawiał Jan Tadeusz Stanisławski.
Pozdrawiam
