Tablica codzienna
- SimDels
- Komiksomaniak
- Posty: 3445
- Rejestracja: środa 04 kwie 2018, 10:42
- Lokalizacja: miasto kamienic
- Origin ID: SimDels
- Kontakt:
Re: Tablica codzienna
No to będąc już dobrej myśli czekamy co się wydarzy także i w simowym światku
Ps: konika proponowanego przez Marwiczka oraz ANgel na SImholicu ,przetestowałem. Chybota troche (obraz skacze) ale da się przeżyć, do fotek rewelacja. Myślę że póki co to całkiem fajny zamiennik (roweru) tylko sim uporczywie zakłada swoją "rowerowa czapkę niewidkę" co utrudnia np ustylizowanie simów na historyczne stroje.
Ps: konika proponowanego przez Marwiczka oraz ANgel na SImholicu ,przetestowałem. Chybota troche (obraz skacze) ale da się przeżyć, do fotek rewelacja. Myślę że póki co to całkiem fajny zamiennik (roweru) tylko sim uporczywie zakłada swoją "rowerowa czapkę niewidkę" co utrudnia np ustylizowanie simów na historyczne stroje.
- Załączniki
-
-
- SimsoweAnime
- Felietonista
- Posty: 201
- Rejestracja: piątek 06 kwie 2018, 21:00
- Origin ID: SimsoweAnime
@Alibali matko! Wspaniałe wieści! Cieszę się, że wszystko dobrze się układa i jesteś tak dobrą zawodniczką Zdradź, może miałaś jakieś treningi przed bitwą, haha? Nie no super! Trzymam kciuki aby szło gładko bez poważniejszych otarć
- Alibali
- Pisarz
- Posty: 3732
- Rejestracja: czwartek 05 kwie 2018, 22:31
- Lokalizacja: Roztocze
- Origin ID: Aschantka
@SimsoweAnime - nawet nie wiesz - bo i skąd - jak ja sama się cieszę Trening - no cóż - życie nieźle mnie przetrzepało Ale wierzę, że po najdłuższej nocy w końcu przychodzi słoneczny poranek. Najważniejsze w życiu - to uśmiechać się nawet wtedy, gdy nie bardzo jest do czego... Ludzie oczekują, że jak się już potkniesz, to wyrżniesz jak długa. A trzeba wstać z kolan, poprawić koronę, i iść dalej
Miszka - śpiewaj głośno, rzępol niemiłosiernie - nawet baranim głosem! Może w końcu dotrze do EA, że ludzie czekają na coś, czego NIE BYŁO jeszcze w Simsach... A nie było farmy! Patrząc na modyfikacje, które Marvi nam podesłała - JEST możliwe, aby mieć w grze konika, krowę, kurczaki.. Świńskiego derby nie zamierzam urządzać, o co mnie Marvicz niemiłosiernie oskarża Ale wyłazi ze mnie szlachcic na zagrodzie... Znaczy się - na farmie Małorolny
No, ale skoro Natasza Urbańska zJózefowiczem zamierzają produkować i sprzedawać rzodkiewki i jajka z własnej - ekhem - hodowli (https://kobieta.wp.pl/urbanska-i-jozefo ... 868979360a ) , to czemuż by Alutek nie mógł się pobawić w to samo w Simsach?
Miszka - śpiewaj głośno, rzępol niemiłosiernie - nawet baranim głosem! Może w końcu dotrze do EA, że ludzie czekają na coś, czego NIE BYŁO jeszcze w Simsach... A nie było farmy! Patrząc na modyfikacje, które Marvi nam podesłała - JEST możliwe, aby mieć w grze konika, krowę, kurczaki.. Świńskiego derby nie zamierzam urządzać, o co mnie Marvicz niemiłosiernie oskarża Ale wyłazi ze mnie szlachcic na zagrodzie... Znaczy się - na farmie Małorolny
No, ale skoro Natasza Urbańska zJózefowiczem zamierzają produkować i sprzedawać rzodkiewki i jajka z własnej - ekhem - hodowli (https://kobieta.wp.pl/urbanska-i-jozefo ... 868979360a ) , to czemuż by Alutek nie mógł się pobawić w to samo w Simsach?
- SimsoweAnime
- Felietonista
- Posty: 201
- Rejestracja: piątek 06 kwie 2018, 21:00
- Origin ID: SimsoweAnime
@Alibali nie do końca się zgadzam. Zależy jacy ludzie, bo przyjaciele, najbliżsi na pewno będą chcieli pomóc a nie patrzeć jak leżysz Ale bardzo podziwiam za podejście do życia, też staram się cały czas myśleć pozytywnie choć czasem ciężko
- Alibali
- Pisarz
- Posty: 3732
- Rejestracja: czwartek 05 kwie 2018, 22:31
- Lokalizacja: Roztocze
- Origin ID: Aschantka
@SimsoweAnime - pisząc ludzie - miałam na myśli ogół - zauważ, że najbardziej krwawe jatki zawsze mają swoich gapiów... To przykre, ale taka jest ludzka natura, niestety... Zwierzęta nie stoją i nie gapią się, gdy jedno z nich pada. Przyjrzyj się, co się dzieje, gdy jest jakiś wypadek. Zdarzało się, że zemdlona osoba nie miała dostępu do świeżego powietrza, bo gawiedź otoczywszy wianuszkiem blokowała dostęp...
Przyjaciele są od tego, by pomóc. To oczywista oczywistość, choć w dzisiejszej dobie nie tak czasami oczywista... Ja nie miałam "okazji" zawieść się na moich przyjaciołach w chwili ostatecznego rozrachunku. I niech tak zostanie. Jeśli zaś chodzi o mój stosunek do życia - no cóż, czasami i ja chlipnę w poduszkę, gdy nikt nie widzi
Przyjaciele są od tego, by pomóc. To oczywista oczywistość, choć w dzisiejszej dobie nie tak czasami oczywista... Ja nie miałam "okazji" zawieść się na moich przyjaciołach w chwili ostatecznego rozrachunku. I niech tak zostanie. Jeśli zaś chodzi o mój stosunek do życia - no cóż, czasami i ja chlipnę w poduszkę, gdy nikt nie widzi
- bobas52
- Mistrz Humoru
- Posty: 1858
- Rejestracja: piątek 06 kwie 2018, 19:12
- Lokalizacja: Gliwice
- Origin ID: bobas52
Najserdeczniejsze życzenia zdrowych,radosnych i spokojnych Świąt Wielkiej Nocy, smacznego jajka, mokrego dyngusa,a także odpoczynku. Wykorzystajcie ten okres czasu jak najlepiej.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i przesyłam buziaki.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i przesyłam buziaki.
Wesołych i spokojnych Świąt kochani! Zdrowia i szczęścia przede wszystkim!
- SimsoweAnime
- Felietonista
- Posty: 201
- Rejestracja: piątek 06 kwie 2018, 21:00
- Origin ID: SimsoweAnime
Mam nadzieję, że święta udane, jajka zjedzone i z zajączka zadowoleni!
Mokrego Dyngusa Kochani!!
Mokrego Dyngusa Kochani!!
- Kropka
- Fotograf
- Posty: 712
- Rejestracja: środa 04 kwie 2018, 09:47
- Lokalizacja: Kraków
- Origin ID: jasna98
Kochani, czy poznaliście już historię groźnego "laguna", która rozegrała się w moim rodzinnym mieście? Jeśli nie, to Wam ją przybliżę, bo obiła się już szerokim echem nie tylko w całej Polsce, ale i na świecie
Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami dostało zgłoszenie. Na przeciwko okien jednego z bloków siedzi dziwne stworzenie. Mieszkańcy boją się, że wpełźnie im do mieszkań.
Legwan zielony (Iguana iguana) – gatunek dużej, nadrzewnej, roślinożernej jaszczurki pochodzącej z Ameryki Środkowej i Południowej.
Croissant – pieczywo z ciasta francuskiego w kształcie rogalika, tradycyjnie bez nadzienia.
Trudno pomylić, ale jednak do zabawnej pomyłki doszło w Krakowie. W znakomity sposób opisali to na FB pracownicy KTOZ:
Z cyklu "Z pamiętnika inspektora" - relacjonuje inspektor Adam.
- Przyjedźcie i go zabierzcie! – w głosie dzwoniącej kobiety brzmi desperacja.
- Ale kogo, proszę pani? – pytam
- Tego stwora!!! Od dwóch dni siedzi na drzewie naprzeciwko bloku! Ludzie okien nie otwierają, bo się boją, że im to do domu wejdzie!
- Ale co to jest, proszę pani? Może jakiś chory drapieżny ptak? – próbuję naprowadzić kobietę, w której głosie zdaje się rosnąć histeria.
- Nie! To nie jest ptak!
- A jak to coś wygląda? - dopytuję, bo chciałbym wiedzieć, czego się spodziewać.
- Jest brązowe, siedzi na drzewie i to jest ten… noooo, ten.. lagun! – pani wykrzykuje zadowolona, że nareszcie przypomniała sobie właściwe słowo.
Z trudem utrzymuję powagę. Lagun? Co to może być…?
Może legwan? Rzucam okiem na kalendarz, ale dziś nie jest pierwszy kwietnia.
- Tak, legwan! Siedzi tu od dwóch dni i wszyscy się go boją! To kiedy po niego przyjedziecie? – wizja ratunku wyraźnie wpływa na zanik histerii, zaś wzrost – entuzjazmu. Któżby się wszak nie cieszył wizytą dziarskich i dzielnych inspektorów – pogromców legwanów, późnych wnuków świętego Jerzego i szewczyka Dratewki…?
Dopytuję jeszcze o dokładny adres i proszę panią o telefon kontaktowy, ale w tyle głowy kołacze mi nadal podejrzenie, że może to jednak spóźniony prima aprilis.? Skąd by się wziął legwan na krakowskim osiedlu? W dzień – jednak – dość chłodny mimo kalendarzowej wiosny? Lata pracy inspektorskiej nauczyły mnie jednak, że są ludzie skłonni w dowolny sposób pozbyć się każdego zwierzęcia, które sprawia jakiś kłopot. Albo się zwyczajnie znudzi. Mieliśmy wrzuconego na podwórko wieczorem starego jorka, ciężko chorego kota zostawionego w zamkniętym transporterze w wiacie śmietnikowej zimą, szczurki i chomiki z klateczką wyrzucone do śmieci, nawet rybki w ulicznym kuble…. Może ktoś wyrzucił legwana, ciekawe tylko jak ten stwór się czuje po dwóch nocach w minusowej temperaturze? Może siedzi na tym drzewie i się nie rusza, bo po prostu umarł?
Jedziemy z koleżanką inspektorką i niezwykle starannie przeglądamy krzaczory za blokiem, którego adres nam podano. Nie znajdujemy legwana. Ani laguna.
Dzwonimy do pani zgłaszającej. Miło czasem usłyszeć, jak ktoś się cieszy z naszego przyjazdu: „Jesteście na miejscu? Jak to dobrze!”
Dopytuję panią, czy legwan nadal siedzi tam, gdzie siedział.
Okazuje się, że siedzi nadal, tak mniej więcej w połowie długości bloku „na tym, co kwitnie w maju” – precyzuje kobieta, ale nazwy drzewa czy krzewu przypomnieć sobie nie może. W maju kwitnie prawie wszystko, ale obstawiamy, że o bez chodzi (wiecie: „To był maj/ pachniała Saska Kępa/ szalonym, zielonym bzeeeeem”) i wybieramy się na poszukiwania. Rozglądamy się bacznie szukając pozamykanych ze strachu przed potworem okien. Okna jednak pootwierane - czyżby lagun zniknął? A może ludzie po prostu nie zdają sobie sprawy ze straszliwego, czyhającego na nich niebezpieczeństwa…?
Rozglądamy się, rozglądamy i nagle….
Nagle….
Jest, mamy go!
Brązowy stwór siedzi na gałęzi bzu, bez rośnie mniej więcej w połowie długości bloku, stwór siedzi i się nie rusza – dokładnie tak, jak opisała nam pani zgłaszająca. Jego brązowa skóra pobłyskuje w słońcu, choć gdzieniegdzie widać jakieś zmatowienia. Przyglądamy się dokładniej – biedak nie ma nóg ani głowy.
Już wiemy, że stworowi, legwanowi, a raczej jednak – lagunowi pomóc nie jesteśmy w stanie. Trudno bowiem pomóc czemuś, co zostało wcześniej upieczone, bynajmniej nie w promieniach słonecznych. Trudno bowiem pomóc czemuś na widok czego prawie zwala nas z nóg… atak śmiechu.
Owym tajemniczym lagunem - legwanem okazał się bowiem… croissant, rogalik z ciasta francuskiego. Wyleciał zapewne z któregoś okna (niech zgadnę: dla ptaszków zapewne rzucony, z dobroci serca nie popartej, niestety, jakimkolwiek pomyślunkiem) no i utknęło się biedakowi w rozwidleniu bzowych gałązek ( Siedział tam sobie i całkiem ładnie wyglądał, uwalniał wyobraźnię, nabierał cech gadzich, już niemal się ruszał, już się szykował do inwazji, już zaczynał przypominać smocze dziecię, już drżały okoliczne dziewice….
P.S. Dla pewności – to nie jest opis primaaprilisowego żartu – zgłoszenie takie trafiło do nas naprawdę.
P.S.- 2 Zaznaczamy jednak, że zawsze warto zgłaszać, jeśli coś Państwa zaniepokoi. Lepiej sprawdzić i się mile rozczarować, czasem (niestety bardzo rzadko) się pośmiać, niż nie zareagować, co nieraz może doprowadzić do tragedii.
Na fotce straszliwy stwór, który tak przeraził lokatorów bloku
Pozdrawiam z Krakowa
Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami dostało zgłoszenie. Na przeciwko okien jednego z bloków siedzi dziwne stworzenie. Mieszkańcy boją się, że wpełźnie im do mieszkań.
Legwan zielony (Iguana iguana) – gatunek dużej, nadrzewnej, roślinożernej jaszczurki pochodzącej z Ameryki Środkowej i Południowej.
Croissant – pieczywo z ciasta francuskiego w kształcie rogalika, tradycyjnie bez nadzienia.
Trudno pomylić, ale jednak do zabawnej pomyłki doszło w Krakowie. W znakomity sposób opisali to na FB pracownicy KTOZ:
Z cyklu "Z pamiętnika inspektora" - relacjonuje inspektor Adam.
- Przyjedźcie i go zabierzcie! – w głosie dzwoniącej kobiety brzmi desperacja.
- Ale kogo, proszę pani? – pytam
- Tego stwora!!! Od dwóch dni siedzi na drzewie naprzeciwko bloku! Ludzie okien nie otwierają, bo się boją, że im to do domu wejdzie!
- Ale co to jest, proszę pani? Może jakiś chory drapieżny ptak? – próbuję naprowadzić kobietę, w której głosie zdaje się rosnąć histeria.
- Nie! To nie jest ptak!
- A jak to coś wygląda? - dopytuję, bo chciałbym wiedzieć, czego się spodziewać.
- Jest brązowe, siedzi na drzewie i to jest ten… noooo, ten.. lagun! – pani wykrzykuje zadowolona, że nareszcie przypomniała sobie właściwe słowo.
Z trudem utrzymuję powagę. Lagun? Co to może być…?
Może legwan? Rzucam okiem na kalendarz, ale dziś nie jest pierwszy kwietnia.
- Tak, legwan! Siedzi tu od dwóch dni i wszyscy się go boją! To kiedy po niego przyjedziecie? – wizja ratunku wyraźnie wpływa na zanik histerii, zaś wzrost – entuzjazmu. Któżby się wszak nie cieszył wizytą dziarskich i dzielnych inspektorów – pogromców legwanów, późnych wnuków świętego Jerzego i szewczyka Dratewki…?
Dopytuję jeszcze o dokładny adres i proszę panią o telefon kontaktowy, ale w tyle głowy kołacze mi nadal podejrzenie, że może to jednak spóźniony prima aprilis.? Skąd by się wziął legwan na krakowskim osiedlu? W dzień – jednak – dość chłodny mimo kalendarzowej wiosny? Lata pracy inspektorskiej nauczyły mnie jednak, że są ludzie skłonni w dowolny sposób pozbyć się każdego zwierzęcia, które sprawia jakiś kłopot. Albo się zwyczajnie znudzi. Mieliśmy wrzuconego na podwórko wieczorem starego jorka, ciężko chorego kota zostawionego w zamkniętym transporterze w wiacie śmietnikowej zimą, szczurki i chomiki z klateczką wyrzucone do śmieci, nawet rybki w ulicznym kuble…. Może ktoś wyrzucił legwana, ciekawe tylko jak ten stwór się czuje po dwóch nocach w minusowej temperaturze? Może siedzi na tym drzewie i się nie rusza, bo po prostu umarł?
Jedziemy z koleżanką inspektorką i niezwykle starannie przeglądamy krzaczory za blokiem, którego adres nam podano. Nie znajdujemy legwana. Ani laguna.
Dzwonimy do pani zgłaszającej. Miło czasem usłyszeć, jak ktoś się cieszy z naszego przyjazdu: „Jesteście na miejscu? Jak to dobrze!”
Dopytuję panią, czy legwan nadal siedzi tam, gdzie siedział.
Okazuje się, że siedzi nadal, tak mniej więcej w połowie długości bloku „na tym, co kwitnie w maju” – precyzuje kobieta, ale nazwy drzewa czy krzewu przypomnieć sobie nie może. W maju kwitnie prawie wszystko, ale obstawiamy, że o bez chodzi (wiecie: „To był maj/ pachniała Saska Kępa/ szalonym, zielonym bzeeeeem”) i wybieramy się na poszukiwania. Rozglądamy się bacznie szukając pozamykanych ze strachu przed potworem okien. Okna jednak pootwierane - czyżby lagun zniknął? A może ludzie po prostu nie zdają sobie sprawy ze straszliwego, czyhającego na nich niebezpieczeństwa…?
Rozglądamy się, rozglądamy i nagle….
Nagle….
Jest, mamy go!
Brązowy stwór siedzi na gałęzi bzu, bez rośnie mniej więcej w połowie długości bloku, stwór siedzi i się nie rusza – dokładnie tak, jak opisała nam pani zgłaszająca. Jego brązowa skóra pobłyskuje w słońcu, choć gdzieniegdzie widać jakieś zmatowienia. Przyglądamy się dokładniej – biedak nie ma nóg ani głowy.
Już wiemy, że stworowi, legwanowi, a raczej jednak – lagunowi pomóc nie jesteśmy w stanie. Trudno bowiem pomóc czemuś, co zostało wcześniej upieczone, bynajmniej nie w promieniach słonecznych. Trudno bowiem pomóc czemuś na widok czego prawie zwala nas z nóg… atak śmiechu.
Owym tajemniczym lagunem - legwanem okazał się bowiem… croissant, rogalik z ciasta francuskiego. Wyleciał zapewne z któregoś okna (niech zgadnę: dla ptaszków zapewne rzucony, z dobroci serca nie popartej, niestety, jakimkolwiek pomyślunkiem) no i utknęło się biedakowi w rozwidleniu bzowych gałązek ( Siedział tam sobie i całkiem ładnie wyglądał, uwalniał wyobraźnię, nabierał cech gadzich, już niemal się ruszał, już się szykował do inwazji, już zaczynał przypominać smocze dziecię, już drżały okoliczne dziewice….
P.S. Dla pewności – to nie jest opis primaaprilisowego żartu – zgłoszenie takie trafiło do nas naprawdę.
P.S.- 2 Zaznaczamy jednak, że zawsze warto zgłaszać, jeśli coś Państwa zaniepokoi. Lepiej sprawdzić i się mile rozczarować, czasem (niestety bardzo rzadko) się pośmiać, niż nie zareagować, co nieraz może doprowadzić do tragedii.
Na fotce straszliwy stwór, który tak przeraził lokatorów bloku
Pozdrawiam z Krakowa
- SimDels
- Komiksomaniak
- Posty: 3445
- Rejestracja: środa 04 kwie 2018, 10:42
- Lokalizacja: miasto kamienic
- Origin ID: SimDels
- Kontakt:
Niesamowite stwory straszą w Twoim grodzie opis genialny choć i ważny komunikat przy okazji że warto nie być obojętnym... I nic to, że czasem okaże się że to będzie wrażliwość na los zmarzniętego rogalika czy innej buły na drzewie
- bobas52
- Mistrz Humoru
- Posty: 1858
- Rejestracja: piątek 06 kwie 2018, 19:12
- Lokalizacja: Gliwice
- Origin ID: bobas52
Lagun jest typowym przykładem powiedzenia, że "strach na wielkie oczy" . I trudno się nie zgodzić ze stwierdzeniem Eli, że gdyby więcej głodnego ptactwa było na tym osiedlu, to lagun zostałby obgryziony do ostatniego okruszka.
Przez okres zimy sikorki nie zaglądały do karmnika, który im powiesiłam na balkonie . Dopiero teraz łaskawie przylatują wyskubać ziarenka. Chyba wzięły sobie do serca apel aby się izolować i nie tworzyć zgromadzeń.
Pozdrawiam serdecznie i przesyłam pozytywną energię oraz życzenia zdrowia i słonecznego weekendu
Przez okres zimy sikorki nie zaglądały do karmnika, który im powiesiłam na balkonie . Dopiero teraz łaskawie przylatują wyskubać ziarenka. Chyba wzięły sobie do serca apel aby się izolować i nie tworzyć zgromadzeń.
Pozdrawiam serdecznie i przesyłam pozytywną energię oraz życzenia zdrowia i słonecznego weekendu
- Alibali
- Pisarz
- Posty: 3732
- Rejestracja: czwartek 05 kwie 2018, 22:31
- Lokalizacja: Roztocze
- Origin ID: Aschantka
Hejka wszystkim! Zmartwychwstanęłam (bez ch) po raz kolejny! Mam dość mojego codziennego wniebowstępowania i mam nadzieję, że więcej się nie powtórzy!
Tak wyglądało moje "niebo" ( "nosze" podjeżdżały bardzo wysoko, więc czułam się jak w niebie, a szczególnie w dni, gdy nic się nie psuło, i nie musiałam czekać na korytarzu do trzech - czterech godzin, aż naprawią)
Mam nadzieję bywać częściej na forum od dzisiaj
A więc szalom alejkum czy jakkolwiek to miałoby brzmieć:)
Tak wyglądało moje "niebo" ( "nosze" podjeżdżały bardzo wysoko, więc czułam się jak w niebie, a szczególnie w dni, gdy nic się nie psuło, i nie musiałam czekać na korytarzu do trzech - czterech godzin, aż naprawią)
Mam nadzieję bywać częściej na forum od dzisiaj
A więc szalom alejkum czy jakkolwiek to miałoby brzmieć:)