Dwa wspaniałe odcinki.
W domu słynnej malarki Kropki zalęgły się straszne duchy, ale nie, nie... Dels się istot nadnaturalnych nie boi, dużo straszniejsza jest drabina, bo w odróżnieniu od duchów... kontakt z nią może być ryzykowny!

A Hugo jakoś tak naturalnie wcielił się w rolę szefa, hmmm czy to dlatego, że szefowanie ma we krwi, czy raczej to nawyk związany z byciem... starszym bratem?
"Proponuję już o północy, bo rano wstaję opętać obrazy w galerii... " - padłam, noż oni są jak ludzie, o północy rozrywka, rano praca, do której trza zwlec się z łoża... to znaczy nie wiem z czego duchy się zwlekają, ale mniejsza z tym...
Ciekawa metoda rozpoznawania i namierzania istot nie z tego świata. Naukowcy zamieniają się w duchy i wtedy ich oczom ukazuje się Kościlda (a właściwie to "niegroźna babcia. Opiekuńcza, sumienna"

), mogą więc wrócić do swoich postaci i kontynuować badanie. W Nietoperzowym Dworku - kicha - nic się nie ukazało, ale to oczywiście jednoznaczny dowód, że do czynienie mają z wampirem.
Dels ma serce na dłoni i widać uważa, że skoro on tak ma, to wszyscy inni też; duchy, kościldy, wampiry... Fakt, badania przeprowadził, za pomocą poważnie wyglądających narzędzi i w cudnym żółtym kombinezonie, no... ale czy Kropka naprawdę jest bezpieczna? Mróz po karku łazi, ale można pocieszyć się faktem, że naukowcy mieszkają niedaleko naszej bohaterki i jakby co, to chyżo przybieżą z pomocą.
I wreszcie historyjka w Nietoperzowym dworku, którą przeczytałam z wielkim ukontentowaniem. To dość niesamowite czytać historię napisaną przez kogoś innego, a dziejącą się w stworzonym przez siebie domu. Zobaczyć znanych z Twoich komiksów Simów, eksplorujących tę zaniedbaną parcelę. No, bajka po prostu!

O błędach się dowiedziałam dopiero gdy o nich wspomniałeś

, wcześniej były dla mnie niewidoczne. Ale coś w tym jest, ponoć przestawione litery w wyrazach czy w zdaniu, oraz niewielkie zmiany nie zaburzają toku czytania, ludzki mózg sam sobie wszystko ustawia we właściwej kolejności czy uzupełnia braki.
Naukowcy sprawdzają czy dom jest już zabytkiem, czy jeszcze nie... Mają w swych rękach ogromną władzę, bo od ich decyzji (bez względu na motywacje jej podjęcia) zależy los parceli i jej ewentualnych mieszkańców. Burmistrz to przy nich mała rybka... pani burmistrz znaczy się. W trakcie badań zostały usmażone przez Milenę kultowe już... naleśniki. A to znak, ze wsio idzie ku dobremu. Tylko dynia ma jakieś "ale", lecz kto by tam słuchał jakiejś dyni!

Pojawiły się nawet elementy dodatkowe, urozmaicające historię, czyli biały posążek z zielonymi dodatkami (to chyba z jakiegoś dodatku lub pakietu, którego nie mam, bo nie kojarzę?

) i... KASA w sejfie.

Dobrze, że Vitalij o tym nie wie...
I jakoś tak się złożyło, że ta pierwsza trumna, tuż obok drzwi coś w sobie chyba ma..., bo podczas zwiedzania piwnicy zawsze ktoś musi do niej wleźć! Omal nie spadłam ze stołka, gdy zobaczyłam jak Hugo się do niej pakuje!

A na koniec klamka zapadła, bohaterowie wyczuli krwiopijcę i postanowili uznać domiszcze za zabytek. A to spowodowało, że będą mieli na karku wdzęczność wampira, a właściwie... wampirzycy! Świetnie poprowadzony wątek z wyjaśnieniem, o którym bohaterowie póki co nie mają pojęcia.
Podoba mi się ta fotka, brodatego Hugo pod brodatym portretem przy mównicy, jakiegoś podobieństwa... można się dopatrzeć!
Romans Mileny i Hugo... się rozwija, choć braciszek Delsa miał lekko niepokojący moment flirtowania. Ale najbardziej zaniepokoiło mnie zdanie: "Hugo był w siódmym niebie,
a Dels zastanawiał się czy następną akcją nie będzie aby ślub". Coś mi to przypomina, mam wrażenie, ze ktoś coś podobnego już sobie pomyślał w podobnej sytuacji, i tam... nie skończyło się dobrze.

Mam nadzieję, że to żaden "omen", a jedynie moja bujna wyobraźnia... Bo życzę Milenie i Hugo naprawdę dobrze, i jestem ciekawa, jak potoczą się ich dalsze losy.
