Dels nie byłby sobą gdyby pozwolił Gregowi na rozpamiętywanie w kółko tego co go spotkało. Uznał, że czas najwyższy aby Greg skupił się na przyszłości. Jego plan był prosty, bo czasami nawet proste rozmowy rozwiązują trudne problemy.
Wymyślił, że wciągnięcie Grega w towarzystwo swoich znajomych, będzie miało zbawienny wpływ na psychikę przyjaciela.
Zanim jednak do tego doszło, obaj mężczyźni wypuścili się na rekonesans po sąsiadujących miastach. Obejrzeli Łuk Triumfalny, który jakiś cudem został przeniesiony do San Myshuno oraz Alhambrę, która z andaluzyjskiego regionu Hiszpanii przeniosła się do Oazy Zdrój

.
Ukoronowaniem tej wycieczki był uroczy dzień spędzony na klifach, gdzie obaj bawili się jak małe dzieci:
W drodze powrotnej do domu zatrzymali się jeszcze na chwilę w parku w Windenburgu.
Już w domu Michał zapoznał Grega ze swoimi planem, i wspólnie ustalili, że w najbliższy wolny weekend dojdzie do pierwszego spotkania. Na pierwszy ogień miał pójść serdeczny przyjaciel Michała - Jędrek z żoną oraz dwie dziewczyny: Ela i Aga. Następne spotkania Michał planował w dalszej perspektywie. Nie wiedział bowiem, czy Greg już po pierwszej imprezie ponownie nie zamknie się w swej skorupce. Na szczęście jego obawy okazały się płonne. Chociaż Greg może i nie był duszą towarzystwa, to jednak też od niego nie stronił.
Zwłaszcza Ela zrobiła na nim duże wrażenie. Ta rezolutna młoda osóbka miała cięty języczek, dystans do siebie oraz podobno znanego w szerokich niewieścich kręgach - starszego brata, w którym na zabój kochały się wszystkie niewiasty. Mężczyźni z kolei nienawidzili go wprost proporcjonalnie do uczucia jakim darzyły go panie.
Ela była bezpośrednia i dobrze im się ze sobą rozmawiało. Dodatkowo obiecała zaaranżować spotkanie z bratem

, aby przyspieszyć proces wychodzenia Grega z dołka oraz pokazać mu męski punkt widzenia na związki męsko-damskie. Bowiem zauważyła w nim więcej cech kobiecych niż męskich. Zdecydowanie nie był zdobywcą ani samcem alfa

.
Trzeba powiedzieć, że pomimo początkowych problemów z aprowizacją, cała impreza upłynęła w niezwykle sympatycznej atmosferze.
Proces powrotu do normalności nawet wytrawnym w bojach ludziom przychodzi czasami z trudem.
Chociaż Greg czasami nadrabiał miną, to jednak z każdym dniem radził sobie coraz lepiej, czego nie można było powiedzieć o Miśku. Tak bardzo przejął się problemami przyjaciela, że praktycznie nie wypuszczał kieliszka z ręki. Zaczęłam się nawet obawiać, czy nie trzeba go będzie leczyć z nałogu.
Moje obawy podzielała nawet Tasza.
Sama nie wiem, czy to za sprawą nadmiaru procentów, czy nagłego przypływu wiedzy okultystycznej, Michał namalował dziwny obraz, który okazał się proroczy w swej wymowie
Do tej pory jedynie czytałam, że u innych graczy pojawiały się istoty pozaziemskie ... no i masz. Przyszła kryska na Matyska ... a raczej na Grega.
Wygląda na to, że przypadek Grega mocno zainteresował "obcych" i postanowili go osobiście zbadać. Tasza mało nie padła mi z tęsknoty i jedynie Michał potrafił uspokoić zwierzaka.
Możecie sobie wyobrazić jakie było moje zaskoczenie, kiedy dwa dni później nastąpiła powtórka z rozrywki.
Czyżby nawet oni uznali, że jeden raz, to zdecydowanie za krótki czas na dokładne przetestowanie tak trudnego przypadku... albo ktoś tam na górze pisał pracę z psychologi i potrzebował więcej danych do badań.
Jakby na to nie spojrzeć wizyty w kosmosie przyniosły nieoczekiwany rezultat .
Życie zaczęło wracać do normy i nawet otworzyły się nowe widoki
Michaś zabrał się za tresurę Taszy i czerpał ogromną przyjemność z medytacji we dwoje.
A także nie zaniedbywał spraw bieżących