Dzięki, Alu.

Przemyślę sprawę.
Powiem szczerze, że dziwnie się czułam zamieszczając tę parcelę w Galerii. I gdy już po umieszczeniu odkryłam kilka błędów, a mianowicie, że nie pomalowałam podłóg dachowych (co zawsze robię), zostawiłam gołe ściany lewego dachu oraz, że jest pewien problem z dojściem do jednego z łóżek, z ulgą zdjęłam pensjonat z Galerii! Bo, a jakże miałam dodatkowe powody.

Wprawdzie parcela była testowana, ale jest w niej mnóstwo szczegółów i niektóre rzeczy łatwo można było przeoczyć.
Ba, po testach zmieniłam nieco salon gier. Jak widać na powyższych zdjęciach w czerwonej sali w podziemiach jest mały parkiet taneczny i radio/stojący podwójny głośnik, a z boku stolik do szachów. Wcześniej na miejscu parkietu był stół do ping-ponga... Ale w pewnym momencie odkryłam, że dwóch magów-testerów jest w stanie... chmmm... upojenia sokami. To prawda, mam Basemental Drugs, który nadaje sokom pewne dodatkowe właściwości, ale przeca chłopcy wcale nie pili drinków! W zasadzie oni tylko grzecznie schodzili do podziemi grać z kelnerką w tenisa.... Dopiero po pewnym czasie przyszło mi do głowy, żeby skontrolować - jak właściwie ta gra wygląda! A wyglądała tak:
Gdy przeciwnik trafił w puszkę, trzeba było ją...opróżnić. I po kilku partyjkach można było zapomnieć z kim i gdzie się jest!

Pierwszy raz widziałam tę formę rozgrywki tenisowej w Simsach. Nie wiedziałam, że tak można, i nie mam pojęcia skąd to? Czy z Basementala czy z Uniwersytetu? W każdym razie kelnerka ściągała mi na dół to jednego, to drugiego z chłopaków. Co anulowałam interakcję, to ona ją ponawiała. Skojarzenia miałam z klubami spod ciemnej gwiazdy, gdzie klientów się upija i ściąga z nich ogromny rachunek.

Koniec końców - wyrzuciłam stół tenisowy, wstawiłam parkiet taneczny i stolik szachowy.
Ogólnie rozgrywka na tej parceli bywała zabawna.
Państwo Laurent wcale się nie krępowali, zaczęli w ten sposób, a między zamówieniem obiadu a jego skonsumowaniem zdążyli skoczyć pod wspólny prysznic do pokoi na górze.
Fotkę spod prysznica mam, ale daruję sobie jej zamieszczanie.
W piwnicach, w miejscówce dla wampirów umieściłam kieliszek widmołyka z debuga, myśląc, że to będzie niewinna dekoracja.

Jeden z kelnerów zszedł na dół i wypił ów nieszczęsny napój. Skończyło się na dziwnym wywracaniu oczami oraz niepanowaniu nad własnym ciałem:
Decyzja mogła być tylko jedna: żadnych widmołyków w ramach dekoracji!

Poza tym, jak na elegancką restaurację atmosfera panowała bardzo luzacka. Dla klientów nie było problemem zabrać zamówiony obiad z przydzielonego przez szefa sali stolika, by udać się do sali barowej i skonsumować posiłek na podłodze przed telewizorem...
Jakby tego było mało, parcelę zwizytowała kobieta podpisana jako "personel wojskowy", to ta na fotce poniżej; niestety zrzut ekranu bez zapisu interfejsu.

Że co? Że jak? Personel wojskowy w restauracji?