12 - Z Pamiętnika Psotnika czyli apogeum BIEDY
- Aericia
- Administrator
- Posty: 729
- Rejestracja: wtorek 03 kwie 2018, 21:54
- Lokalizacja: Warszawa
- Origin ID: ukyojin
12 - Z Pamiętnika Psotnika czyli apogeum BIEDY
Odcinek 12 - Z Pamiętnika Psotnika czyli apogeum BIEDY
"Pójdźcie, o dziatki, pójdźcie wszystkie razem
Za miasto, pod słup na wzgórek,
Tam przed cudownym klęknijcie obrazem,
Pobożnie zmówcie paciórek.
Takie tam wprowadzenie.
No dobra, to kiedy miałem pisać? Kiedy? Sam sobie zadaję to pytanie! Czy może w przerwie miedzy kąpaniem młodszego brata, karmieniem go i udzielaniem mu lekcji z fiszkami (o które prosi, a z których i tak niewiele wynika, bo pokazujesz małemu jakieś warzywa - zwykle brokuł - i każesz mu mówić co to, a on i tak nie może się tego nauczyć)? Jakby brokuł to było Najważniejsze Słowo Świata - a u nas nawet brokułów nie ma... naukowcy nie wynaleźli, choć potrafią mrozić Simów, latać w kosmos i przywozić stamtąd żywe, pierdzące kałamarnice czy choćby klonować istoty humanoidalne! Słyszałem o jednym Simie, który sam się sklonował, potem stwierdził, że klon od biedy będzie bratem bliźniakiem. Niestety, klona wykończyła jego szwagierka, bo podstępnie - albo coś jej KAZAŁO! - ugotowała tę zatrutą rybę i chłop postanowił poklonować żarcie w kuchni. A to, że skilla nie stało, to przygwoździł widowiskowo japą w michę i został po nim tylko szary nagrobek, kwiatek i zero pikselowych wspomnień. Bo w naszym świecie jak umierasz to może być tak, że najbliższa rodzina to oleje!
Ale kto by tam się ŚMIERCIĄ przejmował! Przecież żyję sobie dalej i modlę się o dzień, w którym Theon wreszcie osiągnie wiek dojrzały i się usamodzielni (a ja wtedy pójdę na emeryturę!). Jak na ironię ja, Sim aktywny w pewnych sferach, muszę wychowywać swojego brata, zamiast otrzymywać SMS-y od dziewczyn, że zostało zasiane i gdzieś biega sobie jakieś bobo, zrodzone na mój obraz i podobieństwo! I to nie tak, że czekam na te SMS-y, o NIE!
Cenne nauki
No, to skoro już się wyżaliłem, to teraz pora wejść na wyższy level tragedii. Coś czuję, że ten oto odcinek zacznie się od problemów finansowych (i na nich zakończy). Pojawienie się kota (i Theona) mocno nadwyrężyło nasz budżet (a i wcześniej nie był imponujący!). Na szczęście z pomocą przychodzi życie! Można powiedzieć, że pomysłowy Sim z Dzielnicy Biedy i Startu Życiowego (ten drugi człon to chyba ironicznie) może korzystać z dobrodziejstw Festiwali. Ostatnio nasz ulubiony to ten Smaków...
Udrap dostał miskę, wypasioną kuwetę, która strzela laserami (gdyby nie, że trochę mi głupio przyznać, że lubię gapić się na używaną kuwetę, to bym się jarał, bo kozacki to wygląda!) i drapak! Musiałem też kupić zabawki i łóżko temu małemu kosmicie (żeby nie spał na wycieraczce - ostatnio wyszedłem na imprezę - o tym później - zarabiać na własną kolację a ten podobno padł pod drzwiami i zasnął! Euron mówił, że afera była taka, że jakby zaczął nagrywać to i wrzucił do Simnetu, zarobiliśmy na tym jak te patoSimy, które nagrywają chore rzeczy z Simświata, jak zabieranie Simom drabinek z basenów w Dawnych Czasach, a potem nabijają hajs od głupich dzieciaków, które twierdzą, że to film historyczny z Simświata a tak naprawdę to lubią oglądać nieszczęścia i za to płacić!). Pokrętna logika tego Eurona... ostatnio to on zajmuje się w domu liczeniem kasy i może dlatego chodzi trochę zdołowany. Nawet awansował na biznesmena.
Ten frajer myślał, że granie na skrzypcach jest opłacalne, Haha! Ja na ten przykład to chętnie bym mu zapłacił, żeby przestał wreszcie piłować ale nie mam z czego więc pozostaje mi liczyć na Simopatrzność i modlić się, żeby jeszcze nie wyłączyli nam prądu (bo już groźby karalne otrzymujemy, Simpremierze jak żyć?), bo prawdopodobnie adoptowany twór pikselowy znalazł sobie nową rozrywkę: oglądanie filmów sensacyjnych w SimTV. Niewiele z tego wnosi, ale przynajmniej dał spokój instrumentowi i nie gra już na moich nerwach..
Tymczasem ja mam czas na szkolenie Theona. Ten to przynajmniej coś łapie, choć idzie mu dość opornie. Postanowiłem połączyć przyjemne z pożytecznym i opowiadam mu przy okazji o życiu... o dawnych, pięknych czasach, kiedy byłem jeszcze pełnoprawnym, szanującym się nastolatkiem (który miał szansę na studia, choć matka twierdziła, że prawdopodobnie wywalą mnie po pierwszym roku, bo zaleję akademik albo zrobię coś równie zabawnego, ojciec zaś mawiał, że to w sumie niepotrzebne w naszym świecie ale jeśli już muszę tam iść, to dobrą metodą jest podobno przespać się z wykładowczynią - względnie z wykładowcą - bo to zawsze splendor, chwała i egzamin zaliczony jak złoto!). Wówczas życie udzieliło mi cennej lekcji (a raczej zrobił to policjant, który odstawiał mnie czasami do domu, po tym jak to niewinnie i uczciwie szwędaliśmy się z kolegą po mieście nocą i zdecydowanie za wolno uciekaliśmy przed jego furą), którą postanowiłem przekazać bratu!
Idealny kandydat na modela!
Pewnego pięknego dnia dostałem SMS-a od siostry Morgan, mojej koleżanki ze szkoły. Dziewczyna ma na imię Siobhan, w ogóle nie jest do Morgan podobna i prowadzi klub Ideały. Nie miałem wtedy nic innego do roboty (nie no, miałem, ale tak się pocieszam że polazłem tam z nudów a nie z ciekawości) wiec stawiłem się pod basenem w Windenburgu. To był ten sam basen, w którym spotykają się Renegaci i bawią się w hudraulików. Klub Ideały to jednak jest bogaty i wpływowy, bo mają nawet własną kanciapę - nad powierzchnią ziemi, dodam! No i dali mi soku, potem jeszcze soku, potem jeszcze soku, potem mi odbiło, potem urwał się film i następnego dnia dostałem MMS-em od Siobhan takie oto foty:
Aż się zakrztusiłem z tego wszystkiego! Śliną, bo śniadanie zdążyli zjeść moi cudowni bracia! Z pustym żołądkiem, z duszą na ramieniu i z paniką mierzącą mi czas w tym sprincie popędziłem do Windenburga, do domu Morgan, żeby pertraktować skasowanie tych fot (i wypytanie przy okazji, czy nie ma tego więcej!). Byłem gotów błagać na kolanach, zaklinać na wszystkie nie-świętości w swoim życiu a nawet obiecać, że już nigdy nie wyślę spamerskiego maila o kasę do Raja (i tak zaczyna coś podejrzewać, więc trzeba będzie zmienić ofiarę!). Jeżeli to przejdzie dalej, będę skończony!!!
W domu przywitała mnie Morgan i szybko przedstawiła rodzicom. Matka była miła (to ona ostatnio podrywała mnie na Festiwalu Miłości! O losie!) a stary cosik markotny. No, ale najpierw misja! Siobhan także była w domu, siedziała przy kompie. Powiedziała, że byłem uroczy (najładniej wyglądałem w kąpielówkach po dziadku i w masce sado-maso) i że wszyscy chcą, żebym się przyłączył do klubu a zdjęcia oczywiście skasuje pod warunkiem, że jeszcze wrócę i przymierzę fartuszek pokojówki. Powiedziałem, że mogę nawet przebrać się za hot-doga lub włożyć damskie bikini (tego to sie troche wstydze i chętnie bym się wycofał... za późno) byle już nie robili mi fot a te usunęli. Uffff... udało się!
Skoro o hot-drogach mowa, do mojego szczęśliwego nosa dotarły urocze zapachy z kuchni. Jakby ktoś o niskich umiejętnościach ugotował tosty z serem! Cóż, sam potrafię już ugotować takie żarcie, że i snobistyczna Geeta nie pogardziła (a ona jest Geeta-Geesler i zna się na wykwintnych potrawach), ale w tym przypadku poleciałem jak Spiderman na dół i zasiadłem do uczty. Niestety, po chwili dosiadł się stary Morgan...
Myślę, że mu zaimponowałem wiedzą i doświadczeniem życiowym!
Coś piszczy (i nie jest to szczur!)
Po powrocie do domu czekała mnie przykra niespodzianka... Brakowało prądu. Kazałem Euronowi zadzwonić i poinformować administratorkę, że potrącił mnie samochód, jestem w śpiączce i żeby się zlitowała, bo oni tu z Theonem (Theon jest przecież taki mały i uroczy!) jedzą obierki ze szczurzej nory, więc żeby włączyła prąd, bo boją się w nocy i takie tam... Na szczęście w tym momencie odwiedziła nas Geeta.
No to problem z głowy. Przynajmniej na jakiś czas...
Jakiś czas później...
Dzielnie opierając się namowom babci Geety, aby "już jej nie oddawać, ale za to..." przyniosłem jej w zębach kasę, pięknie podziękowałem i zwiałem, zanim zaczęłaby proponować kolejną pożyczkę. Udało się wygrać kolejny komputer na Zlocie, poza tym okradło się kilka kont internetowych, więc przez jakiś czas był spokój... do kolejnego rachunku.
Niestety, mam też inne zobowiązania. Jade nie daje mi spokoju i non-stop do mnie wydzwania, abym chodził z nią na różne imprezy, do restauracji, do parku i w ogóle się lansować. No i, oczywiście, chce się cały czas całować i ten. Wiadomo. Czasem czuję się już tym naprawdę zmęczony i mam dosyć tych nudnych wypadów do sklepów, w których muszę oglądać sceny rodem ze spotkania klubu Ideały i podziwiać kolejne kreacje, których i tak nie kupi (bo jej za bardzo nie stać, choć ona twierdzi, że jakby chwilkę się postarała, to awansowałaby momentalnie!) a potem towarzyszyć w czasie kolacji (ma być romantycznie!) aby wreszcie wylądować na imprezie tanecznej na Klifach, gdzie obowiązkowo muszę zaliczać z nią kolejne krzaki (czasem ktoś z nich wcześniej korzystał w innych celach i robi się naprawdę obrzydliwie!).
Tak, to już oficjalne! Awansowałem do rangi utrzymanka, ozdoby i dostawcy przyjemności! Taka kariera! Co do Jessiki, to już dawno jej nie widziałem (podobno się, biedaczka, skasowała. Mała strata, choć nie wiem, jak natura zdoła odtworzyć taką paskudę... Po co w sumie odtwarzać?)... A Lilith na szczęście wpada rzadko i, mimo że faktycznie po jej wizytach czuję się nieco nieswój, bywa całkiem przyjemnie. Ona jest przynajmniej konkretna.
Za to ulubionym festiwalem Jade jest ten Miłości. Szczęście, że odkryła nowe powołanie (cały czas liczy na to, że będzie mogła zrobić wielką karierę jako piosenkarką, dlatego w kółko ćwiczy głos. Szkoda tylko, że w naszym świecie na śpiewaniu się nie zarobi, haha!) i od razu znika w pobliskim klubie karaoke. Mogę się więc rozkoszować odrobiną wolności!
Natomiast potem poszliśmy na te cholerne klify i tam to się dopiero działo! Pasek energii spadł mi prawie do zera, więc zaszyłem się w pobliskie krzaki i zasnąłem jak aniołek! Cudownie... aż do świtu, kiedy obudziło mnie ŻYCIE!
Trzeba będzie rozwiązać problem Jade i poważnie z nią porozmawiać! Miłość miłością ale jestem młody, chcę się uczyć, grać na kompie, włóczyć się z Wolfem, dokuczać idiotom ze szkoły, podrywać panienki w moim wieku... i sprzątać, gotować, wychowywać małe dziecko, zarabiać na życie, ganiać szczura, zabijać karaluchy, karmić kota, pilnować, Eurona żeby odrabiał lekcje, pilnować, żeby trzymał się z daleka od skrzypiec, pilnować...
Powrót taty.
Wtem słychać turkot, wozy jadą drogą
I wóz znajomy na przedzie;
Skoczyły dzieci i krzyczą jak mogą:
"Tato, ach, tato nasz jedzie!
No żesz w mordę Sima, ja pierdzielę, BLURF! i <piiiiip>, <piiiiip> i jeszcze <piiiiiiiiiiip>
OJCIEC WRÓCIŁ!!! To niesamowite!!!
...
<w tym miejscu nastąpiło kilka wzruszających zdań, które nie pasują do konwencji, więc je pominę>
Zaraz się popłaczę!
Khem. Ale to super, WRESZCIE będę miał normalny DOM! Stary pójdzie do pracy, pomoże przy Theonie i będzie NORMALNIE!
(I te 20.000 hajsu co ma w kieszeni, jesteśmy BOGACI! O SIMIE drogi!!! Nie mogę!!! Juhuuuuuu!!!)
Smutna prawda raz jeszcze, tym razem o życiu.
Zacząłem od śmierci? To nią zakończę... zaraz nauczę się robić nigiri z rozdymki albo... O Simie Jedyny, to mój stary w końcu... co ja piszę!?!
Nie no, zabiję jego albo SIEBIE!
Tytuł następnego odcinka: Krótka rozprawa o zabijaniu.
"Pójdźcie, o dziatki, pójdźcie wszystkie razem
Za miasto, pod słup na wzgórek,
Tam przed cudownym klęknijcie obrazem,
Pobożnie zmówcie paciórek.
Takie tam wprowadzenie.
No dobra, to kiedy miałem pisać? Kiedy? Sam sobie zadaję to pytanie! Czy może w przerwie miedzy kąpaniem młodszego brata, karmieniem go i udzielaniem mu lekcji z fiszkami (o które prosi, a z których i tak niewiele wynika, bo pokazujesz małemu jakieś warzywa - zwykle brokuł - i każesz mu mówić co to, a on i tak nie może się tego nauczyć)? Jakby brokuł to było Najważniejsze Słowo Świata - a u nas nawet brokułów nie ma... naukowcy nie wynaleźli, choć potrafią mrozić Simów, latać w kosmos i przywozić stamtąd żywe, pierdzące kałamarnice czy choćby klonować istoty humanoidalne! Słyszałem o jednym Simie, który sam się sklonował, potem stwierdził, że klon od biedy będzie bratem bliźniakiem. Niestety, klona wykończyła jego szwagierka, bo podstępnie - albo coś jej KAZAŁO! - ugotowała tę zatrutą rybę i chłop postanowił poklonować żarcie w kuchni. A to, że skilla nie stało, to przygwoździł widowiskowo japą w michę i został po nim tylko szary nagrobek, kwiatek i zero pikselowych wspomnień. Bo w naszym świecie jak umierasz to może być tak, że najbliższa rodzina to oleje!
Ale kto by tam się ŚMIERCIĄ przejmował! Przecież żyję sobie dalej i modlę się o dzień, w którym Theon wreszcie osiągnie wiek dojrzały i się usamodzielni (a ja wtedy pójdę na emeryturę!). Jak na ironię ja, Sim aktywny w pewnych sferach, muszę wychowywać swojego brata, zamiast otrzymywać SMS-y od dziewczyn, że zostało zasiane i gdzieś biega sobie jakieś bobo, zrodzone na mój obraz i podobieństwo! I to nie tak, że czekam na te SMS-y, o NIE!
Cenne nauki
No, to skoro już się wyżaliłem, to teraz pora wejść na wyższy level tragedii. Coś czuję, że ten oto odcinek zacznie się od problemów finansowych (i na nich zakończy). Pojawienie się kota (i Theona) mocno nadwyrężyło nasz budżet (a i wcześniej nie był imponujący!). Na szczęście z pomocą przychodzi życie! Można powiedzieć, że pomysłowy Sim z Dzielnicy Biedy i Startu Życiowego (ten drugi człon to chyba ironicznie) może korzystać z dobrodziejstw Festiwali. Ostatnio nasz ulubiony to ten Smaków...
Udrap dostał miskę, wypasioną kuwetę, która strzela laserami (gdyby nie, że trochę mi głupio przyznać, że lubię gapić się na używaną kuwetę, to bym się jarał, bo kozacki to wygląda!) i drapak! Musiałem też kupić zabawki i łóżko temu małemu kosmicie (żeby nie spał na wycieraczce - ostatnio wyszedłem na imprezę - o tym później - zarabiać na własną kolację a ten podobno padł pod drzwiami i zasnął! Euron mówił, że afera była taka, że jakby zaczął nagrywać to i wrzucił do Simnetu, zarobiliśmy na tym jak te patoSimy, które nagrywają chore rzeczy z Simświata, jak zabieranie Simom drabinek z basenów w Dawnych Czasach, a potem nabijają hajs od głupich dzieciaków, które twierdzą, że to film historyczny z Simświata a tak naprawdę to lubią oglądać nieszczęścia i za to płacić!). Pokrętna logika tego Eurona... ostatnio to on zajmuje się w domu liczeniem kasy i może dlatego chodzi trochę zdołowany. Nawet awansował na biznesmena.
Ten frajer myślał, że granie na skrzypcach jest opłacalne, Haha! Ja na ten przykład to chętnie bym mu zapłacił, żeby przestał wreszcie piłować ale nie mam z czego więc pozostaje mi liczyć na Simopatrzność i modlić się, żeby jeszcze nie wyłączyli nam prądu (bo już groźby karalne otrzymujemy, Simpremierze jak żyć?), bo prawdopodobnie adoptowany twór pikselowy znalazł sobie nową rozrywkę: oglądanie filmów sensacyjnych w SimTV. Niewiele z tego wnosi, ale przynajmniej dał spokój instrumentowi i nie gra już na moich nerwach..
Tymczasem ja mam czas na szkolenie Theona. Ten to przynajmniej coś łapie, choć idzie mu dość opornie. Postanowiłem połączyć przyjemne z pożytecznym i opowiadam mu przy okazji o życiu... o dawnych, pięknych czasach, kiedy byłem jeszcze pełnoprawnym, szanującym się nastolatkiem (który miał szansę na studia, choć matka twierdziła, że prawdopodobnie wywalą mnie po pierwszym roku, bo zaleję akademik albo zrobię coś równie zabawnego, ojciec zaś mawiał, że to w sumie niepotrzebne w naszym świecie ale jeśli już muszę tam iść, to dobrą metodą jest podobno przespać się z wykładowczynią - względnie z wykładowcą - bo to zawsze splendor, chwała i egzamin zaliczony jak złoto!). Wówczas życie udzieliło mi cennej lekcji (a raczej zrobił to policjant, który odstawiał mnie czasami do domu, po tym jak to niewinnie i uczciwie szwędaliśmy się z kolegą po mieście nocą i zdecydowanie za wolno uciekaliśmy przed jego furą), którą postanowiłem przekazać bratu!
Idealny kandydat na modela!
Pewnego pięknego dnia dostałem SMS-a od siostry Morgan, mojej koleżanki ze szkoły. Dziewczyna ma na imię Siobhan, w ogóle nie jest do Morgan podobna i prowadzi klub Ideały. Nie miałem wtedy nic innego do roboty (nie no, miałem, ale tak się pocieszam że polazłem tam z nudów a nie z ciekawości) wiec stawiłem się pod basenem w Windenburgu. To był ten sam basen, w którym spotykają się Renegaci i bawią się w hudraulików. Klub Ideały to jednak jest bogaty i wpływowy, bo mają nawet własną kanciapę - nad powierzchnią ziemi, dodam! No i dali mi soku, potem jeszcze soku, potem jeszcze soku, potem mi odbiło, potem urwał się film i następnego dnia dostałem MMS-em od Siobhan takie oto foty:
Aż się zakrztusiłem z tego wszystkiego! Śliną, bo śniadanie zdążyli zjeść moi cudowni bracia! Z pustym żołądkiem, z duszą na ramieniu i z paniką mierzącą mi czas w tym sprincie popędziłem do Windenburga, do domu Morgan, żeby pertraktować skasowanie tych fot (i wypytanie przy okazji, czy nie ma tego więcej!). Byłem gotów błagać na kolanach, zaklinać na wszystkie nie-świętości w swoim życiu a nawet obiecać, że już nigdy nie wyślę spamerskiego maila o kasę do Raja (i tak zaczyna coś podejrzewać, więc trzeba będzie zmienić ofiarę!). Jeżeli to przejdzie dalej, będę skończony!!!
W domu przywitała mnie Morgan i szybko przedstawiła rodzicom. Matka była miła (to ona ostatnio podrywała mnie na Festiwalu Miłości! O losie!) a stary cosik markotny. No, ale najpierw misja! Siobhan także była w domu, siedziała przy kompie. Powiedziała, że byłem uroczy (najładniej wyglądałem w kąpielówkach po dziadku i w masce sado-maso) i że wszyscy chcą, żebym się przyłączył do klubu a zdjęcia oczywiście skasuje pod warunkiem, że jeszcze wrócę i przymierzę fartuszek pokojówki. Powiedziałem, że mogę nawet przebrać się za hot-doga lub włożyć damskie bikini (tego to sie troche wstydze i chętnie bym się wycofał... za późno) byle już nie robili mi fot a te usunęli. Uffff... udało się!
Skoro o hot-drogach mowa, do mojego szczęśliwego nosa dotarły urocze zapachy z kuchni. Jakby ktoś o niskich umiejętnościach ugotował tosty z serem! Cóż, sam potrafię już ugotować takie żarcie, że i snobistyczna Geeta nie pogardziła (a ona jest Geeta-Geesler i zna się na wykwintnych potrawach), ale w tym przypadku poleciałem jak Spiderman na dół i zasiadłem do uczty. Niestety, po chwili dosiadł się stary Morgan...
Myślę, że mu zaimponowałem wiedzą i doświadczeniem życiowym!
Coś piszczy (i nie jest to szczur!)
Po powrocie do domu czekała mnie przykra niespodzianka... Brakowało prądu. Kazałem Euronowi zadzwonić i poinformować administratorkę, że potrącił mnie samochód, jestem w śpiączce i żeby się zlitowała, bo oni tu z Theonem (Theon jest przecież taki mały i uroczy!) jedzą obierki ze szczurzej nory, więc żeby włączyła prąd, bo boją się w nocy i takie tam... Na szczęście w tym momencie odwiedziła nas Geeta.
No to problem z głowy. Przynajmniej na jakiś czas...
Jakiś czas później...
Dzielnie opierając się namowom babci Geety, aby "już jej nie oddawać, ale za to..." przyniosłem jej w zębach kasę, pięknie podziękowałem i zwiałem, zanim zaczęłaby proponować kolejną pożyczkę. Udało się wygrać kolejny komputer na Zlocie, poza tym okradło się kilka kont internetowych, więc przez jakiś czas był spokój... do kolejnego rachunku.
Niestety, mam też inne zobowiązania. Jade nie daje mi spokoju i non-stop do mnie wydzwania, abym chodził z nią na różne imprezy, do restauracji, do parku i w ogóle się lansować. No i, oczywiście, chce się cały czas całować i ten. Wiadomo. Czasem czuję się już tym naprawdę zmęczony i mam dosyć tych nudnych wypadów do sklepów, w których muszę oglądać sceny rodem ze spotkania klubu Ideały i podziwiać kolejne kreacje, których i tak nie kupi (bo jej za bardzo nie stać, choć ona twierdzi, że jakby chwilkę się postarała, to awansowałaby momentalnie!) a potem towarzyszyć w czasie kolacji (ma być romantycznie!) aby wreszcie wylądować na imprezie tanecznej na Klifach, gdzie obowiązkowo muszę zaliczać z nią kolejne krzaki (czasem ktoś z nich wcześniej korzystał w innych celach i robi się naprawdę obrzydliwie!).
Tak, to już oficjalne! Awansowałem do rangi utrzymanka, ozdoby i dostawcy przyjemności! Taka kariera! Co do Jessiki, to już dawno jej nie widziałem (podobno się, biedaczka, skasowała. Mała strata, choć nie wiem, jak natura zdoła odtworzyć taką paskudę... Po co w sumie odtwarzać?)... A Lilith na szczęście wpada rzadko i, mimo że faktycznie po jej wizytach czuję się nieco nieswój, bywa całkiem przyjemnie. Ona jest przynajmniej konkretna.
Za to ulubionym festiwalem Jade jest ten Miłości. Szczęście, że odkryła nowe powołanie (cały czas liczy na to, że będzie mogła zrobić wielką karierę jako piosenkarką, dlatego w kółko ćwiczy głos. Szkoda tylko, że w naszym świecie na śpiewaniu się nie zarobi, haha!) i od razu znika w pobliskim klubie karaoke. Mogę się więc rozkoszować odrobiną wolności!
Natomiast potem poszliśmy na te cholerne klify i tam to się dopiero działo! Pasek energii spadł mi prawie do zera, więc zaszyłem się w pobliskie krzaki i zasnąłem jak aniołek! Cudownie... aż do świtu, kiedy obudziło mnie ŻYCIE!
Trzeba będzie rozwiązać problem Jade i poważnie z nią porozmawiać! Miłość miłością ale jestem młody, chcę się uczyć, grać na kompie, włóczyć się z Wolfem, dokuczać idiotom ze szkoły, podrywać panienki w moim wieku... i sprzątać, gotować, wychowywać małe dziecko, zarabiać na życie, ganiać szczura, zabijać karaluchy, karmić kota, pilnować, Eurona żeby odrabiał lekcje, pilnować, żeby trzymał się z daleka od skrzypiec, pilnować...
Powrót taty.
Wtem słychać turkot, wozy jadą drogą
I wóz znajomy na przedzie;
Skoczyły dzieci i krzyczą jak mogą:
"Tato, ach, tato nasz jedzie!
No żesz w mordę Sima, ja pierdzielę, BLURF! i <piiiiip>, <piiiiip> i jeszcze <piiiiiiiiiiip>
OJCIEC WRÓCIŁ!!! To niesamowite!!!
...
<w tym miejscu nastąpiło kilka wzruszających zdań, które nie pasują do konwencji, więc je pominę>
Zaraz się popłaczę!
Khem. Ale to super, WRESZCIE będę miał normalny DOM! Stary pójdzie do pracy, pomoże przy Theonie i będzie NORMALNIE!
(I te 20.000 hajsu co ma w kieszeni, jesteśmy BOGACI! O SIMIE drogi!!! Nie mogę!!! Juhuuuuuu!!!)
Smutna prawda raz jeszcze, tym razem o życiu.
Zacząłem od śmierci? To nią zakończę... zaraz nauczę się robić nigiri z rozdymki albo... O Simie Jedyny, to mój stary w końcu... co ja piszę!?!
Nie no, zabiję jego albo SIEBIE!
Tytuł następnego odcinka: Krótka rozprawa o zabijaniu.
*skisła srogo* Suzaku się w swoim pikselowym grobie przewraca. ALE YEP. TAK BYŁO XDSłyszałem o jednym Simie, który sam się sklonował, potem stwierdził, że klon od biedy będzie bratem bliźniakiem. Niestety, klona wykończyła jego szwagierka, bo podstępnie - albo coś jej KAZAŁO! - ugotowała tę zatrutą rybę i chłop postanowił poklonować żarcie w kuchni. A to, że skilla nie stało, to przygwoździł widowiskowo japą w michę i został po nim tylko szary nagrobek, kwiatek i zero pikselowych wspomnień. Bo w naszym świecie jak umierasz to może być tak, że najbliższa rodzina to oleje!
*kwik radości*(bo już groźby karalne otrzymujemy, Simpremierze jak żyć?),
"UPADŁEM NA DNO A NASTĘPNIE ODKRYŁEM ROPĘ NAFTOWĄ" najlepszym tekstem xD
I bomba z tatusiem oraz mordercze zapędy Victariona. Nie mogę się doczekać, aż dotychczasowy chaos zmieni się w jeszcze większy.
JEST TYLE SPOSOBÓW, HUEHUEHUEHUE.
Ogólnie strasznie fajnie ci wyszło, potrafisz jeszcze w psotników, więc Tokusy radują się bardzo. Poprawiłaś mi humor, który rył po mule na dnie morza, więc brawa się należą ♥
- Aericia
- Administrator
- Posty: 729
- Rejestracja: wtorek 03 kwie 2018, 21:54
- Lokalizacja: Warszawa
- Origin ID: ukyojin
Dzięki, Tokusa. Nie wiedziałam jak to wyjdzie a pisałam w trudzie i w znoju.
Z tego wszystkiego wkleiłam zły obrazek - starszą wersję rozmowy z ojcem Morgan. Teraz już poprawiłam i jest prawilnie.
Z tego wszystkiego wkleiłam zły obrazek - starszą wersję rozmowy z ojcem Morgan. Teraz już poprawiłam i jest prawilnie.
- SimDels
- Komiksomaniak
- Posty: 3445
- Rejestracja: środa 04 kwie 2018, 10:42
- Lokalizacja: miasto kamienic
- Origin ID: SimDels
- Kontakt:
Niesamowite, dałas czadu kopara mi opadła :O Innemy słowy kapitalne! (i to, że NARESZCIE!)
Bidne dziecko ulubiało sobie papu z udrapkowej michy ale choć bida zapiszczała to jednak zjawiła się cała seria potencjalnych pomocników włącznie z "narzeczoną" Vica i ...ojcem chłopaków (?!) Bardzo zaintrygowała mnie ta postać bo ,że Siksam, że radź sobie sam... (co un pitoli? - chciałoby sie powiedzieć) więc nie ma chyba pewności, że to ich rzeczywisty ojciec. Wygląda na to, że trafił przypadkiem z innego świata rónoległego (zapisu gry) na ten ,byc może wrzucony przypadkowo w lujke przez którą z innego świata przybył również znudzony nieco mało rozrywkową rzeczywistością wokół - Vimes
Nie oszczędzasz chłopaków (a diaboł paczy) ale swoją drogą zapytam czy faktycznie grasz bez kodów czy inscenizujesz na potrzeby story (?).
Bardzo jestem ciekaw co sie dalej zadzieje ,zwłaszcza co do dalszej prezentacji tajemniczego rzekomego ojca chłopaków z kosmosu :O
Innemy słowy; Rizbawiłąś mnie na max, dzięki za wspaniałą niespodziache na święta
Bidne dziecko ulubiało sobie papu z udrapkowej michy ale choć bida zapiszczała to jednak zjawiła się cała seria potencjalnych pomocników włącznie z "narzeczoną" Vica i ...ojcem chłopaków (?!) Bardzo zaintrygowała mnie ta postać bo ,że Siksam, że radź sobie sam... (co un pitoli? - chciałoby sie powiedzieć) więc nie ma chyba pewności, że to ich rzeczywisty ojciec. Wygląda na to, że trafił przypadkiem z innego świata rónoległego (zapisu gry) na ten ,byc może wrzucony przypadkowo w lujke przez którą z innego świata przybył również znudzony nieco mało rozrywkową rzeczywistością wokół - Vimes
Nie oszczędzasz chłopaków (a diaboł paczy) ale swoją drogą zapytam czy faktycznie grasz bez kodów czy inscenizujesz na potrzeby story (?).
Bardzo jestem ciekaw co sie dalej zadzieje ,zwłaszcza co do dalszej prezentacji tajemniczego rzekomego ojca chłopaków z kosmosu :O
Innemy słowy; Rizbawiłąś mnie na max, dzięki za wspaniałą niespodziache na święta
- kreatora
- Satyryk
- Posty: 2231
- Rejestracja: środa 04 kwie 2018, 13:49
- Lokalizacja: Gdańsk
- Origin ID: kreatora
Warto było czekać! Twojego stylu nikt nie podrobi!
"Pana tez tu wrzuciło bez sensu z ulicy w czasie ladowania zapisu" - umarłam!!!!!
W ogóle jest slicznych językowych dowcipnych kwiatków ze musiałabym zapchac caly post cytatami, zeby je wszyskie przywołać. Vic nic a nic się nie zmienił - za nic w swiecie nie przyznalby się ze coś robi z poczucia obowiązku , lub jeszcze gorzej - z dobroci serca. On - cyniczny znawca zycia w zyciu by sie czyms takim nie zhańbił! Niemniej widać jak mocno uczuciwo jest zwiazany z dzieciakami.
Kot tez jeszcze zyje i ma sie znakomicie sadzac po sadełku wiec nie ma tak, ze nie dba o kota. Inna sprawa, ze kot - raz moze sie dozywic szczurami, dwa - jesli to jest kot Vica to na mur beton wyzera wszystkim simom w okolicy i w domu jedzenie.
Dygresja - jak cholernemu kotu sie wdrukuje to wisi nad kuchenka gdy ktos gotuje i czeka z utesknieniem zeby te zarcie wyladowalo na blacie. A potem niespodzianeczka - sim bierze porcje i zaspokoi tylko pol paska glodu, bo reszte kot wyzarl!. A robi to zaraza tak sprytnie ze nie poznasz, ze pół porcji zniklo. Inna sprawa , ze nie znam innego kota w realu ktory by zeżarl salatkę owocową.
No i "powrot taty" . Nie wiem czego sie Vic spodziewal, przeciez po kims musial odziedziczyc swoj charakter no nie?
Musze sie pzyznać ze ja strasznie lubie Twojego Vica, Eurona jakoś toche mniej XD, no ale ja ich obu miałam w grze i Euron nie był mily dla malego Vimesa - o nie ! Wiec mi sie uczuliło. Inna sprawa ze wzruszajace jest ogladac w grze jak bardzo Vic jest przywiazany do braciszka. Choć ulubionym zajeciem Vica jest rozwalanie domu lalek z kopa XD
Rozpoznalam - chyba tez jakiegoś Vimesa tam - chyba?? Albo mam zwidy . Ale fakt jak sie nie dorzuci lasek z Galerii do swiata to nie ma na kim oka zawiesić. To znaczy Stworca nie ma bo cholerny piksel zawsze cos sobie upatrzy, najchetniej o ponadwymiarowych gabarytach.
No mam nadzieje ze to nie jest tylko chwilowy napad pracowitości i bedzie wiecej! Uwielbiam twoje teksty!!!
"Pana tez tu wrzuciło bez sensu z ulicy w czasie ladowania zapisu" - umarłam!!!!!
W ogóle jest slicznych językowych dowcipnych kwiatków ze musiałabym zapchac caly post cytatami, zeby je wszyskie przywołać. Vic nic a nic się nie zmienił - za nic w swiecie nie przyznalby się ze coś robi z poczucia obowiązku , lub jeszcze gorzej - z dobroci serca. On - cyniczny znawca zycia w zyciu by sie czyms takim nie zhańbił! Niemniej widać jak mocno uczuciwo jest zwiazany z dzieciakami.
Kot tez jeszcze zyje i ma sie znakomicie sadzac po sadełku wiec nie ma tak, ze nie dba o kota. Inna sprawa, ze kot - raz moze sie dozywic szczurami, dwa - jesli to jest kot Vica to na mur beton wyzera wszystkim simom w okolicy i w domu jedzenie.
Dygresja - jak cholernemu kotu sie wdrukuje to wisi nad kuchenka gdy ktos gotuje i czeka z utesknieniem zeby te zarcie wyladowalo na blacie. A potem niespodzianeczka - sim bierze porcje i zaspokoi tylko pol paska glodu, bo reszte kot wyzarl!. A robi to zaraza tak sprytnie ze nie poznasz, ze pół porcji zniklo. Inna sprawa , ze nie znam innego kota w realu ktory by zeżarl salatkę owocową.
No i "powrot taty" . Nie wiem czego sie Vic spodziewal, przeciez po kims musial odziedziczyc swoj charakter no nie?
Musze sie pzyznać ze ja strasznie lubie Twojego Vica, Eurona jakoś toche mniej XD, no ale ja ich obu miałam w grze i Euron nie był mily dla malego Vimesa - o nie ! Wiec mi sie uczuliło. Inna sprawa ze wzruszajace jest ogladac w grze jak bardzo Vic jest przywiazany do braciszka. Choć ulubionym zajeciem Vica jest rozwalanie domu lalek z kopa XD
Rozpoznalam - chyba tez jakiegoś Vimesa tam - chyba?? Albo mam zwidy . Ale fakt jak sie nie dorzuci lasek z Galerii do swiata to nie ma na kim oka zawiesić. To znaczy Stworca nie ma bo cholerny piksel zawsze cos sobie upatrzy, najchetniej o ponadwymiarowych gabarytach.
No mam nadzieje ze to nie jest tylko chwilowy napad pracowitości i bedzie wiecej! Uwielbiam twoje teksty!!!
ORIGIN ID Kreatora Hero of Answers on EA AHQ
Świetny odcinek, zresztą jak cała historyjka. Opowiadanie czyta się z przyjemnością, ale jednocześnie trzeba skupić uwagę na maksa, by nie przegapić wielu smaczków i niuansów sytuacyjnych, ale przede wszystkim słownych.
Tylko, czy się cieszyć, że historia rewelacyjna i napisana "z pazurem", czy ubolewać nad losem "biednych sierotek", czy też podziwiać je, że mimo wszystkich kłód rzucanych im przez Stwórcę jakoś sobie w tym trudnym simowym świecie radzą albo może ... nawtykać Stwórcy , że "znęca się" nad ludzikami, skazując je np. na wyjadanie resztek z kociej miski uprzyjemnianie czasu starszym pikselkom itp., a jakby tego było mu mało (Stwórcy oczywiście) to jeszcze zsyła tatusia nicponia, mającego olewacki stosunek do świata.
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.
Tylko, czy się cieszyć, że historia rewelacyjna i napisana "z pazurem", czy ubolewać nad losem "biednych sierotek", czy też podziwiać je, że mimo wszystkich kłód rzucanych im przez Stwórcę jakoś sobie w tym trudnym simowym świecie radzą albo może ... nawtykać Stwórcy , że "znęca się" nad ludzikami, skazując je np. na wyjadanie resztek z kociej miski uprzyjemnianie czasu starszym pikselkom itp., a jakby tego było mu mało (Stwórcy oczywiście) to jeszcze zsyła tatusia nicponia, mającego olewacki stosunek do świata.
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.
- Aericia
- Administrator
- Posty: 729
- Rejestracja: wtorek 03 kwie 2018, 21:54
- Lokalizacja: Warszawa
- Origin ID: ukyojin
Kochani! Bardzo dziękuję za miłe przyjęcie po roku (matkojedyna!). Przyznam, że obawiałam się nieco efektu i nie do końca jestem z tego odcinka zadowolona, bo zbyt wiele miałam do przekazania i mógł wkraść się w to chaos. Screeny pochodzą z mojego starego dysku, ozstały "uratowane" przez szaman-informatyka, za co mu cześć i splendor.
@SimDels może powinnam potrzymać w niepewności ale... nie No, to jest prawdziwy ojciec, zrobiony w CAS na podstawie chłopców. Po prostu uciekł z kosmosu bo mu tam kazali pracować. pasożyt jak na razie, ale pomysłowy za to!
@kreatora Elu, to jest ten Vimes, który mieszkał z Imprezowiczami. gra mu taki sweterek wybrała a gdy zobaczyłam tych dwóch amantów siedzących z błogimi minami przy stoliku na festiwalu to nie mogłam sobie odmówić fotek.
@Wikki bardzo mi miło, że to czytasz, naprawdę super! Takie posty wręcz zachęcają do dalszej pracy! Dziękuję!
Dodam jeszcze, że wykorzystałam w odcinku:
tekst Adama Mickiewicza - Powrót taty,
mem internetowy z przerażoną sową,
tekst piosenki Pink Floyd The Thin Ice,
Oraz screen i gif z filmu Martwe zło 2 (polecam, horror na wesoło, mnóstwo czarnego humoru).
Scenariusz kolejnego już mam, nawet częś screenów porobiłam, więc może powstanie w miarę szybko.
@SimDels może powinnam potrzymać w niepewności ale... nie No, to jest prawdziwy ojciec, zrobiony w CAS na podstawie chłopców. Po prostu uciekł z kosmosu bo mu tam kazali pracować. pasożyt jak na razie, ale pomysłowy za to!
@kreatora Elu, to jest ten Vimes, który mieszkał z Imprezowiczami. gra mu taki sweterek wybrała a gdy zobaczyłam tych dwóch amantów siedzących z błogimi minami przy stoliku na festiwalu to nie mogłam sobie odmówić fotek.
@Wikki bardzo mi miło, że to czytasz, naprawdę super! Takie posty wręcz zachęcają do dalszej pracy! Dziękuję!
Dodam jeszcze, że wykorzystałam w odcinku:
tekst Adama Mickiewicza - Powrót taty,
mem internetowy z przerażoną sową,
tekst piosenki Pink Floyd The Thin Ice,
Oraz screen i gif z filmu Martwe zło 2 (polecam, horror na wesoło, mnóstwo czarnego humoru).
Scenariusz kolejnego już mam, nawet częś screenów porobiłam, więc może powstanie w miarę szybko.
- Alibali
- Pisarz
- Posty: 3732
- Rejestracja: czwartek 05 kwie 2018, 22:31
- Lokalizacja: Roztocze
- Origin ID: Aschantka
Ari, wiesz jak zdołowana przeczytałam ten odcinek??? Najpierw obejrzałam ten filmik. który zapodałaś w chatboxie o dzieciach z Kurim czy jakoś tak... I tym wyjadaniem resztek na podłodze... I zwyrodniałej matce i ciotkach... A potem o Theonie wyjadającym z miski Udrapowi. Jakoś niewesoło mi się zrobiło...
Ale odcinek jest świetny - pełen dramatyzmu - zapewne zamierzonego. Już zacieram łapięta na dłuugą lekturę!
Ale odcinek jest świetny - pełen dramatyzmu - zapewne zamierzonego. Już zacieram łapięta na dłuugą lekturę!
- Aericia
- Administrator
- Posty: 729
- Rejestracja: wtorek 03 kwie 2018, 21:54
- Lokalizacja: Warszawa
- Origin ID: ukyojin
Alu, ech, rzeczywiście trochę słabo czytać cokolwiek po historii z Kurim. Ze swojej strony dodam tylko, że jak na tę youtuberkę to była jedna ze szczęśliwszych historii. Jeżeli ktoś interesuje się sprawami kryminalnymi, to gorąco polecam panią Jaśmin, ale uprzedzam - można się ostro zdołować (a nawet wystraszyć!). Wkleiłam ją Tokusie i nie sądziłam, że pójdzie jako film. Swoją drogą to niesamowita historia i to tak blisko polskiej granicy!
Co do udrapowej michy to zaręczam, że je on lepiej niż ludzie, bo gustuje w domowym jedzonku. Victarion dba o swego zwierzaka (brzmi to dziwnie i tak, bo chyba bardziej niź o braci!). A tak szczerze, to Theon to niezły grubasek, bo non stop zjadał homara. Jego ulubione danie!
Co do udrapowej michy to zaręczam, że je on lepiej niż ludzie, bo gustuje w domowym jedzonku. Victarion dba o swego zwierzaka (brzmi to dziwnie i tak, bo chyba bardziej niź o braci!). A tak szczerze, to Theon to niezły grubasek, bo non stop zjadał homara. Jego ulubione danie!
Z drugiej strony karaluchy dawno nie przemawiały - czy Theon nie poszerza swojego jadłospisu o owady? Wszak, jak to mawiał klasyk, "błe, paskudne, ale sycące"
Anyway przynajmniej stary może z kosmosu jakie kałamarnice przywlekł to zawsze można na ruszt owoce "morza" (mare sixamris?) zarzucić na ruszt - i zaraz sąsiedzi się zlecą, bo "Marian, tu jest jakby luksusowo"
Ciekawe czy karcąca ręka ojca zakłóci posypianie w krzakach - z drugiej strony znam takich, co to twierdzą, ze zdrowe powietrze jest dla dziecka najważniejsze Nie zabraniajcie dzieciom przychodzić do mnie! (a nie, to już mogłaby być kwestia Dyjabła).
No to cóż, niech się darzy.
PS: Szczury też zniknęły! :O
Anyway przynajmniej stary może z kosmosu jakie kałamarnice przywlekł to zawsze można na ruszt owoce "morza" (mare sixamris?) zarzucić na ruszt - i zaraz sąsiedzi się zlecą, bo "Marian, tu jest jakby luksusowo"
Ciekawe czy karcąca ręka ojca zakłóci posypianie w krzakach - z drugiej strony znam takich, co to twierdzą, ze zdrowe powietrze jest dla dziecka najważniejsze Nie zabraniajcie dzieciom przychodzić do mnie! (a nie, to już mogłaby być kwestia Dyjabła).
No to cóż, niech się darzy.
PS: Szczury też zniknęły! :O
Bieda, biedą ale Victarian ze swoim stoickim podejściem do życia, całkiem dobrze sobie radzi. Zakręcili wodę, wyłączyli prąd - spoko, a na festiwalach całkiem przyzwoita wyżerka, więc i głód nie doskwiera.
Świetny odcinek
No nie wiem, czy to nie przedwczesna radość, bo tatuś nie jest ideałem ojcostwa, może się okazać, że będzie podkradał jedzenie kotu i mały Theon będzie niedożywiony.Skoczyły dzieci i krzyczą jak mogą:
"Tato, ach, tato nasz jedzie!
Świetny odcinek
- bobas52
- Mistrz Humoru
- Posty: 1858
- Rejestracja: piątek 06 kwie 2018, 19:12
- Lokalizacja: Gliwice
- Origin ID: bobas52
Kasiu, wybacz, że z takim opóźnieniem komentuję dalszy ciąg opowiadania. Wcześniej nie byłam w stanie ( o czym wiesz) nawet myśleć, a co dopiero skupić się na czytaniu i komentowaniu czegokolwiek.
Dalszy ciąg opowiadania czytałam z ogromnym skupieniem. Piszesz tak sugestywnie, że nie mogłam pozbyć się wrażenie, iż opisując to apogeum biedy, czerpałaś inspirację z przykładów wziętych z realnego życia...i zrobiło mi się zwyczajnie przykro. Nie każdy potrafi sobie radzić w sytuacji kiedy bieda wkrada się po cichu i pomału do domu.
Victorian jak przystało na głowę rodziny stara się zapewnić swoim braciom przynajmniej namiastkę normalności, łapiąc się różnych sposobów na zarobienie pieniędzy. Na przekór wszystkiemu ma marzenia i chociaż wydaje się, że każdy nowy dzień pozbawia go złudzeń, nie poddaje się - walczy z przeciwnościami losu i swoimi słabościami. Szkoda, że musiał tak wcześnie dorosnąć.
Co do powrotu taty mam mieszane uczucia. Tak jak napisała Gabi, do wzorca idealnego rodzica jest mu tak daleko jak nie przymierzając mnie do baletnicy. Już na wstępie dał się poznać jako egoista i lekkoduch.
Lektura zmuszająca do myślenia i zastanowienia się nad samym sobą ... czekam na cdn.
Dalszy ciąg opowiadania czytałam z ogromnym skupieniem. Piszesz tak sugestywnie, że nie mogłam pozbyć się wrażenie, iż opisując to apogeum biedy, czerpałaś inspirację z przykładów wziętych z realnego życia...i zrobiło mi się zwyczajnie przykro. Nie każdy potrafi sobie radzić w sytuacji kiedy bieda wkrada się po cichu i pomału do domu.
Victorian jak przystało na głowę rodziny stara się zapewnić swoim braciom przynajmniej namiastkę normalności, łapiąc się różnych sposobów na zarobienie pieniędzy. Na przekór wszystkiemu ma marzenia i chociaż wydaje się, że każdy nowy dzień pozbawia go złudzeń, nie poddaje się - walczy z przeciwnościami losu i swoimi słabościami. Szkoda, że musiał tak wcześnie dorosnąć.
Co do powrotu taty mam mieszane uczucia. Tak jak napisała Gabi, do wzorca idealnego rodzica jest mu tak daleko jak nie przymierzając mnie do baletnicy. Już na wstępie dał się poznać jako egoista i lekkoduch.
Lektura zmuszająca do myślenia i zastanowienia się nad samym sobą ... czekam na cdn.
- Aericia
- Administrator
- Posty: 729
- Rejestracja: wtorek 03 kwie 2018, 21:54
- Lokalizacja: Warszawa
- Origin ID: ukyojin
@Marvi Stary, jak przystało na simowego rodzica, ma głęboko poczynania swoich pociech. A szkodniki rzeczywiście nie pojawiły się w tym rozdaniu. Czy ja wiem czemu? Może same się zorientowały, że przy Theonie one są leszcze w zdobywaniu pokarmu i przeniosły się do sąsiadów. A tak serio, to nie trafiły się po prostu żadne screeny z nimi a stare potraciłam.
@Pablo miło że się podoba. Nie wiem tylko jak skomentować brak komentarza.
@Ktosik Gabi, stary ma swoją kasę więc głodny chodził nie będzie. zresztą taki bezużyteczny nie jest bo będzie miał kilka pomyśłow. Głupich wprawdzie ale zawsze to jakaś odmiana po synu-pierdole. W simowym świecie szanujący się nastolatek może spokojnie zarobić na willę z basenem a tu jak widać, bieda i posucha.
@bobas52 Bożenko, nie ma sprawy, komentuj kiedy chcesz. może z obecności ojca wyniknąć coś dobrego... Czasem warto przejrzeć się w czyimś lustrze i podjąć pewne decyzje. Szykuję wielkie zmiany w kolejnym odcinku więc serdecznie zapraszam.
@Pablo miło że się podoba. Nie wiem tylko jak skomentować brak komentarza.
@Ktosik Gabi, stary ma swoją kasę więc głodny chodził nie będzie. zresztą taki bezużyteczny nie jest bo będzie miał kilka pomyśłow. Głupich wprawdzie ale zawsze to jakaś odmiana po synu-pierdole. W simowym świecie szanujący się nastolatek może spokojnie zarobić na willę z basenem a tu jak widać, bieda i posucha.
@bobas52 Bożenko, nie ma sprawy, komentuj kiedy chcesz. może z obecności ojca wyniknąć coś dobrego... Czasem warto przejrzeć się w czyimś lustrze i podjąć pewne decyzje. Szykuję wielkie zmiany w kolejnym odcinku więc serdecznie zapraszam.